[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sprawę, że to w ogóle nie jest to czego chciała.
Po raz pierwszy w życiu zrozumiała, co czuła jej matka. Dlaczego
doprowadziła się do szaleństwa. Miłość jest zdolna doprowadzić do
takiego stanu, pomyślała Alexis Czy jej to również groziło?
Ale nie może się załamać. Nie przy Jordanie. Nie na oczach świata.
Wciąż miała swoją dumę - nić, której się trzymała za wszelką cenę.
Wszystko, co jej pozostało do zrobienia, to wstać, powiedzieć  do
widzenia", przejść przez ulicę i pójść do swojego dużego pięknego
mieszkania.
Powinna to zrobić. Ale jeszcze poczeka chwilę, aż będzie pewna, że
utrzyma się na nogach.
Przełknęła z trudem i uniosła głowę do góry.
- Zupełnie niepotrzebnie odbyłeś podróż do Nowego Jorku, żeby mi
to powiedzieć.
Wzruszył ramionami.
- Niektóre rzeczy wymagają osobistego kontaktu.
- Jakiś ty uprzejmy. - Spróbowała wstać, zmuszając się również do
uniesienia kącików ust i opanowania rąk.
- Możemy zostać przyjaciółmi, Jordanie, teraz, gdy już nie jesteśmy
małżeństwem.
Wytrzymał jej spojrzenie i potrząsnął głową.
- Nie wydaje mi się.
128
RS
Myślała, że już nic nie może jej bardziej zranić. Ale i w tej sprawie
się myliła. Modliła się w duchu, by ta wilgoć, jaką czuła na twarzy, była
deszczem.
- W porządku - powiedziała sztywno i odwróciła się.
- Do zobaczenia kiedyś tam.
- Jeszcze jedna sprawa, Allie.
Nie była pewna, czy przeżyje jeszcze jedną sprawę, ale zawahała się
i spojrzała na niego przez ramię. Wstał z ławki i pokonał szybko dystans
między nimi.
- Czy wyjdziesz za mnie?
- Słucham?
- Jak powiedziałem wcześniej, niektóre rzeczy muszą być załatwione
osobiście. - Wziął jej rękę i przycisnął ją do ust. - Najpierw musimy odbyć
kilka randek. Nigdy nie mieliśmy na to czasu. Proszę, Allie, daj mi tę
szansę.
-Jordan...
- Pozwól mi z tobą romansować, kusić cię, uwodzić. - Znowu
ucałował jej dłoń. - Pozwól mi cię kochać.
Zadrżała pod jego dotykiem, ale chwycił ją strach.
- Jeśli to jest twój kolejny żart, to pozwól...
- Kocham cię, Alexis. To nie jest żart. - W jego głosie słyszała
namiętność. - Kochałem cię przez całe osiem lat, ale moja duma nie
pozwalała mi przyjść do ciebie. Byłem pewny, że to ty wrócisz do mnie, i
dlatego kiedy nie wróciłaś, byłem zły.
Gdybyż wiedział, ile razy chciała to zrobić, ile razy pakowała torbę,
by do niego wrócić. Ile razy była na lotnisku i wracała z niego, bo duma
129
RS
nie pozwalała jej do niego polecieć. I ciągle nie mogła mu tego
powiedzieć. Jeszcze nie.
- Nie podpisałem papierów anulujących małżeństwo, ponieważ
kurczowo się ciebie trzymałem. - Włożył ręce do kieszeni spodni. -
Kontrolowałem cię. Miałaś rację co do tego. Uważałem, że jeśli pozwolę
ci odejść i pozwolę, żebyś robiła rzeczy, które chcesz robić, to dojdziesz
do wniosku, że mnie nie potrzebujesz.
To był problem, wiedziała o tym. A ona bała się swojej miłości do
niego.
- Co się zmieniło? - Spojrzała mu w twarz, czując, jak cała mięknie z
namiętności, z miłości, z przemożnego pragnienia przytulenia się do niego.
- Dlaczego teraz ma być inaczej między nami? Ja mam dom tutaj, ty jesteś
w Five Corners. A dzieci.
- Kiedy będziesz gotowa. - Popatrzył na uciekającą przed deszczem
kobietę, która pchała przed sobą wózek przez ulicę. - Nie chcę cię
okłamywać. Chcę mieć dzieci, twoje, nasze. Ale przede wszystkim
potrzebuję ciebie, Allie. Potrzebuję cię bardziej niż następnego oddechu.
Wszystko co mam, nic dla mnie nie znaczy bez ciebie, włączając w to Five
Corners.
- Chcesz powiedzieć, że zamieszkasz tutaj, w Nowym Jorku? -
Potrząsnęła głową z niedowierzaniem.
- Tak, to jest dokładnie to, co powiedziałem. - Znowu wziął jej rękę.
- Moje serce jest tam, gdzie ty jesteś. I będę tam, gdziekolwiek powiesz,
żebym był. Bądz moją żoną. Kochaj mnie, Allie.
- A Five Corners? - spytała zadyszanym głosem.
130
RS
- Razem z Treyem planujemy stworzyć konsorcjum ze Stone Ridge
Stables i Five Corners, a do jego prowadzenia wynająć spółkę
zarządzającą. Chcemy jeszcze do tego dołączyć kilku innych ranczerów i
stworzyć największe konsorcjum w całym stanie.
- Ty i Trey? Dobry Boże! Dwóch najsilniejszych, najpotężniejszych,
najbardziej upartych mężczyzn, jakich znam, partnerami? To może
przyprawić o zawrót głowy.
Ale teraz nie mogła o tym myśleć. Teraz to nie miało znaczenia, bo
liczył się tylko Jordan. Stojący tutaj w deszczu, zapewniający ją o swojej
miłości. Proszący ją, żeby go poślubiła. %7łeby została jego żoną. %7łeby
urodziła jego dzieci.
I ona też chciała mieć jego dzieci.
Wiedziała o tym z całą pewnością. I to szybko.
Ale najpierw chciała jego. Nie powinna żałować tych straconych lat,
kiedy byli z dala od siebie. Powinna patrzeć w przyszłość, w ich wspólną
przyszłość.
Zobaczyła, że Jordan sięga ręką do kieszeni i coś z niej wyjmuje.
Myślała, że zemdleje, gdy zobaczyła, co trzyma w ręku.
To była jej ślubna obrączka, ta, którą rzuciła w niego osiem łat temu.
Zatrzymał ją. Miał ją przez osiem lat. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)