[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nigdy i nikomu nie powiedziałem, kim naprawdę byłem. Głównie dlatego,
że moje życie zależało od dobrego zagrania roli, jaką mi przydzielono.
Nic dziwnego, że był tak przekonujący w roli królewicza  bez
wątpienia był urodzonym aktorem, z czego skorzystało Biuro. A wszystkie
poprzednie "role", jakie grał, musiały z pewnością wymagać wielkiej
odwagi i ryzyka. Rozumiał to doskonale. Jego samoobrona złagodziła
nieco gorzki gniew Lary. Jednak nie całkowicie.
 Nie byłam twoim wrogiem  szepnęła.
 Wiem.  Głos miał zmęczony.  Postanowiłem nawet, że
powiem ci o wszystkim dzisiaj wieczorem. Możesz mi nie wierzyć.
~ 84 ~
RS
 Dlaczego teraz?  Lara dławiła się własnymi słowami. 
Czyżby twój urok nie działał?
Na chwilę zapadła cisza. Wreszcie powiedział.
 Nie jesteśmy kochankami.
Larze wydało się, że serce na moment przestało jej bić. Wiedziała, że
był to jakby odzew na jego słowa.
Próbowała wytłumaczyć sobie, że widzi jedynie to, co chce zobaczyć
i wierzy w to, w co pragnie wierzyć jej serce. A mimo to... Znów czuła to
dziwne przyciąganie, znacznie silniejsze od jej rozsądku. Moc więzi, jaka
istniała między nimi, niemal ją przerażała. Nie spojrzała na niego. Czuła
jednak, jak ożywają jej wszystkie zmysły.
 Zauważyłam to  odparła sztywno.  Więc nic z tego?
 Mogliśmy być. Nie możesz temu zaprzeczyć.  Jego głos był
szorstki i twardy.  Powinniśmy byli być. I gdybym naprawdę chciał cię
wykorzystać jako przynętę czy cokolwiek innego, bylibyśmy. Chciałem
wydobyć z ciebie informacje, prawda? Chciałem, żebyś opowiedziała mi o
nocy, podczas której zginął twój ojciec; nawet te wspomnienia, których nie
chciałaś pamiętać. Mogłem to wszystko mieć, gdybym cię uwiódł. Więc
powinniśmy byli zostać kochankami.
 Powstrzymała cię wrodzona szlachetność?  zakpiła, ale
kosztowało ją to wiele wysiłku. Miała nadzieję, że Devon tego nie
zauważy.
 To byłoby najprostsze wyjście, Laro. Pozwolić naturze zrobić
swoje, a potem słuchać zwierzeń przed zaśnięciem. Przyznaję, że kusiło
mnie, by właśnie tak postąpić.
~ 85 ~
RS
Odwróciła gwałtownie głowę i spojrzała na niego. Twarz miał
ściągniętą, a oczy lśniły w sposób, jakiego nie widziała przedtem. Skinął
głową, przytakując swoim słowom.
 O tak, kusiło mnie. I to nie tylko dlatego, że pragnąłem cię tak
bardzo, że byłem bliski szaleństwa. Kusiło mnie, bo wiedziałem, że nie
masz zamiaru uciekać ani kryć się. I byłem pewny, że nie będziesz
histeryzować. Nie wyciągnęliby od ciebie niczego, a wiedziałem, że będą
musieli cię zabić. Więc bardzo mnie kusiło, aby skorzystać z najprostszego
sposobu i wydostać od ciebie te informacje.
 Ale nie zrobiłeś tego.  Jej głos był na granicy szeptu.
 Nie mogłem tego zrobić tobie. Ani nam.  Wstał gwałtownie i
odszedł sztywno jak człowiek cierpiący lub usiłujący się opanować. 
Chciałbym móc ci powiedzieć, że to była moja szlachetność, ale to
nieprawda. Po prostu nie chciałem, żebyś mnie znienawidziła. 
Zatrzymał się, kiedy dzieliło ich pół pokoju. Stanął twarzą do niej i
powiedział zmęczonym głosem:  Nie ma żadnych królewiczów, Laro.
Są tylko w książkach i na scenie. Reszta po prostu usiłuje radzić sobie
najlepiej, jak umie.
Czekał, spięty i zdenerwowany, czując się tak, jakby jego życie było
igraszką losu. Właściwie spodziewał się, że Lara każe wynosić się z jej
mieszkania i życia. Powiedziała wcześniej z goryczą, że traktował ją jak
pionek w grze. Wiedział doskonale, co przez to rozumiała i jak musiała się
czuć. Ale nie mógł cofnąć tej decyzji, która sprowadziła go do jej świata.
Nie mógł też cofnąć tych ostatnich kilku dni, ani oczekiwać, że jego
zdrada wywoła u niej inną reakcję niż obrzydzenie i ból.
~ 86 ~
RS
Wstała z kanapy i podeszła do niego. Odezwała się głosem, jakiego
jeszcze u niej nie słyszał. Głos ten dotarł głęboko do jego wnętrza i
dotknął tej jego cząstki, która zapomniała już, czym może być delikatny i
pełen zrozumienia kontakt z drugą osobą.
 Nie mogłabym cię nienawidzić, Devon. Nawet gdybym tego
chciała. Zrozumiałam to dziś wieczorem, kiedy myślałam, że możesz
okazać się moim wrogiem. I wcale nie wkradłeś się podstępem do mojego
więzienia. Wiedziałeś, jak się do niego dostać, bo sam byłeś w takiej
samej lub podobnej sytuacji. Wiedziałam o tym przez cały czas, De-von.
Dlatego nie mogłam walczyć z tym, co do ciebie czułam.
Nie poruszył się, gdy zatrzymała się o krok od niego.
 Ale wiem też  powiedział niechętnie  że w więzieniu
człowiek czuje się bardzo samotny. Nie bierz swoich uczuć za coś innego,
niż są, Laro.
 Czy myślisz, że tak właśnie robię?
 Myślę, że to możliwe. A nawet prawdopodobne. Przez długą
chwilę przyglądała mu się, wreszcie powiedziała sucho:
 Walczyłam z tym z całych sił. Ale to nic nie dało. Nie wierzę w
bajki, Devon. I niewiele wiem o szczęśliwych zakończeniach. Ale nigdy
nie czułam się tak, jak z tobą, i to mi wystarcza.
 Sytuacja.
 Nie, to nie to.  Lara zawahała się. Wiedziała, że trzeba to
wyjaśnić teraz, od razu. Odezwała się znowu spokojnym, pewnym głosem.
 Nie mam w zwyczaju brać swoich uczuć za coś innego, niż naprawdę
są. Nawet przebywanie w moim "więzieniu" nie zmieniło tego. Wiem
dobrze, co czuję. Nie wiem natomiast, co ty czujesz.
~ 87 ~
RS
 Wiesz.
 Nie, nie wiem.  Uśmiechnęła się smutno.  To mogło należeć
do twojej roli.
Odpowiedział jej podobnym uśmiechem, chociaż czuło się w nim
napięcie.
 Nie jestem etatowym uwodzicielem w Biurze. To nigdy nie było
częścią planu, przysięgam ci. Nie odgrywałem żadnej roli, Laro. Nie
wtedy, gdy cię obejmowałem.  Ochrypł nagle i musiał odchrząknąć. 
Możemy o tym porozmawiać pózniej. Ja... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)