[ Pobierz całość w formacie PDF ]

coś w rodzaju reanimacji. Najpierw zrzuca z siebie krępujący ruchy płaszcz. Potem spina
sobie ciaśniej włosy. To powinno stać się bardzo szybko i jednocześnie przemienić %7łON
z biednej zagubionej dziewczyny w piękną i emanującą erotyzmem kobietę. Rozrywa
ubranie na piersi OJCA, nasłuchuje serca, podnosi pacjentowi powiekę i potem zaczyna
robić masaż serca.
%7łONA (do SYNA) A pan co tak stoi jak cielę?! Niech pan dzwoni! Macie chyba tutaj
pogotowie ratunkowe.
SYN Mamy, mamy... (SYN biegnie w stronę PRZYRZDU, wyjmuje telefon)...mamy.
Przyjedzie za pół godziny... (nie dzwoni jednak)
%7łONA Jak ktoś ma sto dziesięć lat, to nie powinien mieszkać w lesie. Powinien mieszkać
blisko pogotowia. (cały czas robiąc masaż) Powinien mieszkać w pogotowiu. Dlaczego tak
dręczycie starych ludzi? On naprawdę nie chciał umrzeć?
SYN (zniecierpliwiony) Raz chciał, raz nie chciał! Nie wie pani, jak to jest ze starymi?!
%7łONA Wiem. Ze szpitala. Ale u nas sto dziesięć to jest raczej niemożliwe. U nas zaczyna
się już koło siedemdziesiątki. Jednego dnia, że już, a drugiego, że za nic w świecie. I tak w
kółko.
SYN Tak. Z Tatkiem jest podobnie. W sobotę, że ma dosyć, a w poniedziałek zamawia
podzespoły u Chińczyków.
%7łONA Co?
SYN Organy. Oni tym handlują. Niech się pani przyjrzy.
%7łONA na chwilą przerywa masaż, rozpina szerzej ubranie na piersiach OJCA. Kręci
głową.
%7łONA Niezle. Dobry chirurg zszywał. Co jeszcze ma swojego?
SYN Połowę. Wątroba, lewe płuco, trzustka, nerka made in China, ale ludzie mówią, że
oni to z psów biorą.
%7łONA Psy nie dożywają do stu dziesięciu...
MATKA (zdenerwowana) Proszę się zabierać do roboty!!! Ledwo przyjechała i już nic,
tylko gadu-gadu!!!! A on może umrzeć!!!
SYN Mama nie przesadza.
%7łONA Przepraszam, ale nigdy nie reanimowałam studziesięciolatka. Boję się, że coś mu
zrobię.
SYN Proszę się nie bać.
%7łONA powraca do reanimacji. Naciska kilka razy pierś OJCA i potem nasłuchuje.
Naciska i nasłuchuje. Naciska i nasłuchuje.
AYSY Będzie coś z tego?
%7łONA Trudno powiedzieć...
STARY Może jednak powinniśmy wezwać lekarza?
SYN Nie trzeba. Pani sobie świetnie radzi.
%7łONA reanimuje. Kolejny raz wykonuje serię ucisków i przykłada ucho do piersi
OJCA. Za którymś razem OJCIEC niespodziewanie ożywa. Nie otwiera wprawdzie oczu,
ale zaczyna czujnie węszyć. Potem podnosi leżące bezwładnie wzdłuż ciała ręce.
Ostrożnie maca, odnajduje kształt kobiety: ramiona, plecy, powoli przesuwa ręce w dół i
w końcu spoczywają one na tyłku %7łONY. Ale niedługo pozostają w tym spoczynku...
%7łONA Moim zdaniem jest mu trochę, lepiej.
OJCIEC nadal niczym leżący lunatyk kontynuuje swoją erotyczną zabawę.
SYN Ojcze! Niech Ojciec nie będzie świnią, dobrze!? Pani ratuje Ojcu życie!
MATKA On jest nieprzytomny! On nie wie, co robi!
AYSY Taaaa, ma konwulsje...
MATKA Trzeba wezwać prawdziwego lekarza!
AYSY Skończyło się oszczędzanie...
SYN Nikogo nie będziemy wzywać. Pani doskonale idzie. Panie starszy, niech no pan
przytrzyma staruszka za ręce.
STARY przyklęka i próbuje się jakoś dostać do leżącego OJCA, ale tłumek
klęczących bardzo mu to utrudnia.
MATKA Proszę się nie pchać! %7ładnego trzymania. Dzwonić po lekarza! A ona niech się
natychmiast... niech natychmiast przestanie i opuści nasz dom!
SYN (stanowczo) Ona zostaje, mamo.
MATKA Opuszcza!
SYN Zostaje.
MATKA Opuszcza!
SYN Zostaje.
MATKA Opuszcza natychmiast!
SYN Zostaje, ponieważ będzie oczekiwać na swojego męża, którego twój lekkomyślny
mąż, a mój Ojciec, wysłał na pertraktacje do Chińczyków. To powinniśmy dla niej zrobić.
MATKA Ma opuścić!
SYN (z tajoną grozbą w głosie) Mamo...
MATKA (ciszej) Ma opuścić.
SYN Mamo...
MATKA (jeszcze ciszej) Ma... opuścić...
SYN (grozba łagodnieje) Mamusiu...
MATKA...
AYSY Bardzo słusznie, szanowna pani, bardzo słusznie.
SCENA 7
Ten sam pokój. Zmieniony w coś w rodzaju sali szpitalnej. Na stole w białej
pościeli leży OJCIEC. Obok niego stoi PRZYRZD. Z PRZYRZDU wystają statywy, na
których wisi kilka butelek: glukoza, sól fizjologiczna, może być coś jeszcze, nawet jakaś
czerwień - butelka z krwią. To są kroplówki, do których podłączony jest OJCIEC. Wielki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)