[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uważają, że zmiana imienia jest w dobrym tonie, ale w domu zawsze
będę ją nazywać Kay Anne Aldarmann.
Słysząc swoje znienawidzone imię, Kayanne zauważyła:
 Mamo, to brzmi jak pseudonim striptizerki.
Pani Aldarmann zarumieniła się zmieszana. Dave stanął w jej
obronie.
 Imię wcale nie brzmi dziwnie ani staroświecko  powiedział. 
Wyglądasz dziś wspaniale, Kayanne!  dodał, zwracając się do niej.
Uśmiechnęła się z wdzięcznością, że nie użył jej starego imienia.
Matka miała rację. Dave Evans różnił się od mężczyzn, z którymi
dotąd się spotykała. Był miły i szarmancki.
Kayanne spędziła dużo czasu w towarzystwie próżnych modeli,
którzy konkurowali z nią o względy publiczności. Nie mogła się
przyzwyczaić do sytuacji, w której ktoś poświęcał jej tyle uwagi.
Niespodziewanie przypomniała sobie ojca, silnego człowieka o
spracowanych dłoniach. Stawiał ją sobie na swoich zdartych wysokich
butach i uczył ją tańczyć w rytm piosenek w stylu country.
Mam nadzieję, że dożyję chwili, kiedy moja mała księżniczka
zostanie królową balu  powiedział kiedyś, gdy pląsali w takt przeboju
Hanka Williamsa.
Kayanne z trudem powstrzymała szloch. Wstała szybko, by
odgonić bolesne wspomnienia.
 Musimy już iść  powiedziała.
Zawsze zachowywała się tak samo  uciekała przed uczuciami
zamiast się im przyjrzeć. Gdyby w odpowiedni sposób przeżyła
żałobę po ojcu, byłoby jej znacznie łatwiej w dorosłym życiu.
Wybaczając ojcu nagłe odejście, zaakceptowałaby siebie.
Kayanne otrząsnęła się ze smutnych myśli. Chwyciła czarną
torebkę, w której miała szminkę i mały flakonik francuskich perfum.
Jednak Suzanne nie dawała za wygraną, przeciągając w
nieskończoność kurtuazyjną wizytę.
Zaczęła wypytywać Dave'a o jego plany. W pewnej chwili jego
spojrzenie padło na ścianę, gdzie matka Kayanne urządziła kącik
chwały swej córki. Mimo protestów dawnej modelki Suzanne zaczęła
opisywać historię kariery Kay Anne, którą na pamięć znali wszyscy
mieszkańcy Sheridan.
 Naprawdę nie wiedziałeś, że Kay jest sławna?  spytała z
niedowierzaniem.
 Nie  odparł Dave, patrząc z wyrzutem na Kayanne.  O tym
szczególe pani córka mi nie wspomniała.
Kayanne próbowała odciągnąć go od ściany ze zdjęciami, ale
bezskutecznie. Z zaciekawieniem przyglądał się wycinkom z gazet
opisujących jej życie, począwszy od przedszkola aż po zdjęcia w
najbardziej prestiżowych czasopismach. Nagle zrozumiał, dlaczego jej
twarz od początku zdawała mu się znajoma.
 A niech to!  krzyknął zdumiony.
Pani Aldarmann uśmiechnęła się triumfalnie, że udało jej się
otworzyć puszkę Pandory, którą Kayanne przed nim chowała.
 Bawcie się dobrze!  zawołała na pożegnanie.  Nie musicie
wcześnie wracać do domu!
Zniecierpliwiona Kayanne przewróciła oczami. Dave zaprowadził
ją do samochodu. Była mile zaskoczona, gdy szarmancko otworzył jej
drzwi. Uśmiechnęła się i z gracją wsiadła do sportowego samochodu,
odsłaniając długie nogi. Dave usiadł za kierownicą i wprawnym
ruchem wrzucił pierwszy bieg.
 Myślałam, że jezdzisz samochodem terenowym  zauważyła.
 Zostawiłem go w garażu. Pomyślałem, że ten będzie lepszy na
dzisiejszą okazję.
Kayanne z satysfakcją stwierdziła, że Dave wciąż ją mile
zaskakuje. Aadny samochód, przytulny dom. Nigdy wcześniej nie
spotykała ludzi pokroju Dave'a Evansa.
Na jego prawej ręce zauważyła sygnet, znak, że z pisaniem też nie
szło mu najgorzej. Praca wykładowcy z pewnością nie była zródłem
takich luksusów. Mignęło jej w myśli, że Dave może być jednym z
tych złotych młodzieńców lubiących się zabawić bez zobowiązań.
Nowy Jork nauczył ją gorzkiej prawdy, że bezdomnego biedaka
dzieli od bogacza tylko cienka warstwa złudnego blichtru. Jednak
Dave wydawał się bardziej godny zaufania od pozerów, którzy kręcili
się wokół sławnych i bogatych ludzi ze śmietanki towarzyskiej.
Kayanne nie wiedziała, jak się zachować u boku dobrze
wychowanego mężczyzny, który niczego od niej nie chce. Ten
niepokój jeszcze bardziej osłabił jej poczucie własnej wartości.
Z każdym przebytym kilometrem Dave czuł się coraz podlej. Gdy
ujrzał Kayanne w olśniewającej sukni, cały jego pisarski obiektywizm
legł w gruzach.
Na próżno przypominał sobie, że zgodził się na tę randkę z
powodów czysto zawodowych, a nie dla towarzystwa Kayanne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)