[ Pobierz całość w formacie PDF ]wpływ na naszą współpracę. Bo to zbyt ważna sprawa.
Chcę, żeby nam się udało. Znienawidziłabym siebie, gdy
by się okazało, że coś popsułam tylko dlatego, że... - z ję
kiem przycisnęła usta do jego szyi - że tak cię pragnę.
Słowa jej sprawiły, że krew uderzyła mu do głowy. Czuł
jej powolne, rytmiczne, uwodzicielskie tętno. Odchylił
Mel do tyłu, aby mieć łatwiejszy dostęp do jej ust.
- Jedno nie ma nic wspólnego z drugim.
- Ale może mieć - powiedziała, kiedy wnosił ją na
górę po schodach. Gdy ich oczy się spotkały, zaczęła spa
zmatycznie oddychać. - Może mieć.
- No, to raz kozie śmierć. - Otworzył kopniakiem
drzwi do sypialni. - Spróbujmy złamać pewne zasady.
ROZDZIAA ÓSMY
Mel uważała się za osobę roztropną. Wprawdzie często
ryzykowała, ale zawsze brała pod uwagę wszelkie możli
we konsekwencje. Tym razem jednak nie była w stanie ich
przewidzieć, bowiem z Sebastianem było to po prostu nie
możliwe. Dlatego zdała się na instynkt. I choć rozum pod
powiadał jej, że powinna wziąć nogi za pas i uciekać, jakiś
głos, płynący z głębi duszy, nakazywał jej zostać i zaufać
Donovanowi.
Mimo to zawahała się.
Nie, nie dlatego, że była kobietą nieśmiałą. Potrzebo
wała jeszcze chwili do namysłu, a przede wszystkim mu
siała jeszcze raz uważnie przyjrzeć się Sebastianowi.
A gdy to zrobiła, pozbyła się wszelkich wątpliwości.
Uśmiechnęła się. Kiedy chciała puścić Sebastiana,
oparł ją o wezgłowie łóżka. Gdy dotknęła stopami podło
gi, poczuła, że jest uwięziona między gładkim drewnem
a jego ciałem.
Patrzył jej w oczy, a jego ręce powędrowały powoli
w górę, muskając koniuszkami palców jej uda, biodra,
piersi, szyję i skronie. Zadrżała tylko raz - kiedy wcze
pił się palcami w jej włosy i zmiażdżył usta pocałun
kiem.
Napierał na nią tak mocno, że czuła każdy fragment
jego ciała. Czuła też, że rozpierająca go moc jest tak
olbrzymia, że nawet gdyby chciała, już nie umiałaby się jej
150 URZECZONA
przeciwstawić. Jego usta doprowadzały ją do utraty zmy
słów. Nienasycone i zaborcze, wypijały z niej wszystkie
uczucia, pragnienia i wątpliwości, tęsknoty i lęki. Czuła,
że wysysa z niej całą wolę, a ona chętnie mu ją oddaje.
Sebastian poczuł ten nagły moment poddania, kiedy jej
ciało stało się zarazem silne i osłabłe, kiedy jej usta drżały,
a potem prosiły o jeszcze. Poczuł dziki, pierwotny spazm
pożądania.
Uniósł głowę. Oczy miał ciemne jak noc, pełne szaleń
czych pragnień i niepohamowanych żądz. Dostrzegła też
w nich moc. Zadrżała - ze strachu, a potem z rozkoszy.
Była to odpowiedz, na jaką czekał.
Jednym szarpnięciem rozdarł jej bluzkę. Nawet kiedy
upadli na łóżko, jego ręce były wszędzie, głaszcząc i mu
skajÄ…c, zadajÄ…c tortury.
Zdarła z niego koszulę. Kiedy poczuła jego nagie ciało,
westchnęła z aprobatą.
Sebastian dał jej mało czasu na rozmyślania. Prowadził
ją przez burzę pełną piorunów i błyskawic. Wiedziała, że
są to odczucia czysto fizyczne. Nie było żadnej magii
w zręczności jego rąk i upajającym smaku jego ust, ale to
magia sprawiła, że wznieśli się ponad dotykalną rzeczywi
stość, ponad zwyczajną urodę różanego zmierzchu i tryle
budzących się właśnie nocnych ptaków.
Tam, dokąd ją zabrał, była oszałamiająca prędkość
i niewysłowiona rozkosz. Szepty w jakimś języku, którego
nie rozumiała. Litania? Obietnice kochanka? Już sam ich
dzwięk wystarczał, żeby ją uwieść. Dotyk, raz szorstki, to
znów łagodny, przyjmowany był przez nią z radością.
A smak Donovana, to słony i gorący, to chłodny i kojący,
sprawiał, że była coraz bardziej spragniona.
Jest taka hojna, myślał. Taka silna, taka oddana.
URZECZONA 151
W świetle zachodzącego słońca skóra jej lśniła złociście
jak u bogini wojny, szykującej się do bitwy. Była zręczna
i szczera. Zmyślna jak fantazje i gotowa spełnić każde
marzenie. W uszach miał jej stłumione jęki. Kiedy dopro
wadził ją na szczyt, jej palce konwulsyjnie wpiły mu się
w ramiona.
Nawet gdy już osłabła w jego objęciach, nie przestawał
pieścić jej i całować, póki znów nie usłyszał, jak chrapli-
wym szeptem wykrzykuje jego imiÄ™.
Patrzył teraz na nią z góry, potrząsając głową, póki
wzrok nie wyostrzył mu się na tyle, że mógł zobaczyć jej
twarz, na wpół przymknięte oczy, zamglone z rozkoszy,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl