[ Pobierz całość w formacie PDF ]I wtedy albinos skoczył na swego krewniaka, uderzając dłonią w jego gardło. Saxif
D Aan został całkowicie zaskoczony. Próbował krzyknąć, lecz uderzenie pozbawiło go głosu.
Kolejny cios i władca krainy niebieskiego słońca upadł bez zmysłów na pokład.
- Szybko, Smiorganie! - krzyknął Elryk. Pobiegł w stronę olinowania i zwinnie wdrapał
siÄ™ na wysokÄ… rejÄ™. Zbity z tropu Smiorgan podążyÅ‚ za nim. Melnibonéanin, jeszcze wiszÄ…c na
linie, wyciągnął miecz z pochwy, tak że, gdy dotarł do bocianiego gniazda, stojący tam majtek
nawet się nie zorientował, gdy otrzymał cios w krocze.
Następnie Elryk wziął się do przecinania lin łączących grotżagiel z reją. Spora liczba
piratów Saxifa D Aana już wspinała się za nimi.
Ciężki złoty żagiel runął na pokład, pociągając za sobą wielu wojowników i zakrywając
tych, którzy jeszcze kłębili się na dole.
Elryk wspiął się na bocianie gniazdo i przerzucił martwego mężczyznę przez barierkę.
%7Å‚eglarz spadÅ‚ Å›ladem swych towarzyszy. Wówczas Melnibonéanin uniósÅ‚ obiema rÄ™kami
miecz ponad głowę. Jego oczy znów przesłoniła mgła. Twarz albinosa zwróciła się w stronę
błękitnego słońca, a z gardła wydobyło się niesamowite zawodzenie, tak że czepiający się
masztu poniżej Smiorgan zadrżał.
Coraz więcej piratów wspinało się po takielunku, więc Smiorgan zabrał się do
przecinania lin. Z satysfakcją spostrzegł, że z pół dziesiątki napastników leci w dół, by
roztrzaskać się o deski pokładu lub dać się pochłonąć przez fale.
Lord Saxif D Aan począł odzyskiwać świadomość, lecz nadal był oszołomiony.
- Głupiec! - krzyknął. - Głupiec! - Nie sposób było jednak stwierdzić, czy ma na myśli
Elryka czy siebie.
Głos władcy Smoczej Wyspy wypowiadający słowa zaklęcia przeszedł w rytmiczne,
przenikliwe zawodzenie. Siła człowieka, którego zabił, wypełniła teraz jego ciało i dodawała
mu mocy. Karmazynowe oczy zdawały się ciskać płomienie o barwie, która nie miała
okreÅ›lenia w ludzkim jÄ™zyku. CaÅ‚e ciaÅ‚o Melnibonéanina drżaÅ‚o, gdy tajemnicze runy
wydobywały się z jego krtani, nie przystosowanej przecież do wytwarzania podobnych
dzwięków.
W dalszej części zaklęcia zawodzenie przeszło w wibrujący jęk i Smiorgan,
obserwujący kolejne wysiłki piratów, którzy chcieli wspiąć się na grotmaszt, poczuł, jak
chwytajÄ… go zimne, niesamowite dreszcze.
Z dołu dobiegł krzyk lorda Saxifa D Aana:
- Nie ośmielisz się!
Czarnoksiężnik począł kreślić w powietrzu jakieś znaki, a jego wargi jęły wypowiadać
magiczne słowa. Smiorgan jęknął, gdy ujrzał, jak kilka centymetrów poniżej z dymu formuje
się jakiś kształt. Stworzenie mlasnęło językiem, wyszczerzyło zęby i wyciągnęło wciąż
materializującą się łapę w stronę wyspiarza. Ten, jęcząc z cicha, ciął ją mieczem.
- Elryku! - krzyknął hrabia Smiorgan, pnąc się po maszcie i chwytając poręcz
bocianiego gniazda. - Elryku! On nasyła na nas demony.
Jednakże Elryk zignorowaÅ‚ to ostrzeżenie. UmysÅ‚ Melnibonéanina wÄ™drowaÅ‚ w innym
świecie; ciemniejszym i bardziej ponurym niż jego własny. Wśród szarych mgieł albinos ujrzał
postać i wymówił jej imię.
- Przybądz! - zawołał w starożytnym języku swych przodków. - Przybądz!
