[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozgrywki.
- Tak, trzeba się liczyć z tym, że pługi będą potrzebne. - Ole postanowił
odprowadzić Ashild do domu. Po drodze zastanowi się, co zrobić. - Ktoś
przecież musi zająć się tym śniegiem, który zasypuje ślady.
Stein aż podskoczył, słysząc słowa Olego, odwrócił wzrok. Nie lubił
spojrzenia właściciela Rudningen, pamiętał jesienne wydarzenia w górach.
Ile ten Ole wie?
- %7łyczę wam wesołych świąt. - Stein ukłonił się i gotów był ruszać dalej.
- Lepiej dotrzeć na miejsce, zanim naprawdę zacznie sypać.
Skierował konia ku dolinie, ku rzece i ku dworowi Gudmunda Holde.
- Zawsze uważałam, że to oszust. - Ashild popatrzyła na Olego pytająco,
jakby oczekiwała z jego strony potwierdzenia. - Po prostu nie ufam temu, co
on mówi.
RS
83
- Mhm. Lepiej się go wystrzegać - odparł Ole. - Uważarn, że on jest w
stanie narobić ludziom kłopotów. -Spoglądał na Ashild badawczo. Dziwne,
że ona czuje to samo co on.
- Wracajmy do domu, bo zgłodniałem. Ty też pewnie niewiele jadłaś? -
Ole starał się myśleć o czym innym. -Konia z kopytami mógłbym zjeść.
RS
84
Rozdział 9
Po południu Ole siedział w stolarni i pilnie pracował nad swoją rzezbą. Z
łyżek był bardzo zadowolony, ale wycinanie ogniwa szło opornie. Do świąt
został już tylko dzień, bał się, że nie zdąży, a tak bardzo chciał zrobić
Ashild niespodziankę. Cały czas rozmyślał o Steinie. Wiedział, co tamten
knuje. Wiedział, że pomoc Gudmundowi jest jego obowiązkiem. Nie był
jednak pewien, czy powinien tam jechać, może Gudmund sam się zorientuje
i przyłapie Steina, ale... nagle poczuł, że to nie jest takie proste. Stein nie da
się złapać bez walki, a gotów jest poświęcić wiele, żeby zdobyć kawałek
ziemi. Koniec starcia mógłby być dla Gudmunda smutny.
Ole odłożył robotę i otrzepał spodnie. Steina trzeba powstrzymać i to tak,
żeby nie kusiło go znowu, a do tego potrzebny jest lensman. Nie znał
nowego lensmana za dobrze, ale z tego, co słyszał, to człowiek rzeczowy i
chętny do pomocy.
W tej samej chwili znowu pojawiły się intensywne wizje: przyczajony
mężczyzna chowa się pod zwisającymi gałęziami świerków i nasłuchuje, co
się dzieje na dziedzińcu. To Stein Lien - wizja rozstrzygnęła sprawę. Trzeba
jechać do Holde. Najlepiej zjawić się tam przed obrządkiem, zanim
gospodarze wyjdą z domu.
Ole nie trwonił czasu. Najpierw wysłał parobka z wiadomością do
lensmana, a potem sam wyruszył do Białego Emila. Powinno ich być tego
wieczora kilku. %7łonie powiedział tylko, że ma sprawę do Gudmunda Holde.
Po raz drugi tego dnia Ole jechał konno przez dolinę. Tym razem w
towarzystwie Białego Emila.
- To dobry moment, żeby złapać tego drania - Biały Emil nie był
wzburzony, mówił raczej z ulgą. - Dużo ostatnio myślałem o tym sporze o
ziemię, trudno przewidzieć, jakie oszustwo wymyślił Stein Lien, ale coś
musimy zrobić. - Biały Emil odchrząknął i popędzał konia, by dotrzymać
kroku Olemu. - Przyszło mi do głowy, żeby zebrać jeszcze paru chłopów i
pogadać ze Steinem, ale z tego mogłoby być jeszcze więcej niepokoju i złej
krwi.
- Najlepiej chyba, żeby sprawę załatwił lensman - odparł Ole
zdecydowanie. - Wtedy nikogo nie będzie można oskarżać, a prawo zostanie
wykorzystane we właściwy sposób. Nie byłoby rozsądnie, gdybyśmy chcieli
sami wymierzać sprawiedliwość.
- No właśnie - mruknął Emil w zamyśleniu. - Gdzie mamy się spotkać z
lensmanem?
RS
85
- Prosiłem, żeby czekał na nas tam, gdzie droga przecina rzekę, za
mostem, przy pierwszym zakręcie. - Ole wypatrywał, ale było jeszcze za
daleko, nie widział skrzyżowania. - Miejmy nadzieję, że Jon zastał
lensmana w domu.
- Tak - westchnął Emil. - I że lensman zrozumie, jakie to poważne.
Pospiesznie jechali dalej. Pierwsze płatki śniegu zaczynały spadać na
ziemię. Zwiatło dnia potrwa jeszcze trochę, ale o tej porze roku wieczór
nadchodzi wcześnie, byli więc przygotowani, że wracać będą po ciemku.
Kiedy zbliżyli się do umówionego miejsca, lensman już tam na nich czekał i
obaj odetchnęli z ulgą.
- Domyślam się, że to rzecz niecierpiąca zwłoki? - Lensman raczej pytał,
niż stwierdzał.
- To prawda. - Ole wstrzymał konia i zdjął czapkę na powitanie. - Jeśli
Gudmund Holde ma nadal rządzić swoim dworem tak, jak oczekuje, to
obawiam się, że musimy coś zrobić. Siedzi tutaj niedaleko dworu jeden
człowiek, ukrył się i czeka, żeby zaatakować.
Ole w skrócie opowiedział, co, jego zdaniem, ma się stać i wspomniał
też, że sam wolałby nie angażować się w walkę. - Uważam jednak, że
byłoby zle, gdyby Gudmund stracił ziemię na rzecz Steina. Jedyny sposób,
żeby powstrzymać nieszczęście, to przyłapać Steina z aktem kupna dworu w
ręce.
- A skąd masz pewność, że ten cały Stein rzeczywiście będzie dzisiaj
miał przy sobie akt? - Lensman spoglądał na Olego wyzywająco. Słyszał już
oczywiście o Olem Rudningenie i jego wizjach, ale po raz pierwszy spotkał
go osobiście. Czy może ufać, że ten człowiek wie na pewno, co należy
zrobić?
- Po prostu to wiem. Albo zaufasz moim słowom, albo nie. Twoja
sprawa. - Ole długo i uporczywie patrzył na lensmana. Nie było w jego
wzroku grozby, dobrze wiedział, że nie wszyscy mają odwagę wierzyć w to,
co opowiada o przyszłości.
Lensman wyczuwał, że Ole jest szczery i otwarty, w spojrzeniu
gospodarza z Rudningen nie było nic niepokojącego. Wprost przeciwnie,
wydawało się, że Ole przyjechał tu dość niechętnie.
- Odwiedzimy Holde i zobaczymy, co się dzieje. Biały Emil odetchnął z
ulgą. Przez chwilę bał się, że
przedstawiciel władzy nie jest dostatecznie przekonany, iż Ole ma
słuszność.
RS
86
- Jeśli Stein ukrywa się gdzieś koło dworu, to on też nas zauważy. Może
lepiej, żeby dwaj z nas zostali na czatach, a tylko jeden wjechał na
dziedziniec. To będzie bardziej naturalne.
- Uważam, że najbardziej naturalne będzie jeśli to ty, Emilu, pojedziesz
spotkać się z Gudmundem. - Ole zgadzał się z lensmanem. - Jesteś częstym
gościem w Holde, nikt się nie zdziwi na twój widok.
- W porządku. - Biały Emil się nie wahał. Uważał, że powinien jechać,
zanim tamci się rozmyślą.
- Razem z Gudmundem zdołacie chyba przytrzymać Steina Liena, a w
razie czego parobek może wam pomóc? - Lensman nie znał Steina, nie
wiedział jak wygląda, ani czy jest silny, musiał się więc upewnić, że zdołają
go przytrzymać, gdyby to było konieczne.
- Z pewnością damy sobie radę - przytaknął Emil. -%7łeby tylko drań nie
wyciągnął broni.
Wszyscy trzej wjechali na drogę wiodącą do dworu Holde.
Na małym zakręcie, kawałek przed bramą, Emil zatrzymał konia i dał im
znak. Tutaj Ole i lensman powinni czuwać.
- Nie ma sensu, żebyście zbliżali się do dworu. - Biały Emil mówił
szeptem, co jeszcze bardziej potęgowało napięcie. - Jeśli będzie próbował
uciec, musi jechać tędy. Poza ścieżką śnieg jest taki sypki, że żaden koń
przez niego nie przebrnie.
Lensman kiwnął głową i dał znak Emilowi, by ruszał, a oni obaj stali
dalej niczym ciemne posągi na tle białego krajobrazu. Oba nieruchome
konie w poprzek drogi, głowami ku sobie. Dzięki temu mężczyzni mieli
kontakt wzrokowy i widzieli, co się wokół dzieje, także za plecami każdego
z nich. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)