[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Och, Nino...- Wyciągnął rękę, długie palce objęły jej szczupłe
ramię. - Udajesz chłodną angielską różę, a jednocześnie masz w sobie
tyle sycylijskiego temperamentu. Przecież wiedziałem o tym. Wtedy,
tamtego dnia, powinienem był po prostu wyjść. Zostawić cię w
spokoju, a nie jątrzyć jeszcze bardziej. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
54
RS
- Przecież zrobiłeś to - powiedziała z goryczą. - Zostawiłeś mnie
w spokoju. Prawie nie było cię w domu. I jednocześnie wziąłeś sobie
kochankÄ™.
- Mój Boże! Nie wziąłem sobie żadnej kochanki! Przecież
wyraziłem się jasno. A trzymałem się od ciebie z daleka, żeby nie
drażnić swoim widokiem, który na pewno przypominał ci o tym
nieszczęsnym wypadku. Ja... Och, Nino, do diabła, proszę, nie... -
Jęknął, widząc, że oczy Niny lśnią podejrzanie. - A niech to...
Nagle poczuła, że ogarniają ją silne ramiona i odrywają od
podłogi. Usta Rafaela wchłonęły pierwsze jej łkanie.
Piekło i raj w jednym. Jej nienawiść była tak wielka. Co z tego,
skoro teraz objęła go za szyję tak mocno, że gdyby chciał, i tak nie
dałby rady się od niej uwolnić. Płakała, jednocześnie żarliwie
odpowiadając na pocałunki.
Kiedy pocałunki się skończyły, ukryła twarz na jego ramieniu i
rozszlochała się na dobre.
- Nino!
Nadal szloch.
- Nino, wiesz, czego ci potrzeba? Potrząsnęła głową.
- Mnie, Nino. Całego. W tobie i owiniętego wokół ciebie. Nagie
ciała, naga namiętność. Inaczej nie obudzisz się do życia.
- Ale ja... ja chcę cię dalej nienawidzić...
- Przede wszystkim nienawidzisz tego, że chcesz mnie
nienawidzić.
Nie wypuszczając jej z ramion, ułożył się na łóżku. Jego wargi
znów przylgnęły do jej ust.
55
RS
Ręce pieściły, pozbawiając ją jednocześnie sukienki. Pozwalała
na wszystkie pieszczoty, na pocałunki na całym ciele. Mógł robić, co
chciał. Robił to tak cudownie, tak delikatnie...
Po policzkach Niny znów spłynęły łzy.
- Chcesz, żebym przestała - spytał cicho, głaszcząc ją po
policzku.
Potrząsnęła przecząco głową. Czuła na sobie jego oddech, kiedy
delikatnie ściągnął z niej czarne body i czarne jedwabne pończochy.
Jak cudownie być nagą... Jak cudownie czuć na swojej piersi jego
dłoń...
Kiedy zdejmował z siebie ubranie, nie odrywała od niego oczu.
%7ładen mężczyzna nie miał takiego ciała jak Rafael. Tak cudownie
szerokich ramion i szerokiej płaskiej klatki, pokrytej włoskami, które
ciemnym klinem spływały po złocistym torsie w dół, ku płaskiej
powierzchni brzucha.
Rafael. Mężczyzna jej marzeń, stały gość w jej snach. O tak,
zawsze nim był, niezależnie od tego, czy kochała go, czy
nienawidziła. Nadal go kocham...
Och... Miała nadzieję, że nie powiedziała tego na głos.
Pocałował ją. Bardzo czule i delikatnie. Czyli chyba jednak
usłyszał jej myśli...
Potem wszystko poszło jak burza. Jego zachłanne usta
zawładnęły jej ustami, gorące ciało zawładnęło jej ciałem. Nina
pojękiwała, krzyczała cicho, wiła się w rozkoszy. Było tak, jakby
próbowała płynąć rzeką pod prąd. Serce biło jak oszalałe, w uszach
szum galopujÄ…cej krwi. I cichy szept Rafaela:
56
RS
- Masz mnie całego. Jestem wokół ciebie i w tobie.
Potem, kiedy leżeli spleceni z sobą i jeszcze drżący po
uniesieniach, poprosiła go:
- Opowiedz mi o tym drugim badaniu.
- O badaniu ?
Westchnął. Odsunął się od niej i ułożył na plecach.
- Zrobiłem je w zeszłym tygodniu. Chciałem w końcu postawić
kropkę nad i. Kiedy miałem jeszcze dość siły, żeby paść przed tobą na
kolana i błagać o przebaczenie.
- Musiało to trwać aż pół roku ?
W ciemnych oczach Rafaela błysnęło.
- Chcesz mnie wysłuchać czy nie?
- ChcÄ™.
Nabrał głęboko powietrza.
- Kiedy dostałem wyniki, zamierzałem od razu lecieć na Sycylię,
ale wtedy zadzwoniła do mnie Marisia i przekazała swoją rewelację.
- Nadal nie mogę pogodzić się z myślą, że jej osoba nadal tyle
dla ciebie znaczy!
- Moje odczucia są identyczne, kiedy pomyślę o tobie i o
Fredzie! - odciÄ…Å‚ siÄ™ natychmiast.
- Jego związek rozpadł się niedawno, to świeża sprawa. Teraz
Fredo szuka pocieszenia i wyobraża sobie, że drzwi do twojego
złamanego serca są otwarte.
- Bardzo się mylisz. Wcale nie. On nigdy nie zapomina, że jest
twoim przyjacielem. Dla mnie jest po prostu bardzo miły. Kilka razy
57
RS
jedliśmy razem lunch, ale wcale nie rozmawialiśmy o złamanych
sercach.
- Czyżby? Bo mnie powiedział otwarcie, że nie jestem ciebie
wart! Powiedział, że jeśli w ogóle jeszcze coś do ciebie czuję,
powinienem pozwolić ci odejść. Bo ktoś inny może dać ci to, czego ja
nie mogę. Jak sądzisz, kogo miał na myśli?
- Och! - krzyknęła cicho Nina i uniosła się na łokciu. - Kiedy ci
to powiedział?
- Przed kilkoma tygodniami.
- Rozumiem. I zaszczepił w tobie myśl, że mogę z ciebie
zrezygnować. Dlatego zmusiłeś się do powtórnych badań. Rafaelu! Ty
się bałeś! Byłeś zazdrosny!
- Chwileczkę! Chyba rozmawialiśmy o Marisii - rzucił oschłym
tonem.
- A... faktycznie - mruknęła i opadła z powrotem na poduszki.
Rafael mówił dalej:
- Marisia była przerażona, jak zareaguje rodzina. Uważała, że
aborcja jest jedynym rozsÄ…dnym rozwiÄ…zaniem. Sama wiesz, jak to
tutaj jest. Samotne matki na Sycylii nadal sÄ… na cenzurowanym.
Dlatego postanowiłem zostać jeszcze kilka dni w Londynie, żeby
wybić Marisii aborcję z głowy. Bałem się też, że nawet jeśli mi się to
uda, po moim wyjezdzie zmieni zdanie. Dlatego przywiozłem ją tutaj.
Uzgodniliśmy, że przez święta będzie się jeszcze zastanawiać.
- W takim razie po co to jej dzisiejsze wystÄ…pienie?
- Nie mam pojęcia. Nie udało mi się jej rozszyfrować do końca.
58
RS
- Rozumiem. Bo ja też was do końca jeszcze nie
rozszyfrowałam! - Wzburzona usiadła na łóżku. - Szczerze mówiąc,
wcale nie jestem tak do końca przekonana, że to nie jest twoje
dziecko. Jeden błąd bardzo często powoduje lawinę następnych.
Ciekawe, że te powtórne badania zrobiłeś właśnie tydzień temu!
- Jeśli chcesz mieć niezbity dowód, poczekaj siedem miesięcy,
cara! Będziesz go miała. A ja powtarzam, że nie należę do facetów,
którzy sypiają z kim popadnie!
- Ja też nie należę do...
- W porządku, w porządku! - Podniósł obie ręce na znak, że się
poddaje. - Masz prawo mieć do mnie o to pretensje!
Nagle z dworu dobiegł szum samochodu, Nina zsunęła się z
łóżka, podeszła do okna i uniosła rąbek zasłony.
- Coś mi się wydaje, Rafaelu, że będziesz musiał okazać niezbity
dowód już teraz. Przyjechał mój dziadek.
59
RS
ROZDZIAA ÓSMY
Nina miała nieodparte wrażenie, jakby światło na moment
zgasło, a kiedy znów ktoś je włączył, jej oczom ukazał się kompletnie
inny człowiek.
Po prostu coś do niego dotarło.
- Mój Boże! Ona normalnie mnie w to wrobiła! - gorączkował
się Rafael, zbierając się z łóżka. - Co jej strzeliło do głowy?
- No cóż... - Nina wzruszyła ramionami. - Prawdopodobnie chce
zemścić się na mnie za to, że ośmieliłam się zająć jej miejsce. A może
żałujesz, że wtedy ciebie rzuciła?
- Wcale mnie nie rzuciła! - burknął Rafael ze złością, sięgając po
spodnie. - Nie byliśmy z sobą tak związani, żebyśmy mieli siebie
rzucać! Poza tym powiedziałem jej otwarcie, że jestem zakochany w
tobie.
- We mnie?! - Nina na moment osłupiała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtÄ…d nie uciekÅ‚)