Smiorgan zaklął, ujrzawszy, że demon coraz bardziej się materializuje. Czerwone kły
zazgrzytały, zielone oczy rozbłysły. Pazur drasnął but Smiorgana. Demon zdawał się nawet nie
zauważać najzacieklejszych ciosów miecza władcy mórz.
Dla Smiorgana nie było już miejsca w bocianim gniezdzie, więc stanął na jego
zewnętrznym obrzeżu, krzycząc z przerażenia i błagając o pomoc. Jednakże Elryk nie
przerywał zaklęcia.
- Przyjacielu! Jestem zgubiony!
Aapa demona zacisnęła się na kostce Smiorgana.
- Elryku!
Ponad morzem przetoczył się grzmot. Na sekundę zajaśniał kulisty piorun, po czym
zniknął. Nie wiadomo skąd dobiegł tupot końskich kopyt i głos człowieka, krzyczącego z
tryumfem.
Elryk oparł się ciężko o barierkę i otworzył oczy, w samą porę, by ujrzeć zsuwającego
siÄ™ w dół Smiorgana. ResztkÄ… siÅ‚ Melnibonéanin rzuciÅ‚ siÄ™ w przód, wyciÄ…gajÄ…c daleko rÄ™kÄ™ i
zadając pchnięcie Zwiastunem Burzy. Runiczny miecz wbił się głęboko w prawe oko demona.
Ten zawył, puszczając swą ofiarę i walcząc z ostrzem, które pochłaniało jego energię,
przekazując ją Elrykowi. Albinos wykrzywił twarz w przerażającym grymasie, tak że przez
moment Smiorgan odczuwał większy strach przed swym przyjacielem niż przed napastnikiem.
Demon zaczął znikać, co stanowiło jedyną możliwość ucieczki przed klingą, która wysysała z
niego siły życiowe. Na jego miejsce zaraz pojawili się inni sprzymierzeńcy Saxifa D Aana,
niecierpliwie potrzÄ…sajÄ…cy mieczami w poszukiwaniu przeciwnika.
Elryk przeskoczył barierkę i, z trudem utrzymując na rei chwiejną równowagę, ciął
napastników, wznosząc stare okrzyki bojowe swego ludu. Smiorgan niewiele mógł tu pomóc,
więc tylko patrzył. Nagle zauważył, że lorda Saxifa nie ma na pokładzie i gorączkowo krzyknął
do Elryka:
- Saxif D Aan szuka dziewczyny!
Melnibonéanin przypuÅ›ciÅ‚ teraz atak na piratów, lecz ci zdecydowanie nie zamierzali
wchodzić w drogę śpiewającemu ostrzu. Niektórzy nawet woleli skoczyć w morze, niż spotkać
siÄ™ z runicznym mieczem albinosa. Elryk i Smiorgan zwinnie przeskakujÄ…c z rei na rejÄ™ znalezli
się w końcu na pokładzie.
- Czego on się boi? Dlaczego nie użyje potężniejszej magii? - wydusił z siebie
Smiorgan, biegnÄ…c wraz z El-rykiem w stronÄ™ kabiny.
- Wezwałem tego, który dosiada białego konia - odparł Elryk. - Miałem niewiele czasu,
a w dodatku nie mogłem ci nic powiedzieć, bo wiedziałem, że Saxif D Aan, nie potrafiąc
przeniknąć mojego umysłu, postara się odczytać twój.
Drzwi kabiny były zablokowane od wewnątrz. Elryk zaczął roztrzaskiwać je swym
czarnym mieczem.
Te jednak stawiły niespodziewany opór.
- Zapieczętowane magią, a ja nie posiadam dostatecznej mocy, by je otworzyć -
stwierdził albinos.
- Czy on zabije tę nieszczęsną dziewczynę?
- Nie wiem. Być może będzie próbował przenieść ją na inną płaszczyznę. Musimy...
Na pokładzie zadudniły kopyta. Biały ogier stanął dęba tuż za Elrykiem i Smiorganem.
Tym razem w siodle siedział jezdziec, odziany w żółto-purpurową zbroję. Głowę miał odkrytą,
twarz młodzieńczą, chociaż poznaczoną kilkoma starymi bliznami. Jego oczy były błękitne, a
jasne włosy kręcone i gęste.
Zciągnął wodze, osadzając konia w miejscu. Spojrzał przenikliwie na Elryka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl