[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się nigdzie.
Traciłem zupełnie nadzieję rozwiązania tej palącej zagadki.
Wreszcie 15-go lipca raniutko znaleziono w skrzynce przy zarządzie policyjnym list bez
stempla pocztowego.
Władze zaraz po odczytaniu posłały list ten do redakcyi dzienników waszyngtońskich,
które wydały go jako dodatek nadzwyczajny.
Oto jego treść:
ROZDZIAA IX
List drugi.
Na pokładzie  Grozy .
15-go lipca.
Do mieszkańców Starego i Nowego świata!
Propozycye poczynione przez rozmaite państwa europejskie i Stany Zjednoczone Ameryki
północnej zmuszają mnie do odpowiedzi.
Oznajmiam zatem, że odmawiam stanowczo przyjęcia nagrody za mój wynalazek.
Nie będzie on nigdy ani francuskim, ani niemieckim, ani angielskim, ani rosyjskim, ani
amerykańskim, ani austryackim.
Pozostanie zawsze moją własnością prywatną i zrobię z nim, co mi się spodoba. Przy jego
pomocy panować mogę nad całym światem. Nie oprze się mnie żadna potęga ludzka!
Niech nikt się nie łudzi, że zdoła mi wydrzeć mój pomysł. Za zło, które mi zechcą
wyrządzić, potrafię się odemścić stokrotnie.
Milionami, które mi ofiarowują, gardzę. Nie potrzebuję ich wcale. Zresztą, gdybym ich
kiedykolwiek zapragnął, wystarczy tylko abym wyciągnął po nie rękę, a zleją się na mnie
obficie.
Niech wie świat Stary i Nowy, że są wobec mnie bezsilni  ja zaś jestem względem nich
wszechpotężnym.
Tym razem podpisuję się otwarcie:
Król Przestrzeni.
ROZDZIAA X
Poza prawem.
Noc z 14-go na 15-ty lipca była ciemna, bezksiężycowa. Dużo ciekawych stało na ulicy
od zachodu słońca aż do wschodu, nikt jednak nie widział, kto list powyższy wrzucił do
skrzynki. Może nawet sam autor?
Dodatki nadzwyczajne podały również facsimile listu, który wywołał wrażenie
olbrzymie. Jedni uważali go za żart, inni znowu traktowali tę sprawę poważnie
 Tu niema mowy o żadnej mistyfikacyi  twierdzili. List ten pisał niewątpliwie twórca
niepochwytnego przyrządu!&
Domysłom nie było końca.
Więc ten człowiek gienjalny, tak starannie, zachowujący incognito, nie zginął wcale!&
Ukrył się tylko w takie miejsce, gdzie go ręka policyi dosięgnąć nie może& W odpowiedzi
na propozycye rządów napisał list& nie wysłał go pocztą, lecz przybył osobiście do stolicy
Stanów i wrzucił własnoręcznie do skrzynki przy zarządzie policyjnym&
Może też wkrótce da nowy dowód swego istnienia?&
Jeżeli tajemniczy wynalazca pragnął rozgłosu, powinien był by zadowolonym, miliony
czytelników, odczytując jego odpowiedz,  nie wierzyły swoim oczom .
Od pierwszej chwili pismo wydało mi się znajome. Według grafologii zdradzało ono
temperament gwałtowny, charakter samowolny.
Aamałem sobie głowę, gdzie już je widziałem. Nagle z piersi mej wyrwał się okrzyk&
przypomniałem sobie list, otrzymany przed miesiącem z Morgantonu!&
Dziwnym, znaczącym może, zbiegiem okoliczności, inicyały, zastępujące podpis tamtego
listu, mogły być początkowemi literami wyrazów:  Król Przestrzeni!& 
Zerwałem się z krzesła, podszedłem do biurka, wyjąłem z niego list, otrzymany w dniu
13-go czerwca i porównałem go z fac-simile. Nie było cienia wątpliwości. Pismo zupełnie
jednakie.
Najrozmaitsze domysły kotłowały mi pod czaszką. Jaki mógł być związek między temi
dwoma listami?& Czego dowodzi tożsamość pisma?& Czy może być wskazówką dla
agentów i doprowadzić ich do pożądanego celu?&
Schowałem list do kieszeni i udałem się pośpiesznie do zarządu policyi.
Pan Ward był w swoim gabinecie. Zapukałem gwałtowniej nieco, niż zwykle.
 Proszę.
Wszedłem. Pan Ward siedział przy biurku, mając przed sobą oryginał listu, którego
facsimile3 podały dzienniki.
 Cóż nowego, panie Strock?
Podałem mu list, opatrzony inicyałami. Pan Ward wziął go do ręki, przyjrzał się bacznie i
zapytał:
 Skąd ten list?
 Z Morgantonu.
 Otrzymany kiedy?
 13-go czerwca.
 Dlaczego przynosisz mi go pan tak pózno?
 Dotąd sądziłem, że to jakiś żart& mistyfikacya& Dzisiaj zmieniłem zdanie&
Pan Ward zagłębił się w czytanie.
 Nie ulega wątpliwości, że oba listy pisała jedna i ta sama ręka.
 I ja tak sądzę
 Inicyały K. P. odpowiadają podpisowi:  Król Przestrzeni .
 Tak. Lecz jaki związek zachodzić może między  Grozą , a Great-Eyry?
 Nie wiem, i nawet nie mogę sobie wyobrazić& chyba&
 Co pan ma na myśli?
 & Chyba, że wynalazca składa na Great-Eyry potrzebny mu materyał&
 To absolutnie niemożliwe! Jakim sposobem mógłby się tam dostać? Takie
przypuszczenie nie wytrzymuje krytyki!
 A gdyby przypuścić, że  Groza ma skrzydła, które pozwalają jej wzlatywać z orłami i
sępami wydała mi się tak dziwaczną, że nie mogłem powstrzymać uśmiechu niedowierzania.
Zresztą i pan Ward nie upierał się bynajmniej przy swojem przypuszczeniu. Wziął znowu oba
listy i przyglądał się im bacznie przez lupę. Stanowczo pisane były tą samą ręką i nawet tym
samym piórem.
 Zatrzymuję ten list  rzekł w końcu do mnie i powtarzam raz jeszcze: bądz każdej
chwili gotów do odjazdu& Jestem przekonany, że odegra pan ważną rolę w tej dziwnej
sprawie& a raczej w tych dwu sprawach& nie wątpię bowiem, że między niemi istnieje
związek& chociaż pojąć nie mogę jaki&
Opuściłem zarząd policyjny pod tym wrażeniem, że lada moment otrzymam wezwanie do
odjazdu. Lecz rozkaz nie nadchodził.
Harda i stanowcza odmowa, jaką rząd amerykański otrzymał od kapitana  Grozy ,
spotęgowała zaciekawienie publiczności.
I w ministeryum i w Białym Domu4 panowało wzburzenie. Opinia publiczna domagała
się zastosowania środków energicznych. Lecz w jaki sposób wziąć się do działania?& Gdzie
znalezć tego fantastycznego Króla Przestrzeni?& A gdyby się go nawet odszukało, czyż to
możliwe zawładnąć jego osobą?& Posiada przecież na swe usługi maszynę cudowną?& Z
chwilą, gdy tak dumnie odrzucił dolary, należało się uciec do siły& Odtąd więc uważany
będzie jako złoczyńca, względem którego wszystkie środki uważane są za legalne.
Bezpieczeństwo nietylko Ameryki, lecz i całego świata wymaga, ażeby człowieka tego
postawić w niemożności szkodzenia innym.
 Wobec tego, że kapitan  Grozy odmawia stanowczo wyjawienia swej tajemnicy, nawet
za cenę ofiarowanych mu milionów, a wynalazek jego zagraża bezpieczeństwu publicznemu,
człowiek ów zostaje wyjętym z pod opieki prawa. Wszelkie środki, mające na celu
zniszczenie jego wynalazku i uwięzienie osoby rząd uznaje za legalne.
Była to więc wojna otwarta i zacięta, wypowiedziana temu, Królowi Przestrzeni, który
ośmielił się wyzwać do walki cały naród, i to naród amerykański!
Wyznaczono znaczne nagrody za wykrycie kryjówki tajemniczego wynalazcy i za ujęcie
jego osoby.
Zbliżał się koniec lipca. O  bohaterze dnia żadnych wieści nie było. Dzienniki od czasu
do czasu poruszały tę sprawę, lecz podawane wzmianki były bardzo lakoniczne i często
zawierały sprzeczności.
Przynęta w formie wysokiej nagrody wprowadzała nieraz w błąd nawet ludzi
wiarogodnych.
Pewnego razu ktoś widział samochód, pędzący jak trąba powietrzna& komuś innemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)