[ Pobierz całość w formacie PDF ]Caryer udali się na krótki spacer, aby popatrzeć na Tamizę. Richard słyszał opowiadania o festynach zimowych
i ubłagał pannę Caryer, aby poszła z nim nad rzekę.
Panna Caryer wróciła ze spaceru sama, w ataku histerii. Siedziałam wtedy w swoim pokoju, opracowując
fabułę mojej nowej książki, kiedy usłyszałam podniesione głosy. Wydawało mi się, że hol jest pełen ludzi.
Słyszałam Tryphenę Good, płacz Hannah, potem głosy pana Bagnigge i Noela. Zamknęłam notatnik w
szufladzie i zeszłam na dół.
Wreszcie udało się wydobyć od panny Caryer jakieś konkretne informacje. Koło schodów Adelphi pojawiło się
niespodziewanie dwóch mężczyzn, którzy chwycili Richarda, nie zważając na jego krzyki, wpakowali go do
czekającego powozu i odjechali. Biedna panna Caryer cała jeszcze dygotała.
Co mogłam zrobić? powtarzała z płaczem. To się stało tak szybko.
Na jej wołanie o pomoc natychmiast zareagowali dwaj strażnicy z Adelphi, ale zanim dobiegli, powóz już
skręcał w Strand.
Wiedziałam, że porywano dzieci, szczególnie dzieci bogatych rodziców. Zwykle zabierano im pieniądze,
ubranie i wypuszczano na wolność. Porwanie z użyciem powozu sugerowało, że chodzi o coś poważnego.
Wszystko było dokładnie zaplanowane i niewątpliwie kosztowało niemałe pieniądze.
Czy mogło to mieć związek z moim spotkaniem ze Stephenem? Dopiero teraz pomyślałam, że on
prawdopodobnie wyśledził mój adres. Mógł przecież zatrzymać dorożkę i jechać
40
za mną sama dałam mu pieniądze. Ale dlaczego Stephen miałby porywać Richarda?
Wiedziałam dlaczego: Balquidder na pewno jest w Londynie.
Moje obawy mogły okazać się uzasadnione. George zapewne kupił majątek w Demerara za pośrednictwem
agencji Balquiddera i dał mu zabezpieczenie na hipotece Ainderby, więc Noel stał się teraz jego dłużnikiem.
Jeśli Stephen poznał mój adres i podał go Balquidderowi, co było nieuchronni, ten natychmiast skojarzył, u
kogo mieszkam.
Oczywiście, kupno plantacji w Indiach Zachodnich nie było żadnym problemem. W Anglii wielu ludzi dorobiło
się tam majątku. Pilnie śledziłam doniesienia na ten temat w gazetach, kiedy dyskutowałam z panem Iryine o
Ustawie na rzecz Zniesienia Niewolnictwa. Mimo wszystko możliwość, że istnieje jakieś powiązanie pomiędzy
Balquidderem a majątkiem Beresfordów w Demerara wydała mi się wysoce prawdopodobna.
Jeśli George wpadł w łapy Balquiddera i umarł, nie spłaciwszy swojego długu, to Balquidder będzie chciał
wycisnąć z Noela ostatniego pensa. Gdyby mu to było potrzebne, porwałby Richarda bez najmniejszych
skrupułów. Ale po co?
Na pewno chodziło o mnie. Byłam pewna, że Noel skrupulatnie spłacał odsetki, bez względu na sytuację.
Balquidder nie potrzebował wymuszać na nim zapłaty. To Stephen chciał zmusić Noela, aby mnie do niego
odesłał.
Tak czy inaczej, Balquidder prowadził niebezpieczną grę. Czym innym jest, jeśli zrozpaczony mąż popełnia
desperackie czyny, aby zmusić do powrotu swoją zbłąkaną żonę, a zupełnie czym innym, jeśli biznesmen jest
zamieszany w porwanie syna człowieka o takiej pozycji, jaką miał Noel. Gdyby wy-
szedł na jaw jego udział w porwaniu, zostałby natychmiast aresztowany.
Nie, posiadałam jednak żadnego dowodu.
Co miałam powiedzieć Noelowi? Czy będzie chciał mnie wysłuchać?
Jeśli moje domysły były słuszne, to Richard powinien być na Wych Street. Nie przypuszczałam, żeby
Balquidder zrobił mu jakąś krzywdę, ale to biedne dziecko musi być potwornie przerażone. Może nawet
myśleć, że już nigdy nie wróci do domu.
W holu zapanowała cisza. Noel zabrał pannę Caryer do gabinetu, służba rozeszła się do swoich zajęć. Pan
Bagnigge poszedł powiadomić stróży prawa. Po chwili wahania zastukałam do drzwi gabinetu.
Proszę wejść usłyszałam.
Wydaje mi się, że mogę... zaczęłam.
Nie teraz, Emilio. Pózniej.
Zamknęłam drzwi. Wiedziałam, że nie ma czasu do stracenia. Musiałam zacząć działać. Gdybym była
szlachetną Angeliną
Mountfalcon, natychmiast sama oddałabym się w ręce Balquiddera. Byłam pewna, że wtedy uwolniłby
Richarda. Ale w ten sposób podpisałabym na siebie wyrok śmierci, a na to nie miałam ochoty. Postanowiłam
spotkać się ze Stephenem i sprawdzić, czy Richard rzeczywiście jest na Wych Street.
Niepokoiło mnie tylko jedno. Stephen natychmiast powie o wszystkim Balquićklerowi.
Potrzebowałam pomocy. Pomyślałam o panu Bagnigge. On byłby najlepszy w tej sytuacji, ale wiedziałam, że
nie będzie miał dla mnie czasu. K Abel? Był sprytnym chłopcem, poza tym Richard go lubię Może on mógłby
mi pomóc? Czy będzie chciał to zrobić? Czy jest wystarczająco dyskretny?
Czternastoletni Abel był najmłodszym służącym. Wielokrotnie słyszałam, jak pani Good nim komenderuje.
Właściwie wszyscy się nim wysługiwali. Nie mogło się to podobać bystremu i żywemu chłopakowi.
Postanowiłam zwierzyć się Ablowi, ufając, że potrafi dochować tajemnicy. Zdawałam sobie sprawę, że wśród
służby krążą plotki na mój temat. Nie wierzyłam, aby Abel mógł się ode mnie dowiedzieć czegoś, co nie
zostało już dokładnie omówione w pomieszczeniach dla służby. Natomiast nikt tam jeszcze nie wiedział o
Balquidderze.
Zeszłam na dół do komórki, gdzie Abel czyścił buty. Spędzał tu wszystkie poranki, a w nocy spał na materacu,
który za dnia leżał zwinięty pod stołem. Siedział na stołku, patrząc ponurym wzrokiem na buty Noela, które
miał wyczyścić. Na mój widok zerwał się na równe nogi.
Abel, czy potrafisz utrzymać język za zębami? spytałam, zamykając za sobą drzwi.
Tak, panienko.
Wzięłam głęboki oddech i opisałam mu całą sytuację.
Balquidder ma swoje przyzwyczajenia zakończyłam relację. Nigdy nie wychodzi z domu przed
południem, a mój mąż zwykle bardzo długo śpi. Myślę, że obaj są teraz jeszcze na Wych Street.
Nagle zrobiło mi się przykro, kiedy Abel słuchał mnie z napiętą uwagą. Pomyślałam wtedy, że Noel nigdy nie
słuchał mnie tak uważnie.
41
Pułkownik nie traktuje mnie poważnie. Oczywiście, mogę się mylić, wydaje mi się jednak, że jest tu zbyt
wiele zbieżności.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl