[ Pobierz całość w formacie PDF ]miał smutek, który przeszył jej serce. Zapragnęła, by
powróciła swoboda, która towarzyszyła im na wy
prawie do Austin. Czy nawet to straciła wczorajszej
nocy?
- Może do nas dołączysz? Chciałbym, abyś poznała
Boba Nicholsa i jego ludzi z Tennessee - powiedział
Blade.
%7ładnego ciepłego słowa. %7ładnego znaku, że co-
kolwiek wydarzyło się między nimi wczorajszej
nocy. Jenny poczuła wielki ciężar w piersi. Zbierało
się jej na płacz, chciała ukoić swój ból w samotności,
lecz było to niemożliwe. Nie mogła mu odmówić,
skinęła więc głową, szczerze pragnąc zapaść się
pod ziemię, być jak najdalej od Blade'a Taylora.
Nie podejrzewała nawet, że rani go swym milczeniem
i nieszczęśliwym wyrazem twarzy. Nie wiedziała, ile
kosztowało go, by nie paść przed nią na kolana
i błagać o przebaczenie. Nigdy nie kochał jej bardziej
niż teraz, kiedy sądził, że stracił nawet jej przyjazń.
Gdy dotknął dłonią jej palców, prowadząc do
swego stolika, Jenny aż drgnęła. Nie widziała, jak
oczy mu pociemniały, kiedy dostrzegł tę reakcję.
Siwowłosy Bob Nichols miał około sześćdziesiątki.
Przypominał jej Caleba i Jenny była ciekawa, czy to
dlatego Blade cenił go tak wysoko. W czasie lunchu -
Bob zasypywał ich praktycznymi pomysłami zmian
i wydatków w najbliższej przyszłości. Chciał prze
prowadzić swój plan w trzech etapach. Ku swemu
zdziwieniu, Jenny poczuła ulgę, przysłuchując się
rozmowie. Jej pierwotny opór rozwiewał się, im dłużej
słuchała Boba. Proponował rozsądne rozwiązania
problemów, które jej wydawały się bez wyjścia.
Zrozumiała, że Blade, wracając do domu i zatrudniając
Boba, zdjął z jej pleców ogromny ciężar. Kiedy
przypomniała sobie, jak potraktowała go w biurze
Mike'a, poczuła ogromny wstyd. Zachowała się wtedy
głupio, tak strasznie głupio. Powiedziała wiele rzeczy,
których nie powinna była mówić.
Bob sprawił jej ogromną satysfakcję chwaląc niektóre
jej pomysły. Zaskoczona spostrzegła, że z przyjem
nością oczekuje zmian. Oczywiście nie pójdzie to tak
gładko. Personel, przyzwyczajony do starych porząd-
ków, z pewnością będzie się buntował. Wstając od
stolika była jednak pewna, że wszyscy przynajmniej
dołożą starań, aby przedsięwzięcie się udało.
W ciągu następnego tygodnia stosunki między nią
a Blade'em nie poprawiły się. On jej unikał. W ciągu
dnia, kiedy była w biurze, trzymał się z dala od tej
części posiadłości. Wieczorami wracał do domu bardzo
pózno, gdy ona, już w pościeli, dręczyła swoją
wyobraznię obrazem Blade'a w łóżku Susan.
Podczas przypadkowych spotkań był bardzo sztyw
ny. Szybko wynajdował pretekst, by się od niej oddalić,
gdy tylko mieli być przez chwilę razem. Jenny
przyjmowała wymówki z ulgą, gdyż bolała ją jego
oschłość.
Dokuczało jej to, że nie chciał mieć z nią do
czynienia, że od niej uciekał, jakby jej widok był mu
niemiły. Co noc, słysząc jego samochód podjeżdżający
pod dom i jego kroki na schodach, długo płakała,
nim zmęczona zasnęła.
Pragnęła, by choć raz wrócił wcześniej do domu,
by zapukał do jej drzwi i zaprosił się do środka.
Wyobrażała sobie, że podnosi Cathy wysoko nad
głową, a ona piszczy z radości. A potem, kiedy mała
zajęłaby się zabawą, podszedłby do Jenny i objął ją
mocno. Zmieliby siÄ™, cicho rozmawiali i dzielili tym
wszystkim, czym dzielą się kochankowie. Rozpłynąłby
się cały ból, tak długo w niej tkwiący. Kochałaby
i byłaby kochana.
Ale Blade nie był podobny do mężczyzny z jej
marzeń i niczego takiego nie robił. Nadal jej unikał,
a ona nadal tęskniła za nim. Pozbawiona nadziei,
zastanawiała się, czy z czasem zdoła znosić jego
obojętność bez bólu. Wiedziała tylko, że powrót
Blade'a do domu przewrócił jej świat do góry nogami
i nie miała pojęcia, co ma dalej robić.
