[ Pobierz całość w formacie PDF ]

proboszcz.
 Nie wyrażamy na to zgody  oświadczył spokojnie lekarz.
 Chory ma chyba prawo do wyboru placówki, w której jest leczony!
 Nie w tym stanie. O zmianie szpitala może zadecydować tylko sąd na podstawie
wniosku rodziny.
 Jedyną rodziną księdza Krzysztofa jesteśmy my.
 Rozumiem, ale z prawnego punktu widzenia to nie jest wiążące. Została wydana
decyzja o ubezwłasnowolnieniu tego pacjenta na czas nieokreślony. Oznacza to, że do
odwołania nie może on kierować własnymi poczynaniami.
 To nie do przyjęcia  jęknął ksiądz.
 Przykro mi.
 To bardzo niezręczna sytuacja dla naszej parafii. Dlaczego państwo jako lekarze nie
chcą z nami współpracować?!
 Na razie słyszę żądania, a nie chęć współpracy.  Kulawik ani na moment nie stracił
zimnej krwi.
Proboszcz odczekał chwilę, którą najprawdopodobniej zużył na tłumienie w sobie
gniewu, i spróbował jeszcze raz.
 Co, jako parafia, możemy zrobić dla Krzysztofa?  spytał prawie spokojnie.
 To, co związane z potrzebami religijnymi, staramy się pacjentom zapewnić. Nasza
kaplica jest czynna cały czas. Myślę jednak, że teraz potrzebny mu przede wszystkim spokój.
 Możemy go swobodnie odwiedzać?
 W wyznaczonych godzinach, tak.
Duchowny spuścił głowę. Stracił rezon i nagle zrobił się smutny.
 Możemy księdzu zadać kilka pytań?  wtrąciła Ola.
 Proszę  mruknął cicho.
Sambierska spojrzała kontrolnie na kolegę. Kulawik nieznacznie przytaknął głową.
 Wiem, że to dość ogólne  zaczęła  ale jaki ksiądz Krzysztof był przed chorobą?
Wyglądał raczej na introwertyka czy człowieka otwartego? Na smutnego, wesołego,
pogodnego... no, chodzi o wszystko, co ksiądz pamięta?
Ten temat wyraznie się proboszczowi spodobał. Wydusił z siebie nawet uśmiech, splótł
palce i spojrzał na chwilę w górę, co chyba pomagało mu w skupieniu.
 Krzysztof to młody duchowny. Przepełniony wiarą i miłością. Otwarty, radosny... Z
pokorą przyjmujący smutki.
Rany boskie...  jęknęła w myślach Ola  gdzie oni się tego uczą?
 Proszę księdza  powiedziała na głos.  Jesteśmy lekarzami, a to jest szpital, w którym
leczymy ludzi, a nie odprawiamy rekolekcje ignacjańskie.
 Nie rozumiem.  Gniew powoli wracał na oblicze proboszcza.
 Proszę powiedzieć coś o pacjencie! Coś, co może nam się przydać. A nie oficjalną
formułkę o tym, jak powinien wyglądać idealny duchowny.
 Pani chyba rzeczywiście dawno nie była w żadnej świątyni.
 Jestem ateistką  odparła zniecierpliwiona.
 Nigdy nie wpuściła pani Chrystusa do serca?
 Nie rozmawiamy na mój temat.  Ola nigdy nie przepadała za księżmi, ale ten
wyjątkowo ją drażnił.
 Co jeszcze można o nim powiedzieć...  Proboszcz rozłożył ręce.
 Jak ksiądz myśli, dlaczego nasz pacjent został duchownym? Jest wysokim, przystojnym
mężczyzną.  Ola postanowiła, że czas podręczyć klechę.
Kulawik rzucił jej subtelne, ale jednak bardzo krytyczne spojrzenie. To było głupie i
niepotrzebne. Popisy pani doktor tylko dodatkowo rozdrażnią i tak niełatwego rozmówcę,
leczenie utknie w martwym punkcie, a czas naglił.
 Proszę sobie wyobrazić, że jest coś więcej niż przyziemność i materialna pustota 
rzucił nieprzyjemnym tonem proboszcz.  Podejrzewam, że trudno to pani zrozumieć, lecz
Krzysztof czuł powołanie od wczesnego dzieciństwa. Wiem to od jego świętej pamięci
rodziców. Pózniej bezgraniczna wiara pogłębiała w nim potrzebę służenia Bogu i Kościołowi.
 Ksiądz Krzysztof naszym zdaniem posiada rozległą wiedzę filozoficzną i historyczną 
wtrącił Kulawik, próbując uciąć ten do niczego nieprowadzący spór.  Czym, pomijając
oczywiście duszpasterską posługę, nasz pacjent szczególnie się interesował?
Proboszcz dopiero po dłuższym czasie przeniósł wzrok z Oli na jej kolegę.
 Był wyjątkowo zdolnym klerykiem. Jest bardzo oczytany. Ma pan rację, interesuje się
filozofią, co u duchownych nie jest niczym wyjątkowym. O jego zainteresowaniach
historycznych nie wiem. Ale mogę śmiało powiedzieć, że mimo tak młodego wieku, już teraz
wielu przełożonych postrzega go jako myśliciela o bardzo obiecującej przyszłości.
 Rozumiem.  Lekarz kiwnął głową.  A jego osobowość? Proszę teraz być szczerym,
czy miał miłe usposobienie, czy...
 Czy takie jak ja?  przerwał proboszcz, w którego uśmiechu tym razem wyraznie
można było dostrzec ironię.
 Nie to chciałem powiedzieć.  Kulawik starał się być maksymalnie uprzejmy.
 Bywam surowy  odparł wyniośle ksiądz.  Ale przede wszystkim w stosunku do
siebie. Posługa duchowa wymaga dyscypliny, to nieodzowne. Krzysztof nigdy nie dawał
powodów do upomnień. Choć rzeczywiście  był i jest ciepłym człowiekiem, cieszącym się
wyjątkową sympatią i poważaniem wśród wiernych.
 A czy...  lekarz zastanowił się przez chwilę.  Wiadomo coś księdzu o niepokojach
naszego pacjenta? Lękach, myślach, które go w jakiś sposób prześladowały przed przyjściem
tutaj?
Proboszcz uniósł do góry brwi, stając się na chwilę jednym wielkim znakiem zapytania.
 Prawie każdy ma takie myśli, tyle tylko że u zdrowych ludzi szybko mijają. Natomiast u
niektórych... nie mijają i stają się czymś na kształt obsesji  wyjaśnił Kulawik.  Zapowiedz
choroby eksponuje się właśnie w taki sposób. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)