[ Pobierz całość w formacie PDF ]W tej samej chwili z drugiej strony zjawił się Herman. Viola spojrzała nań, puściła rękę
Sylwana i zamilkła. Słyszał przecie zaproszenie hrabia i witając razem brata i Violę
odezwał się:
Mech nas pani zaprosi obu&
Nie mam przyjemności znać pana bliżej&
Niech mi pani wierzy, że ja temu nie winienem rzekł Herman dopraszałem się tego
szczęścia nadaremnie& Mam widać czy tak nieobiecującą fizjognomię, czy tak złą reputację, że
drzwi pani stały dla mnie zawsze nielitościwie zamknięte. Brat by powinien zaświadczyć, że ze
mnie mimo wszystkie plotki nie tak bardzo zły człowiek&
Ja nowych znajomości nie lubię odpowiedziała Viola.
Ja bo jestem z widzenia stara znajomość, nigdy oprócz dzisiaj nie opuściłem żadnego
pani występu& a admiruję ją zawsze.
Niewartam odezwała się Viola.
Tak panią szacuję, że jej nie powiem komplementu odezwał się Herman ale zaproś
nas pani wyjątkowo obu na kwadrans, będę się znajdował tak grzecznie& że się pani zdumieje.
Viola milczała.
Jeśli mnie pani nie zaprosi, to i Sylwana mieć nie będzie.
Więc proszę panów obu! rozśmiała się Viola. Sylwan słuchał z dziwnym uczuciem
jakimś, jakby ta rozmowa przygrywką być miała do nowej jakiejś niespodzianki. Za nimi idący
Szerszeń mruczał, Pawłowa milczała gniewna. Zbliżyli się do domu. Herman na kilka kroków
cofnął się ku Szerszeniowi.
Artysto! łaskawco! ty, co grałeś monarchów na warszawskiej scenie szepnął mu
uczyń mi łaskę, a klęknę przed tobą. Widzisz, że Viola nas obu prosiła, oto masz pieniądze& Za
wszystkie kup owoców, cukrów& co chcesz, i przynieś je od siebie& Zaklinam cię.
Ale, panie!
Nie ma ale! odskakując, zawołał Herman, i pospieszając na wschody za Violą.
Sylwan szedł, ironicznie się uśmiechając.
Czy i tu ja ciebie mam wprowadzić, abyś ty mnie potem wypędził? zapytał na ucho.
Herman zapłonął, spojrzał mu w oczy.
Ty sam się zewsząd czynisz wygnańcem rzekł jesteś z tego rodzaju ludzi, po których
plecach wszyscy się wspinają i którzy stworzeni są na drabiny.
W tej chwili wchodzili na trzecie piętro, a Pawłowa ciemne pokoiki usiłowała co rychlej
oświecić. Tymczasem księżyc, wpadający przez okna słabo, fantastycznie rozjaśnił salonik ubogi.
Viola, milcząca, pomięszana, stała wśród pokoju, czekając na świece, rozmowa była przerwana,
słychać tylko było ciężki jej oddech i prawie serca bicie.
Szerszeniowa, pozbawiona pomocy męża, który, dawszy się skorumpować*, poszedł po ów
podwieczorek, mruczała, biegając po świece i lichtarze, i nierychło oświecić potrafiła poddasze.
Siadajcie, panowie, proszę odezwała się artystka lecz darujcie mi, że gości nie mam
czym przyjmować.
Wejrzeniem i uśmiechem niech nas pani nakarmi, a nie będziemy głodni!
Viola popatrzała na młodego chłopaka poważnie.
Wyglądasz pan zupełnie podobnie do tego drugiego listu, który panu dziś oddać muszę
rzekła.
Obu nas pani znajdujesz niedorzecznymi? nieprawdaż?
O! nie ale jakżeście młodzi i jak bogaci, by się tak śmiać nawet z tego, co drugich boli.
Mnie się zdaje wtrącił Sylwan że Herman inaczej by płakać nie potrafił jak ze
śmiechem.
I śmiać się inaczej jak ze łzami& dokończył hrabia.
Viola siadła, Herman stał przed nią i patrzał. Szerszeń wszedł, niosąc z pomocą chłopaka z
cukierni zakupione słodycze. Aktorka porwała się cała zarumieniona.
Co to jest? zapytała.
To Sylwan tak się porządził rzekł Herman i bardzo dobrze zrobił.
Aktorka spojrzała na obwinionego, który nie mówił nic, ale też poczciwy Szerszeń
niecierpliwymi migami Hermana wywoływać począł na stronę&
Panie grafie, mości dobrodzieju rzekł niby cicho już i tak tego śmiecia dosyć się
naniosło& a pół pieniędzy zostało&
Ja o niczym wiedzieć nie chcę! odparł Herman nie znam cię!
I odszedł.
Stół okryty owocami, ciastkami, i kilka butelek wina, które Szerszeń przyniósł, więcej może
dla siebie i dla żony niż dla gości wabił głodnych, ale Viola tknąć z niego nic nie chciała
przykrym jej było to przyjęcie cudze w ubogim domu, ten popis z dostatkiem wśród jej biedy&
Nie wiedziała, komu to przypisać, ale była smutną.
Zrobiłeś mi pan przykrość, panie Sylwanie odezwała się ja zwykle wieczerzam
kawałkiem chleba i sera, to nie dla mnie& jedzcie, panowie& mnie zawstydza ten zbytek&
Przykrość pani robi? spytał Herman serio?
Bardzo wielką odezwała się Viola.
Sylwan więc zgrzeszył, ale trzeba zło naprawić&
To mówiąc, zgarnął ze stołu wszystko razem w serwetę, otworzył okno, wyrzucił precz,
zamknął znowu i siadł spokojny na krzesełku.
Pani w domu jesteś jeszcze bardziej uroczą, zachwycającą niż na scenie począł żywo,
* skorumpować (łac.) przekupić
aby go kto ze słowem nie uprzedził. Bałem się, by w pani nie znalezć tu nawet artystki&
Tu jest sierota uboga, która od szóstego roku życia występuje na scenie odpowiedziała
Viola a ma już życia i sceny za wiele!
To coś tragedią czuć rozśmiał się Herman ja komedię wolę& bardziej ludzką jest
rzeczą.
A komu los tragedią narzuci? wtrącił Sylwan.
Los daje materiał mówił Herman nam go zawsze wolno sobie nawet na farsę
przerobić.
Viola rozśmiała się, Herman był uszczęśliwiony tym tryumfem i puścił się w paplaninę swą
zwykłą, w której odbrzmiewał ulubiony mu Heine* i dzwoniły po troszę błazeńskie młodości
dzwonki, jak u czapki trefnisia. Sylwan, obok tego fajerwerku słów ledwie mogący wtrącić
wyraz jaki, wydawał się dziwnie zimnym. Herman chciał go do siebie nastroić próżno&
Scena ta improwizowana, która nie bardzo zabawiła Sylwana, ale dosyć potrafiła rozerwać
Violę, trwałaby była może za długo, gdyby troskliwy Szerszeń nie przyszedł do ucha Sylwanowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl