[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życzyć jej śmierci.
Nabrała gwałtownie powietrza.
 Wiem. To było okropne. Zupełnie mnie to rozstroiło.
 A szczególnie dlatego, że poprzedniego wieczoru była pani u niej w
Paryżu i rozegrała się między wami pewna scena.
 Stara diablica! nie chciała ustąpić ani o krok. Wydaje mi się, że ona
szczerze się tym bawiła. Była bestią w każdym calu. Wyszłam od niej
kompletnie wypompowana.
 A jednak powiedziała pani na przesłuchaniu, że nigdy przedtem jej nie
widziała?
 No oczywiście, a co innego miałam powiedzieć?
Poirot patrzył na nią zamyślony.
 Pani, madame, nie mogła nic innego powiedzieć.
 To było takie upiorne& nic tylko kłamstwa& kłamstwa& kłamstwa.
Ten okropny inspektor był tu znowu i zamęczał mnie swoimi pytaniami. Ale
czułam się bezpieczna. Wiedziałam, że on tylko próbuje, czy czegoś ode mnie
nie wydostanie, ale o niczym nie wie.
 Jeżeli już się zgaduje, to powinno się zgadywać z tupetem.
 A potem  mówiła dalej Cicely, podążając za tokiem własnych myśli 
nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jeśli coś miałoby się wydać, to powinno
było wydać się od razu. Czułam się więc bezpieczna do chwili, gdy wczoraj
przyszedł ten okropny list.
 A przez ten cały czas nie bała się pani?
 Oczywiście, że się bałam!
 Ale czego? %7łe się wszystko wyda, czy też że aresztują panią pod
zarzutem popełnienia morderstwa?  Rumieńce znikły z jej policzków.
 Morderstwa?& Ależ ja nie zrobiłam tego& Och, chyba pan w to nie
wierzy! Nie zabiłam jej. Nie!&
 Ale chciała pani, żeby umarła&
 Tak, jednak jej nie zabiłam& Och, musi mi pan uwierzyć, musi pan. Ja
w ogóle nie ruszałam się z fotela. Ja&
Przerwała. Utkwiła w nim błagalnie piękne niebieskie oczy.
Herkules Poirot uspokajająco kiwnął głową.
 Wierzę pani, madame, z dwóch powodów: po pierwsze z uwagi na pani
płeć, a po drugie& z powodu osy.
 Osy?
 Właśnie. Wiem, że to wydaje się pani bez sensu. Wobec tego zabierzmy
się teraz za najważniejsze. Rozprawię się z tym Robinsonem. Daję pani moje
słowo, że więcej już go pani nie zobaczy ani też o nim nie usłyszy. Zajdę mu
za&  zapomniałem jak to się mówi  zajdę mu za skórę? A w zamian za
moją usługę zadam pani tylko dwa małe pytania. Czy pan Barraclough był w
Paryżu w przeddzień morderstwa?
 Tak, jedliśmy razem obiad. Ale on twierdził, że lepiej będzie, jeśli sama
pójdę porozmawiać z tą kobietą.
 Ach, więc to tak? A teraz, madame, drugie pytanie: zanim pani wyszła
za mąż, pani nazwisko sceniczne brzmiało Cicely Bland. Czy to było pani
prawdziwe nazwisko?
 Nie, naprawdę nazywałam się Martha Jebb. Ale tamto&
 Ale tamto lepiej brzmiało. Urodziła się pani& gdzie?
 W Doncaster. Dlaczego&
 Zwykła ciekawość. Proszę mi wybaczyć. A teraz, lady Horbury, pozwoli
pani, że udzielę jej pewnej rady? Dlaczego nie wezmie pani cichego rozwodu z
mężem?
 %7łeby on się ożenił z tą kobietą?
 %7łeby on się ożenił z tą kobietą. Ma pani szlachetne serce, madame; a
poza tym będzie pani bezpieczna& tak, bardzo bezpieczna& i mąż będzie
pani płacił alimenty.
 Nie będzie mi dużo płacił.
 Eh bien, ale kiedy już będzie pani wolna, może pani wyjść za mąż za
jakiegoś milionera.
 Teraz już nie ma milionerów.
 Ach, niech pani w to nie wierzy, madame. Człowiek, który miał trzy
miliony, może teraz ma dwa miliony& eh bien, ale to i tak dość dużo.
Cicely zaśmiała się.
 Pan mówi bardzo przekonująco, monsieur Poirot. I jest pan naprawdę
pewien, że ten przerażający człowiek nigdy już nie będzie mnie nachodził?
 Słowo Herkulesa Poirota  zapewnił ją uroczyście.
ROZDZIAA DWUDZIESTY
PRZY HARLEY STREET
Detektyw inspektor Japp, idąc szybko wzdłuż Harley Street, zatrzymał się
przed jednymi z drzwi. Zapytał o doktora Bryanta.
 Jest pan umówiony, sir?
 Nie, zaraz skreślę kilka stów.
I napisał na urzędowej wizytówce:
 Będę bardzo zobowiązany, jeśli poświęci mi pan kilka chwil. Nie zajmę
dużo czasu.
Włożył wizytówkę do koperty, zakleił ją i wręczył lokajowi.
Został wprowadzony do poczekalni. Były tam trzy kobiety i mężczyzna.
Japp usiadł i wziął stary egzemplarz  Puncha .
Znowu pojawił się lokaj, przeszedł przez pokój i powiedział cicho:
 Jeżeli pan chwilę zaczeka, sir, to pan doktor będzie mógł się z panem
zobaczyć, ale dziś rano jest bardzo zajęty.
Japp skinął głową, nie zależało mu na pośpiechu, raczej był zadowolony,
że będzie musiał czekać. Dwie kobiety zaczęły rozmawiać. Najwyrazniej miały
dobre zdanie o umiejętnościach doktora Bryanta. Pacjentów przybyło. Widać
było, iż doktor Bryant dobrze prosperował.
 Uciuła sobie niezły grosz  pomyślał Japp.  Nie wygląda na to, żeby
musiał pożyczać; chociaż mógł oczywiście pożyczać dawniej. W każdym razie
ma dobrą praktykę. Każdy najmniejszy skandal rozwaliłby mu ją na kawałki.
To najgorsza strona bycia lekarzem .
W kwadrans pózniej lokaj znów się pojawił i powiedział:
 Pan doktor może teraz pana przyjąć, sir.
Japp wszedł do gabinetu Bryanta. Był to pokój z dużym oknem, położony
na tyłach domu.
Doktor siedział przy biurku. Wstał i podał detektywowi rękę.
Jego twarz o łagodnych rysach była zmęczona, ale nie wydawał się
zaniepokojony wizytą inspektora.
 Czym mogę panu służyć, inspektorze?  zapytał siadając i wskazując
Jappowi krzesło naprzeciw siebie.
 Po pierwsze, muszę pana prosić o wybaczenie, że przychodzę w
godzinach przyjęć, ale nie zabiorę panu dużo czasu, sir.
 W porządku. Przypuszczam, że chodzi o tę śmierć w samolocie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)