[ Pobierz całość w formacie PDF ]powiekami.
- Znał ją pan, milordzie?
- To za wiele powiedziane. To znaczy widziałem ją, rzecz jasna, w Covent Garden i,
naturalnie, słyszałem o jej zabójstwie. Ale nie miałem pojęcia, że Dewlin... - Hrabia Frederick
wyciągnął z kieszeni chustkę i przycisnął delikatne płótno do ust.
- Przepraszam - wybełkotał i wybiegł z komnaty. Sir Henry obserwował
wychodzącego hrabiego ze zmarszczoną brwią.
- Chcę, by wszyscy pańscy ludzie, którzy nie mają nic innego do roboty, ruszyli w
pościg za Dewlinem - powiedział Jarvis, skupiając na sobie uwagę sędziego.
- Tak, milordzie - odpowiedział sir Henry z ukłonem.
- Oczywiście bramy miejskie zostały obsadzone? Kolejny ukłon.
- Tak, milordzie. Chociaż ostatnio wicehrabia nie jest szczególnie mile widziany na
kontynencie.
- Jest jeszcze Ameryka.
- Tak, milordzie.
Jarvis sięgnął po tabakierę. Mały sędzia zaczynał go nudzić.
- Ufam, że rano otrzymam bardziej satysfakcjonujący raport.
- Mam nadzieję, milordzie. - powiedział sir Henry Lovejoy i wycofał się z ukłonem.
Jednak gdy sędzia wyszedł, Jarvis stał jeszcze przy zalanym deszczem oknie, z
zapomnianą tabakierą w dłoni, i patrzył w ciemność. Mgła wreszcie opadła, mógł więc
widzieć Mail Street, mokry bruk lśniący w chybotliwym żółtym świetle ulicznych latarni i
świateł przejeżdżających powozów.
Nie obchodziło go, rzecz jasna, czy Dewlin odpowiadał za śmierć aktorki, czy też nie.
W tej sprawie jedyne, co miało znaczenie, to jak najszybsze zakończenie oficjalnego śledztwa
i zabezpieczenie rządu przed recydywą młodego wicehrabiego w tak przełomowej chwili.
Jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, ojciec wicehrabiego, hrabia Hendonu, powinien podać
się do dymisji.
Tak naprawdę, im dłużej Janas myślał nad tą sprawą, tym bardziej utwierdzał się w
przekonaniu, że z całego zamieszania może wyniknąć coś dobrego. Niewzruszona wierność
partii torysów zjednywała Janasowi hrabiego Hendonu bardziej niż, powiedzmy, ludzi
pokroju Fairchilda. Hendon jednakże nigdy nie był poplecznikiem Jarvisa. Stary głupiec
wierzył jedynie, że polityka może kierować się zasadami fair play w równym stopniu, co
mecz krykieta na błoniach Eton. Gdyby Janas zdołał pozbyć się Hendona, kierowanie
księciem byłoby znacznie łatwiejsze.
Ponadto widowiskowa ucieczka Dewlina przed wymiarem sprawiedliwości i atak na
funkcjonariusza, przypuszczalnie fatalny w skutkach, z pewnością sugerowały nieoczekiwany
poziom winy. Młodego człowieka powinno się złapać jak najszybciej. Albo zabić. Jarvis
otworzył tabakierę i zażył szczyptę proszku. Tak , pomyślał, byłoby lepiej, gdyby Dewlin
zginął .
ROZDZIAA 9
Odgłosy pościgu dawno ucichły w oddali. Sebastian ściągnął cugle, koń przeszedł w
stęp. Szybko robiło się ciemno, deszcz znowu przeszedł w mżący kapuśniaczek, a wiatr
wzmagał się. Sebastian podniósł kołnierz płaszcza, chroniąc się przed chłodem i wilgocią, i
pożałował zgubionego kapelusza. Zaczął rozważać dalsze możliwości.
Nawet tu, z dala od modnych dzielnic Mayfair, ludzie odwracali się, gdy ich mijał,
pokazując go palcami.
Sebastian był aż nadto świadom ubłoconych butów, zgubionego szalika, pokrytej
krwią koszuli i rękawiczek. Przede wszystkim, zdecydował, trzeba zniknąć gdzieś, gdzie jego
niechlujny wygląd nie będzie budził aż takiego zainteresowania. W zaułkach i alejach na
tyłach Covent Garden czy w St. Giles, nikt nie będzie się przyglądał mężczyznie bez
kapelusza, w podartym płaszczu i zakrwawionych rękawiczkach.
Pod połami płaszcza czuł w kieszeni ciężar mieszka i pomyślał z wdzięcznością o
własnej przezorności, która kazała mu wziąć go przed wyjściem z domu. Postanowił, że
zatrzyma się w zajezdzie - w skromnym, ale suchym i ciepłym miejscu - a potem spróbuje
skontaktować się z kimś, kto mógłby...
Sebastian poderwał głowę, gdy jego uwagę przykuł słaby dzwięk, ledwo słyszalny w
hałasie drewnianych kół na bruku i monotonnym szumie deszczu.
Był teraz w biedniejszej dzielnicy wąskich uliczek, starych, chylących się ku
upadkowi domów i małych sklepików z kratami w oknach. Tu nie było wystawnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl