[ Pobierz całość w formacie PDF ]Z NAKAZU SDU 159
~ Nie musisz się tłumaczyć, Rachel.
- Sobie to muszę wytłumaczyć. Chciał pójść ze
mną na lunch, a ja nie mogłam. Ale porozmawiałam
z nim o... sytuacji.
- O tym, że zawładnęła nim żądza?
- Nie tak bym to ujęła. - Westchnęła ciężko. W tej
samej chwili zabrzęczał domofon. Nacisnęła guzi
czek i otworzyła drzwi do mieszkania. - Po prostu zle
zinterpretował wdzięczność i przyjazń.
- PrzyjmujÄ™, cokolwiek powiesz na ten temat. -
Zack patrzył na nią z zaciekawieniem.
- Ty płacisz, Muldoon.
Wyciągnął portfel i wręczył chłopcu należność
wraz z napiwkiem. Potem przyniósł trzy wypchane
torby do stołu i rozpakował białe kartony. Pokój wy
pełnił się aromatycznymi zapachami.
- Czy chcesz mi opowiedzieć resztę?
- No... - Podniosła pałeczki z nawiniętym na
nie makaronem. - Zaczęłam mu mówić o różnicy
wieku. Mhm... - mruknęła z aprobatą, gdy zaczęła
jeść. - Nie kupił tego. Miał bardzo przekonujący
argument i ponieważ nie mogłam go zbić, zmieni
Å‚am taktykÄ™.
- Wyobrażam sobie. Widziałem cię w akcji na sali
rozpraw.
- Wytłumaczyłam, że jestem jego opiekunką i mu
szę postępować etycznie. Nie wolno mi przekraczać
granic. - Zamyślona, skubnęła trochę wieprzowiny
160 Z NAKAZU SDU
w sosie słodko-kwaśnym. - Wydawało mi się, że ro
zumie.
- Dobrze.
- Powtarzam, że mi się wydawało. Zgodził się ze
mną. Zachowywał się jak człowiek dorosły, a potem
nagle, kiedy wychodził, powiedział, że może pocze
kać jeszcze parę tygodni.
Zack milczał przez chwilę, po czym ze śmiechem
uniósł kieliszek.
- Trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie.
- Zack, to poważna sprawa.
- Wiem, wiem. Ta sprawa jest niezręczna dla nas
obojga, ale podziwiam sposób, w jaki Nick sobie z to
bÄ… radzi.
- Przecież mówiłam ci, że ma miły sposób bycia.
- Zerknęła do następnego kartonu. Kurczak i kiełki
fasoli. - Nie znasz żadnych nastolatek, które można
by mu podesłać?
- Lola ma taką - odparł zamyślony. - Myślę, że
ma szesnaście lat.
- Lola ma nastolatkÄ™?
- Trzy. Lubi o tym mówić. Zaczęła wcześnie, żeby
wcześnie skończyć. Spytam ją delikatnie.
- Nie zaszkodzi. Ja spróbuję jeszcze raz, chociaż
myślę, że za tydzień lub dwa mu przejdzie.
- Nie liczyłbym na to. - Wyciągnął rękę i splótł
palce z jej palcami. - O takiej kobiecie mężczyzna nie
zapomina.
Z NAKAZU SDU 161
- Czy to znaczy, że myślisz o mnie, kiedy przygo
towujesz drinki i flirtujesz z gośćmi?
- Nigdy nie flirtowałem z Pete'em.
- Myślałam raczej o tych dwóch babkach, które
wpadają prawie codziennie - roześmiała się. - Blon
dynka i ruda. Zawsze zamawiajÄ… brandy z likierem
miętowym.
- Jest pani spostrzegawcza, pani mecenas.
- Ruda patrzy na ciebie ogromnymi zielonymi
oczami.
- Niebieskimi.
- Aha!
Pokręcił głową zdziwiony, że tak łatwo dał się zła
pać w pułapkę.
- Zawsze opłaca się znać stałych gości. Poza tym
lubię brązowe oczy, zwłaszcza kiedy pobłyskuje
w nich złoto - odpowiedział i pocałował ją.
- Za pózno... - zaśmiała się. - W porządku, Zack.
Zawsze mogę pożyczyć tasak od Rio, jeżeli będziesz
zauważał więcej oczu.
- W takim razie jestem bezpieczny. Nigdy nie
zwracałem uwagi na te małe piegi na jej nosie. Ani na
dołeczek w podbródku.
Rachel ugryzła go w usta.
- Zjedz jeszcze trochę niżej, a znajdziesz się
w głębokiej wodzie.
- Dobrze pływam.
162 Z NAKAZU SDU
Kilka godzin pózniej, kiedy kładł się do swojego
zimnego i pustego łóżka, rozgrzewał się wspomnie
niami minionego wieczoru. Zmiali siÄ™ razem nad kar
tonami zjedzeniem i pałeczkami. Kosztowali nawza
jem tego, co wybrało drugie, świece powoli się dopa
lały. I nie rozmawiali o Nicku czy pracy.
Potem kochali siÄ™. Powoli i leniwie, podczas gdy
wokół zapadała ciemność.
Musiał ją w końcu zostawić. Miał obowiązki. Ale
kiedy układał się do snu, pozwolił swoim myślom
błądzić, wyobrażając sobie, jak by to było...
Obudzić się z nią. Czuć, że się przeciąga, gdy
dzwoni budzik. Patrzeć, jak pospiesznie ubiera się do
pracy. Oczywiście, zawsze wkłada jakiś kostium.
Pózniej by stali w kuchni, pijąc kawę i omawiając
plany na dzień.
Od czasu do czasu wymykaliby siÄ™ razem na lunch.
Oboje nie lubiliby dni bez dotykania siÄ™ i fizycznej
bliskości. Starałby się jak najczęściej wyjść na chwilę
z baru, żeby wieczorem wrócić z nią do domu. Gdyby
nie mógł wyjść, czekałby, aż pojawi się w drzwiach,
usiądzie na stołku przy barze, gdzie zje przygotowane
przez Rio chili, no i oczywiście poflirtuje z nim.
A potem pójdą na górę, do swojego domu...
W piękny wieczór wypłynęliby na morze. Uczyłby ją
posługiwać się sterem. Mknęliby razem po błękitnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl