[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]za przewodnictwem swojego herszta. SzczêSciem, przechodz¹c siê w nocy ponad brzeg mor-
ski jeden z obywatelów wys³ucha³ ich miêdzy krzakami rozmawiaj¹cych o przysz³ej podró¿y.
Zadumiany rzecz¹ nigdy przedtem nie s³ychan¹, pobieg³ do starszych; ci zebrawszy m³odzie¿
znalexli Laonga z czterema innymi na tym¿e miejscu i gdy siê broniæ chcieli, gwa³tem zwi¹-
zanych przywiedli do osady.
Przyznali siê wspo³ecznicy do wszystkiego; sam herszt upornie milcza³. Od³o¿ono s¹d do
kilku dni; ka¿dy z winowajców w osobnym zamkniêciu trzymany by³ z surowym zakazem,
¿eby ¿adnej z obywatelmi nie mieli komunikacji. Zeszli siê tymczasem najstarsi wszystkich
osad gospodarze i za ich wyrokiem rzeczy przywoxne, zamkniête w wielkich naczyniach,
wraz z winowajcami na pole pierwszego herszta wyprowadzono. Tam g³êboko w ziemiê za-
kopano obmierz³e naczynia, co gdy siê skoñczy³o, lud winowajców ukamienowa³, a na
wieczn¹ pami¹tkê tyle kamieni na to miejsce zniesiono, i¿ siê sta³ kopiec wielki, którego
widzisz.
Starzy, którzy s³uchali inkwizycji tych winowajców, skomponowali dla wiecznej pamiêci
pieSñ, w której to wszystko, com ci powiedzia³, jest wyra¿ono, z przydatkiem strasznych prze-
klêstw na zdrajców ojczyzny.
64
ROZDZIA£ JEDENASTY
Po kilkodniowej podró¿y wróciliSmy siê do domu. Zaszli nam drogê mieszkañcy i czêSæ ow¹
zbo¿a, z której mia³ byæ chleb powszechny uczyniony, przyjêli z radoSci¹ i uszanowaniem.
Trzeciego dnia przypada³a wielka uczta; na tê wezwany by³em. Gdy przysz³o ów chleb oj-
czysty na czêSci dzieliæ, najstarszy z zgromadzenia opuSci³ mnie. To gdy postrzeg³ mój go-
spodarz, prosi³, a¿ebym i ja, ile ju¿ wspó³obywatel, móg³ byæ onego uczêstnikiem. Trudni³
rozdzielaj¹cy mieni¹c, i¿ nie bêd¹c synem powszechnego ojca, do cz¹stki strawy powszech-
nej nie mog³em nale¿eæ. Rzek³ Xaoo:
- A gdyby nasz pierwszy ojciec ujzrza³ by³ przychodnia ³akn¹cego, czy by³by mu kawa³ka
chleba swojego ¿a³owa³?
Te zagadnienie skonwinkowa³o wszystkich; rozdzieli³ siê wiêc ze mn¹ cz¹stk¹ swoj¹ w³asn¹
ów najstarszy gospodarz, a skosztowaniem tego szacownego u³omka sta³em siê cz³onkiem tej
szczêSliwej familii.
Gdy siê ju¿. wszyscy nasycili, powsta³a z miejsc swoich m³odzie¿ i otoczy³a starszyznê. Naj-
sêdziwszy tak mówiæ pocz¹³:
- Wiek wiekowi podaje pamiêæ, dzieñ dniowi daje naukê. JedliSmy chleb naszego ojca, s³u-
chajmy napomnienia jego. Bóg jest xród³em wszystkiej istnoSci; Bóg jest pocz¹tkiem wszyst-
kiego dobra; Bóg byæ powinien jednym celem i koñcem wszystkich spraw naszych.
Rodzicom nale¿y siê mi³oSæ, uszanowanie, pos³uszeñstwo. Chcecie mieæ wdziêczne dzieci -
b¹dxcie wdziêcznymi dzieæmi.
JesteSmy wszyscy jednego ojca potomkowie, pamiêtajmy o tym nieustannie, ¿eSmy bracia.
Wychowanie m³odzie¿y niech bêdzie szko³¹ cnoty. Nadgroda cnoty w tym ¿yciu najwiêksza:
wewnêtrzne przeSwiadczenie. Inszych nie szukajcie; gdy zaS karzecie wystêpki, ¿a³ujcie wy-
stêpnych a pamiêtajcie, ¿e i wy mo¿ecie zgrzeszyæ.
Zacz¹³ potem opowiedaæ, jako pierwszy ojciec od morza z dalekiej ziemi przyby³; a wzg³¹bsz
ziemi zaszed³szy uprawia³ rol¹, dom zbudowa³, rozkrzewionemu potomstwu da³ nale¿yte
wychowanie i nauki, a te wspieraj¹c Swiêtymi swoimi przyk³ady, za³o¿y³ pierwsze fundamenta
szczêSliwoSci powszechnej ca³ego kraju. Wylicza³ cnoty i dzie³a nastêpców, którymi zas³u¿y-
li sobie na wieczn¹ pamiêæ.
- Wspominaj¹ z wielkimi pochwa³ami kroniki nasze wojowników, ¿e wypleniali naród ludz-
ki; monarchów, ¿e karz¹c ma³e kradzie¿e, wielkimi siê zaszczycali; mêdrców, ¿e sny swoje
dowcipne dawali za wyroki; prawodawców, ¿e subtelnymi wynalazki s³odzili jarzmo niezno-
Snej podleg³oSci. S³ynie Aleksander, ¿e pó³ Swiata nieszczêSliwym uczyni³; Juliusz, ¿e zgubi³
swoj¹ ojczyznê. Nie na tej szali wa¿yli tamtejsi obywatele zas³ugi przodków swoich.
Wspominali z uszanowaniem jednego, który wydoskonali³ instrumenta rolnicze; drugiego, któ-
ry odkry³ dzielnoSæ niektórych zio³ek zdatnych do uleczenia chorób; tego, którego sk³adania
65
pieSni na uczczenie Najwy¿szej IstnoSci lud ca³y Spiewa³. D³ugie by³oby wyliczanie ka¿dego
w szczególnoSci, których tam mianowano, doSæ namieniæ, i¿ ka¿dego z nich nieSmiertelna pa-
miêæ bra³a pocz¹tek z us³ugi towarzystwu uczynionej, z osobliwego rodziców uszanowania,
z dobrego wychowania, z zachowania siê przyk³adnego z innymi wspó³obywatelami.
Upewniony lud ten dobry, i¿ do szacunku prawych czynów figur krasomówskich nie potrze-
ba, prostym dzie³ wspommeniem wielbi³ cnotê. Znaæ by³o po niespokojnych wzruszeniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl