[ Pobierz całość w formacie PDF ]- Będzie tak, jak zdecyduje Słońce. Przyszłość leży w świątyni&
- W świątyni Ba Al a.
- O nie. W tym mieście ciągle stoi jeszcze inna świątynia. Uśmiech Magos a zniknął.
Jego oczy rozpaliły się z mocą, jakiej Ray nigdy wcześniej nie spotkał.
- Płomień niedługo zgaśnie, a ty spłacisz długi.
- A ja ci powiadam Magosie, że w końcu ty będziesz musiał zapłacić i będzie to cena,
jakiej świat nigdy nie widział.
W głosie Uranos a brzmiała taka pewność, że można było uwierzyć, że zna przyszłość
na tyle dobrze, by nie grozić, a prowokować.
- Ośmielasz się tak mówić, ty, który jesteś pluskwą, na której może postawić swój
sandał sługa Ba Al a i nawet nie zauważy, że coś zgniótł. Ty odważasz się tak mówić do
mnie
- do mnie, władcy świata pod Cieniem?
- Czy Chronos słyszał te słowa, Magosie? On uważa samego siebie za władcę świata.
Uśmiech powrócił na sępią twarz kapłana. - Chronos? Kim-czym jest Chronos?
Człowiek używa narzędzi do pewnych celów. Raz użyte takie narzędzie może być
wyrzucone, nawet zniszczone. Gdy się zdecyduję, rozbiję Chronosa w drobny pył. Nie myśl o
powoływaniu się na niego.
Teraz roześmiał się Uranos. - Powtarzam ci raz jeszcze Magosie, Chronos może nie
zaakceptować tych słów. Myślę, że jeśli on je usłyszy, to ktoś może cię odwiedzić nocą w
sypialni, ktoś dzierżący miecz i wiedzący jak go bezgłośnie użyć.
Ale Magos uśmiechał się dalej. - To nie ma znaczenia, a z pewnością to nie twój
problem.
- Dlaczego więc posłałeś po nas, synu otchłani?
- Jak wszyscy ludzie potrzebuję czasami rozrywki Uranosie. Bawią mnie gry losowe.
Mój przyjaciel Conth - wskazał na kapłana, który szeptał do niego - założył się ze mną o
interesujący pierścień pochodzący spoza Uighur, pierścień, o którym mówi się, że daje jego
posiadaczowi pewne przedziwne moce. Założył się, że nie mogę utrzymać przez siedem dni
przy życiu człowieka, który zostanie poddany próbom w naszych pracowniach. A ja jestem
dumny z umiejętności moich ludzi i pragnę posiadać pierścień, o tak intrygującej historii.
Zastanawiałem się, który z więzionych w tych murach ludzi mógłby być oszczędzony i
wezwałem ciebie.
Uranos być może nie był załamany, ale na pewno wstrząśnięty na tyle by krzyknąć: -
Diabeł!
- Tak samo nazywało mnie wielu z tych, którzy przeszli te drzwi - najwyższy kapłan
wskazał na otwór w odległym końcu sali. - A pózniej błogosławili mnie, gdy darowałem im
śmierć - dużo, dużo pózniej. Jesteś silny Uranosie, ten drugi wygląda podobnie. Myślę więc,
że powinienem wygrać zakład.
Podniósł się, a zimne pazury kapłana stojącego za Ray em zacisnęły się na jego
ramionach popychając go naprzód. Magos zszedł dwa stopnie i zawrócił.
- Jestem prawdziwym synem Cienia. Przyszło mi do głowy, że Ba Al powinien mieć
coś do powiedzenia w tej sprawie. Tak więc będziecie ciągnąć losy. Ten, któremu mój władca
przeznaczy czarny kamień, wezmie udział w zakładzie, ten, który otrzyma biały - poczeka.
Tak będzie dobrze.
Pozostali kapłani zawtórowali jego śmiechowi. Ray zobaczył, że Conth przyniósł
puchar i ostentacyjnie wrzucił do niego dwa kamienie, biały i czarny. Wtedy Magos podniósł
dłoń raz jeszcze.
- Wrzuć dwa białe. Jeśli wyciągną je obydwaj, będę wiedział że Ba Al życzy sobie ich
dla siebie. Wola Cienia jest naszym największym pragnieniem. Conth będzie ciągnął za
Uranosa, a Path tan za tego obcego. Ciągnij, Conth.
Magos wziął puchar i wzniósł go powyżej poziomu oczu niższego kapłana. Ręka
Contha ruszyła, a w otwartej dłoni pokazał się biały kamień.
Path tan podszedł i zanurzył palce w pucharze. Potem rzucił kamień, który potoczył
się i zatrzymał u stóp Ray a. Był biały.
- Nasz władca przemówił - przerwał ciszę Magos. - Niech się stanie jego wola.
Pozostali kapłani powtórzyli jego słowa. A Ray zastanawiał się, czy była to tylko
sztuczka. Dlaczego Magos chciał straszyć, a potem odkładać decyzję? A może rzeczywiście
los wybrał kamienie, a Magos był wystarczająco przesądny, by zaryzykować zmianę decyzji
wierząc, że Ba Al kierował palcami kapłanów?
- Uranosie! - Najwyższy kapłan podszedł krok bliżej.
- Czego oczekujesz - ołtarza i noża czy& - przerwał
- uścisku Miłującego?
- Jakie znaczenie ma sposób, w który wojownik Urodzony w Słońcu staje przed
śmiercią, jeśli podlega on ciągle Płomieniowi? Ciało umiera ale nie to co jest istotą
człowieka. A przez śmierć, jak dobrze wiecie, rzeczywiście pokonam tego, który podążał w
dół ścieżką Cienia. Ołtarz diabła, o którym mówisz - Miłujący .
- Diabła o którym mówię& ? - Magos odrzekł. - Nie powinieneś mówić o rzeczach,
które nie do końca rozumiesz, Uranosie. Będzie to więc Miłujący i będziesz wzywał Płomień
w tę godzinę, a on nie przybędzie na twoje wezwanie.
Wtedy będziesz błagał o śmierć - ale ona nadejdzie z własnej woli i o właściwym
czasie. A dla ciebie to samo! Po raz pierwszy odkąd weszli, wysoki kapłan spojrzał wprost na
Ray a. - Zabierzcie ich do świątyni i niech będą gotowi, gdy wybije godzina.
Ponownie przemierzali mroczne korytarze, niektóre tak ciemne jak bezgwiezdna noc.
Ray zauważył w pewnym momencie małe strugi oleistej substancji na ścianach i muliste ślady
zostawione przez bezimiennych mieszkańców tych podziemnych dróg.
Ruszyli schodami w górę, minęli dwa kolejne piętra i wyszli na korytarz o czerwonych
ścianach z umieszczonymi wzdłuż niego w regularnych odstępach pochodniami, by
ostatecznie znalezć się w sali ściennych malowideł, którą Ray widział w czasie tamtej
podróży we śnie.
- Jesteśmy w świątyni Ba Al a. - Uranos przemówił po raz pierwszy, odkąd rozstali
się z Magos em. - Widzisz, bracie, jak Władca Cienia ukrywa swe odrażające rozrywki przed
oczami swych wyznawców?
Ray spojrzał na obrzydliwe malowidła i odwrócił wzrok.
- Cisza! - Jeden z eskortujących wymierzył Uranosowi tęgi policzek. - Czas na
gadanie, zawodzenie i wzywanie od dawna gasnącego Płomienia nadejdzie. Mówią, że
Urodzony w Słońcu nie wie, co to błagać o miłosierdzie. Ale Urodzony w Słońcu nie spotkał
jeszcze Miłującego. Zapewniam, że będziecie skowyczeć przynajmniej tak głośno jak ten
ostatni Murianin, który dostał się w objęcia Tego, Który Pełza!
Umieszczono ich w małej, bocznej komnacie, a gdy ich łańcuchy zostały
przymocowane do pierścieni w ścianach, kapłani odeszli.
- Jaki cel miał Magos? - zapytał Ray, gdy zostali sami. - Czy bawił się tymi
kamieniami? Czy też rzeczywiście wierzy, że to Ba Al dokonał wyboru?
- Kto wie? - odrzekł jego towarzysz. - Jeżeli się bawił, to nie było to wymierzone w
nas, tak myślę. Ten Miłujący& , żałuję, że nie wiem o nim nic więcej.
Ray nie mógł się z tym pogodzić. Oparł głowę o ścianę, gdy jego dawne problemy
wróciły z całą mocą. Dlaczego ta siła zatrzymała go tutaj, w sercu wrogiego kraju? Co było
tym zadaniem, którego nie zrealizował? Pustka, która go wypełniała, odkąd Czerwona Suknia
wezwał go na nabrzeżu, gdzieś zniknęła. Odeszła sama, czy też usunął ją swą mocą atlancki
kapłan?
Dlaczego był tutaj?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl