[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na całym świecie. Ale nie odchodz z firmy. Nie zostawiaj mnie. Jesteś mi potrzebna.
Ja... Ja cię kocham.
Claudia zachwiała się, jakby miała zaraz zemdleć.
- Wiem, że to dla ciebie szok. Ja też jestem zszokowany. Właśnie zdałem
sobie sprawę z tego, że się w tobie zakochałem. - Szejk uśmiechnął się niepewnie,
oczekując na jej reakcję.
- Nie możesz mnie kochać, Sam. Przecież ty nie wierzysz w miłość.
Chwycił ją za ramiona i spojrzał w oczy.
- Wiem, że tak mówiłem. Myliłem się. Mam wszystkie oznaki tego, że jestem
zakochany. Nie mogę jeść ani spać. Zobacz, jak szybko bije mi serce. - Ujął jej dłoń
i położył ją na piersi.
- Och! - zawołała z przerażeniem. - Dobrze się czujesz, Sam?
- Będę czuł się dobrze, gdy powiesz, że mnie kochasz i wyjdziesz za mnie.
- To moja wina - odparła. - Nie sądziłam, że potraktujesz poważnie to, co ci
mówiłam o symptomach towarzyszących zakochaniu.
Chwycił ją za rękę.
- Posłuchaj mnie, Claudio, zanim znowu mi odmówisz. Dzięki tobie
spojrzałem innymi oczami na mój kraj. Potrafisz docenić wszystko, z czym się
zetkniesz. Myślałem, że cię znam, skoro pracujemy ze sobą już dwa lata. Wie-
działem, że jesteś mądra, pracowita i oddana. Ale nie potrafiłem dostrzec, że jesteś
118
S
R
także piękna i pociągająca. Nie tracisz nigdy optymizmu. Zdumiewasz mnie i
zachwycasz. - Zawiesił głos. Jeśli teraz mu nie uwierzy, to wszystko przepadło.
- Przestań, Sam - powiedziała. - Nie musisz prawić mi komplementów.
- To nie są komplementy tylko szczera prawda. Muszę ci powiedzieć, co do
ciebie czuję. Inaczej pomyślisz, że wciąż jestem tylko chłodnym i nieczułym
szefem.
- Nigdy tak nie myślałam - odparła, powstrzymując łzy.
- Nie potrafię powiedzieć, kiedy się w tobie zakochałem. Może wtedy, gdy
jechaliśmy konno przez pustynię albo gdy leżeliśmy na piasku, obserwując gwiazdy.
Wmawiałem sobie, że to niemożliwe, bo przecież nie wierzę w miłość. Teraz
wszystko zrozumiałem.
- Nie wiem, co mam odpowiedzieć, Sam.
- Rozumiem, że możesz bać się nowego związku po tym, co spotkało cię w
pierwszym małżeństwie.
Potrząsnęła głową. Chciała mu wierzyć, ale czy mogła? Czy Sam mógł się tak
nagle zmienić? Kochała go od dwóch lat. Czy to możliwe, że on zakochał się w
ciągu paru dni? Jednak czuła, jak mu bije serce.
- Martwię się...
- Wiem, martwisz się, że będziesz tęsknić za domem. Nie musimy tu
mieszkać, Claudio. Pojedziemy tam, gdzie zechcesz.
- Nie o to chodzi. Wiem, że mogłabym tu być szczęśliwa. Każdy był tu dla
mnie życzliwy, a twój dom w oazie jest wspaniały. Tazzatine rozkwita. Jestem
zakochana w twoim kraju.
- W moim kraju, ale nie we mnie. Rozumiem. Pospieszyłem się...
Claudia stłumiła śmiech. On mówi o pośpiechu. Przecież ona kochała go od
tak dawna.
119
S
R
- Sam - powiedziała, kładąc rękę na jego piersi. - Jestem w tobie zakochana od
dwóch lat. Nie wiem, kiedy to się stało. Może wtedy, gdy siedzieliśmy do północy w
biurze albo gdy przyniosłeś mi kwiaty na urodziny.
Spojrzał na nią roziskrzonym wzrokiem.
- Nie boisz się zaryzykować i wyjść za mnie za mąż?
Spojrzała mu prosto w oczy.
- Kocham cię, Sam. Wyjdę za ciebie i będziemy mieszkać tam, gdzie
zechcesz. Pochylił się i przypieczętował ich umowę namiętnym pocałunkiem.
120
S
R
EPILOG
Zlub Claudii w oazie Sidi Bou Said był wspaniały. Dzień wcześniej zjawili się
kucharze ze stolicy i z kuchni dochodził zapach pieczonych mięs i aromatycznych
przypraw. Amina w zwiewnej sukni była druhną panny młodej. Pomogła Claudii
włożyć białą suknię ślubną i elegancko upiąć włosy.
- Wyglądasz przepięknie - powiedziała, wpinając w jej włosy białą różę. -
Widzisz, wróżka mówiła prawdę. Znalazłaś ukochanego. Będziesz szczęśliwa i
bogata.
- Tak - odparła Claudia z zachwytem. - Muszę podziękować ci za pomoc.
- Nie masz za co mi dziękować. Nic takiego nie zrobiłam. Od pierwszej chwili
wiedziałam, że będziesz najlepszą żoną dla Sama.
Claudia wyszła na balkon, spoglądając na gości, którzy zgromadzili się w
ogrodzie. Fontanny wytryskiwały w górę strumienie błękitnej wody. Służący stali w
wykuszach, czekając na rozpoczęcie ceremonii ślubnej. Z wnętrza domu dobiegała
muzyka, grana na lutni i gitarze.
Sam stał w altance porośniętej kwitnącym egzotycznym pnączem. W czarnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)