Przez kolejny miesiąc Blade pracował bardzo ciężko.
Ciężej niż Jenny, ciężej niż Bob Nichols, ciężej niż
ktokolwiek inny w Woodlands Hideaway.
Spisał inwentarz w każdym pokoju hotelowym,
każdym domku gościnnym. Przejrzał listy podatkowe
z dziesięciu lat wstecz, przejrzał księgi rachunkowe
i każdy świstek papieru w każdym segregatorze.
Spędzał mnóstwo czasu rozmawiając z pracowni
kami.
Jenny nie wiedziała, że robi to wszystko tylko po
to, aby o niej nie myśleć. Zmęczyć się tak, by po
powrocie do domu paść jak kłoda na łóżko. Ale i tak
często, leżąc po całym dniu intensywnej pracy, długo
rozmyślał o niej. W wyobrazni zdzierał z niej każdy
skrawek odzienia i podziwiał ją' nagą. Marzył o niej,
choć takie myśli napawały go bólem. Dbał, by skryć
przed nią prawdziwe uczucia. Wiedział, że ona woli
takich mężczyzn, jak Dean i Kilpatrick.
Pewnego piÄ…tkowego ranka, w maju, Carol Thomp
son, która była odpowiedzialna za sprawy gospodarcze,
zgłosiła Jenny, że w domku numer 34 skradziono
dwa telewizory. Jenny sprawdziła w dokumentach, że
były to nowe odbiorniki. Zaledwie miesiąc wcześniej,
z tego samego domku, dokonano podobnej kradzieży.
Jenny zdecydowała się porozmawiać o tym z Blade'em.
Jego sekretarka wprowadziła ją do pokoju i wyszła,
zamykając drzwi za sobą. Byli sami. Blade rozmawiał
przez telefon, ale skinął głową w stronę krzesła.
Serce zabiło jej mocniej na jego widok. Po raz
pierwszy od miesiąca byli sami. Cieszyła się, że ma
okazję mu się przyjrzeć. Opalenizna ściemniała, a jego
złociste włosy, zawadiacko opadające na czoło, urosły.
Całą sobą czuła jego obecność w pokoju. Przyglądała się
jego potężnym ramionom marząc, by się w nich znalezć.
Wiedziała, że tak przystojny mężczyzna może mieć
każdą kobietę. Nawet te panienki z Zachery Falls,
które twierdziły, że go nienawidzą, też by mu uległy.
Jenny, po raz kolejny, musiała zwalczać w sobie
chorobliwe uczucie zazdrości, ogarniające ją na myśl
o kobietach, z którymi się na pewno teraz spotykał.
- Co się stało, Jenny? - zapytał wreszcie, odkładając
słuchawkę.
W przejrzystych oczach odnalazła cień dawnego,
przyjaznego spojrzenia. Bardziej niż zwykle odczuwała
jego zwierzęcy magnetyzm i mocno zarumieniła się
od rozwiązłych myśli przelatujących jej przez głowę.
- Nie chciałam ci przeszkadzać... - zaczęła nie
pewnie.
- Może wreszcie nauczysz się, że nigdy mi nie
przeszkadzasz - odpowiedział głosem prawie tak
swobodnym, jak przed tamtą nocą namiętności
i zakłamania.
- Blade, ktoś skradł kolejne dwa telewizory z dom
ku 34.
- Kolejne dwa? Wiesz, że z domków zginęło osiem
naście telewizorów. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy?
- Wiedziałam, że coś tam zniknęło, lecz dopóki
Carol nie przyszła do mnie dziś rano...
- Coś tam! - Blade wstał, wepchnął ręce w kieszenie
i podszedł do okna, by spojrzeć na basen i korty
tenisowe. - Właściciele domków zaczynają się bun
tować, a ja im się nie dziwię. Telewizory kosztowały
po 500 dolarów za sztukę.
- Ależ Blade, niewiele możemy zrobić - powiedziała
niepewnie.
- A ja myślę, że możemy - spojrzał na nią ostro.
- Co?
- Poczekaj, a zobaczysz - odrzekł zagadkowo.
Nie miała powodu, by pozostawać w jego pokoju,
wstała więc i podeszła do drzwi. Blade zrobił kilka
kroków w jej stronę.
- Jenny...
Odwróciła się i napotkała jego spojrzenie. Serce,
popędzone wznieconą radością, przyspieszyło swój
rytm. Nie patrzyłby tak na nią, gdyby nic do niej nie
czuł.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl