[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Co, jesli dobrze to przemyslec, jest naprawde drobnostka.
Byl to dialog bardzo bliskich sobie osób, pelen wspomnien, tylko dla nich obydwojga czytelnych kluczy,
starych jak ich przyjazn. Zastygli w milczeniu, któremu towarzyszylo tykanie stuletnich zegarów,
przezuwajacych czas w oczekiwaniu nowego wlasciciela.
- Reasumujac - odezwal sie w koncu Cesar - o ile dobrze zrozumialem, chodzi o rozwiklanie zagadki
morderstwa.
Julia spojrzala na niego ze zdziwieniem.
- Dlaczego tak to nazywasz?
- A dlaczego nie? Do tego sie w gruncie rzeczy cala sprawa sprowadza. I nie robi duzej róznicy, ze do
morderstwa doszlo w wieku pietnastym...
- Tak, ale samo slowo "morderstwo" rzuca na obraz jakies zlowrogie swiatlo. - Usmiechnela sie
niespokojnie.
- Moze wczoraj w nocy bylam zbyt zmeczona, zeby spojrzec na niego od tej strony, ale dotychczas
traktowalam zagadke w kategoriach gry. Cos w rodzaju rozszyfrowania rebusu... Sprawa osobista.
Dyktowana miloscia wlasna.
- I...?
- A ty jakby nigdy nic mówisz po prostu o rozstrzygnieciu zagadki prawdziwego morderstwa i dopiero
teraz dociera do mnie... - Zamilkla na moment z otwartymi ustami, jak gdyby zatrzymala sie na krawedzi
przepasci. - Masz pojecie? Ktos zamordowal albo kazal zamordowac Rogera d'Arras w swieto Trzech
Króli tysiac czterysta szescdziesiatego dziewiatego roku. Tozsamosc zabójcy stanowi element obrazu. -
Cala podniecona wyprostowala sie w krzesle. - Moglibysmy rozwiazac tajemnice sprzed pieciu
wieków... A moze wrecz przyczyne, dla której jakis fragmencik historii Europy przebiegl wlasnie tak, a
nie inaczej... Pomysl tylko, jaka wycene moze uzyskac "Partia szachów", jesli uda nam sie udowodnic te
cala historie!
Wstala i oparla dlonie o rózowy marmur blatu. Antykwariusz kiwal glowa, poczatkowo ze zdumieniem,
teraz z podziwem.
- Miliony, kochana - przyznal i westchnal pod naporem oczywistosci. - Duzo milionów - dodal z
przekonaniem. - Przy odpowiedniej promocji Claymore moze podwyzszyc cene wywolawcza
trzykrotnie albo i czterokrotnie... Istny skarb ci sie trafil. Naprawde.
- Musimy porozmawiac z Menchu. I to zaraz.
Na twarzy Cesara pojawil sie grymas pelnej nadasania niecheci. Antykwariusz pokrecil glowa.
- Ach, co to, to nie, najdrozsza. Nawet mi nie wspominaj o tej lampucerze. Nie chce miec nic
wspólnego z twoja Menchu. Zostane za barierka, jak pomocnik toreadora.
- Nie badz niemadry. Potrzebuje cie.
- Alez jestem do twojej dyspozycji, kochanie. Tylko nie kaz mi sie spoufalac z ta odpacykowana
Neferetiti i jej kolejnymi streczycielami, czyli, nazywajac rzecz po imieniu, alfonsami. Twoja
przyjacióleczka przyprawia mnie o migrene. - Dotknal palcem skroni. - Dokladnie w tym miejscu.
Widzisz?
- Cesar...
- W porzadku, poddaje sie. Vae victis* [przyp.: Vae victis! (lac.) - Biada zwyciezonym!]. Spotkam sie
z twoja Menchu.
Ucalowala go glosno w gladko wygolone, pachnace mirra policzki. Cesar zaopatrywal sie w perfumy w
Paryzu, a w chustki w Rzymie.
- Kocham cie, mój antykwariuszu. Bardzo.
- Pochlebstwo. Zwyczajne pochlebstwo. I ty chcesz, zebym dal sie na to wziac? W moim wieku?
Menchu tez kupowala perfumy w Paryzu, ale mniej dyskretne niz Cesar. Szybko przemierzala hol hotelu
Palace, a przed nia, niczym herold, unosil sie zapach "Rumby" Balenciagi. Byla sama, bez Maxa.
- Mam nowiny. - Nim usiadla, dotknela palcem nosa i parokrotnie wciagnela krótko powietrze. Przed
chwila odbyla krótka wizyte techniczna w toalecie, na górnej wardze wciaz miala drobinki bialego
proszku. Julia domyslila sie, ze wlasnie z tego powodu jej przyjaciólka jest taka zwawa i
rozszczebiotana. - Don Manuel czeka na nas, zebysmy przyjechaly obgadac sprawe.
- Don Manuel?
- Wlasciciel obrazu. Zapomnialas, gluptasku? Mój uroczy staruszeczek.
Zamówily slabe drinki. Julia poinformowala Menchu o wynikach dochodzenia. Jej przyjaciólka zrobila
oczy jak spodki i w mig zaczela obliczac procenty.
- To zmienia postac rzeczy. - Oparta lokciami o bialy obrusik, szybko rachowala na palcach
zakonczonych pomalowanymi na czerwono paznokciami. - Piec procent dla mnie to troszke za malo, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)