[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mydlana. Zachowywała się jak głupiutka uczennica - i on się z
niej teraz śmiał!
- Proszę! - z pałającymi policzkami podała mu klucz. Gdy
drzwi z lekkim trzaskiem zamknęły się za nimi, Debora
podeszła do łóżka i przysiadła na jego brzegu. Pokój tonął w
półmroku, oświetlony jedynie słabym światłem dwóch
nocnych lampek. Pochyliła głowę i zajęła się zdejmowaniem
pantofli, aby pokryć zmieszanie, cały czas gorączkowo
poszukując tematu do rozmowy.
- Mam nadzieję, że wyglądałam wystarczająco elegancko -
powiedziała w końcu nienaturalnie wysokim, ostrym głosem.
Gil nie odpowiedział od razu, a gdy cisza stawała się nie do
zniesienia, skierowała na niego wzrok. Obserwował ją z
uśmiechem, który sprawił, że serce jej najpierw szarpnęło się,
ustało na chwilę, a pózniej zaczęło walić jak szalone. Wolno
zbliżył się do łóżka, podał jej rękę i lekko pociągnął ku sobie.
Wstała, a on szepnął:
- Wyglądałaś i wyglądasz przepięknie.
Drżała na całym ciele, gdy delikatnie wyjął grzebienie i
rozpuścił jej włosy na ramiona, a potem ujął w dłoń jedno
pasmo i przesypywał je między palcami.
- Aż do dzisiejszego wieczoru nie wiedziałem, że jesteś tak
piękna... - szepnął czule.
Podniosła na niego oczy rozszerzone pożądaniem i tęsknotą, a
serce niemal boleśnie waliło jej o żebra. Stał tak blisko, że
ledwie mogła swobodnie oddychać...
- Marzyłem o tej chwili przez cały wieczór - szeptał, wolno,
nieznośnie wolno rozpinając suwak z tyłu jej sukienki, a ona
drżała pod muśnięciami jego palców. Nie miała na sobie
stanika; światło lampy łagodnie podkreśliło miękki zarys jej
piersi, gdy suknia wreszcie opadła na podłogę.
Bez pośpiechu, bez lęku, z podniecającą precyzją rozpinała
guziki jego koszuli - a potem nagle przywarła palcami do jego
piersi, jakby chcąc przekonać samą siebie, że Gil istnieje
naprawdę. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się, a gdy odpo-
wiedział uśmiechem, zarzuciła mu ręce na szyję, poddając się
uściskowi jego ramion.
- Deboro... - wyszeptał.
Przyciągnął ją do siebie. Utonęła w jego oczach, a potem w
nieskończenie długim pocałunku. Całowali się zrazu wolno, a
potem coraz szybciej, z coraz większą natarczywością. W
gorączkowym pośpiechu zrzucili z siebie resztę ubrań i objęci
upadli na łóżko.
Debora pokrywała ciało Gila namiętnymi pocałunkami, jakby
owładnięta szaleństwem szczęścia. Nareszcie mogła go
dotykać i pieścić, nareszcie czuła smak jego ust na swoich
wargach, a na dnie jego oczu widziała pożądanie.
- Czy wiesz, co czułem, cały wieczór siedząc na wprost ciebie
i nie mogąc cię dotknąć? - szepnął, wtulając wargi w jej szyję.
- Wiem... - westchnęła. - Chyba wszyscy w restauracji
musieli zauważyć, jak bardzo cię pragnęłam...
Gil ujął jej twarz w dłonie i spojrzał jej w oczy, a w tym
spojrzeniu było tyle żaru, że Debora rozpływała się ze
szczęścia.
- Naprawdę? - wykrztusił, bardzo przejęty. - Naprawdę?
- Tak - powiedziała zduszonym głosem i przyciągnęła go do
siebie z zachłanną namiętnością.
ROZDZIAA DZIEWITY
Jeszcze długą chwilę trzymał ją w objęciach, delikatnie
przesuwając palcami po jej ciele rozpalonym miłością.
- Co za ironia... - zdumiał się. - Pomyśl, że to nasza pierwsza
noc, gdy mamy oddzielne łóżka! Przez wszystkie ubiegłe
tygodnie, gdy spałem obok ciebie, wystarczyło, bym
wyciągnął rękę... Wiedziałem jednak, iż nie mogę tego
uczynić.
- Szkoda, że tego nie zrobiłeś - wyznała szczerze, prężąc ciało
pod czułym dotykiem jego dłoni.
- Przecież zawarliśmy umowę. Nie byłoby w porządku,
gdybym wykorzystał okazję.
- Nie miałabym nic przeciwko temu - przerwała mu i po-
chylając się nad nim, zaczęła Obsypywać pocałunkami jego
twarz.
- Ostatnio miałem coraz większe kłopoty z utrzymaniem
kontroli nad sobą - powiedział Gil, a Debora wyczuła, że się
uśmiecha. - Podwójne łóżko było wystarczająco okropne, że
już nie wspomnę o tym pojedynczym nad morzem... Wyob-
rażasz sobie, co czułem, trzymając cię w ramionach i mając
świadomość, iż ciebie to zupełnie nie wzrusza?
Debora na chwilę wyrwała się z jego objęć i uniosła głowę.
- Jak możesz tak mówić? - zapytała z wyrzutem.
- Spałaś jak dziecko i nic cię nie obchodziłem. Wiem,
ponieważ sam leżałem bezsennie całą noc i tępo patrzyłem w
sufit, usiłując ignorować twoją obecność.
Uśmiechnął się i wsunął palce w jej potargane włosy.
- To była chyba najdłuższa noc w moim życiu! A kiedy dziś
wieczorem weszłaś do restauracji, całkiem przestałem się
kontrolować... Nie mogłem wprost uwierzyć, że ta piękna
kobieta, która zwraca się do mnie, to naprawdę ty! Czułem się
tak, jakbym pierwszy raz cię zobaczył. I nagle z nadzwyczajną
ostrością zacząłem zauważać to wszystko, czego przez
ostatnie kilka tygodni próbowałem nie dostrzegać... Na przy-
kład sposób, w jaki ściągasz brwi, gdy usiłujesz skupić myśli,
i jak ciepłe i niebieskie są twoje oczy, kiedy się uśmiechasz,
oraz jak słońce igra na twoich włosach, kiedy nagle odwracasz
głowę...
Włosy Debory opadły mu na twarz, gdy przyciągnął ją do
siebie i namiętnie pocałował.
- Gil? - wymamrotała, kiedy już chwyciła oddech.
- Tak?
- Mam nadzieję, że już nigdy nie będziesz musiał się
kontrolować...
Wybuchnął szczerym śmiechem, a ona zmysłowo przesunęła
rękami po jego ciele.
- Jeśli nadal będziesz tak postępować, Deboro, nie mam
najmniejszych szans. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)