[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzeczywiście Pierre nawiązał z nią dobry kontakt. Wprawdzie
chciała, by znalazł kobietę, która obdarzy go upragnionymi
dziećmi, ale rola obserwatora okazała się trudna. Tymczasem
taksówka podjechała pod klinikę.
Wysiadając, zauważyli, że przed wejściem stoi karetka
pogotowia i sanitariusze wnoszą do środka rannego.
Pośpieszyli za nimi, w holu Yves Grandet zajmował się
kolejnym pacjentem.
- Kiedy mnie wezwano, byłem akurat na przyjęciu u
przyjaciół w tej dzielnicy, więc przyjechałem do was -
wyjaśnił. - Pierre, pracownia rentgenologiczna będzie czynna?
- Tak, dzwoniłem już do laborantki, zjawi się
prawdopodobnie za kilka minut. Zajmę się tym rannym...
Alysso, mogłabyś zabrać drugiego poszkodowanego do
gabinetu? O, jesteś, Sylvie... - Pierre odetchnął z ulgą na
widok siostry oddziałowej.
Alyssa pochyliła się nad nieprzytomnym mężczyzną.
Oddychał równomiernie, przystawiła stetoskop do jego piersi i
słuchała bicia serca. Za wolne. Obejrzała głowę i od razu
zauważyła potężnego guza. Na kończynach i tułowiu nie
znalazła obrażeń. A więc doznał wstrząsu mózgu. Zanotowała
godzinę, aby wiedzieć, jak długo jest nieprzytomny.
- Qui, c'est mon mari, Hubert! - Do gabinetu wbiegła
drobna, szykownie ubrana paryżanka. - Dlaczego mój mąż
leży jak kłoda? Jest nieprzytomny?
- Owszem, to zapewne skutek urazu głowy, którego
doznał podczas wypadku - wyjaśniła Alyssa. - Zatrzymamy go
na obserwacji, żeby się upewnić, czy...
Urwała, bo chory właśnie otworzył oczy i rozejrzał się
wokoło.
- Gdzie jestem? - spytał.
- W klinice Ste Catherine - odparta lekarka. - Na
Peripherique doszło do karambolu i samochód, który pan
prowadził...
- Przecież ja nie umiem jezdzić. Moja matka mówi, że
nauczę się, kiedy... Jest tutaj? Wie, że wróciłem wcześniej ze
szkoły?
- Hubercie, co ty bredzisz? - spytała przejęta żona. -
Kochanie, jestem przy tobie...
- Kim pani jest? - Chory popatrzył na nią zaskoczony. -
Niech się pani nie waży mówić do mnie  kochanie"!
Potrzebuję rodziców, a nie obcej kobiety!
- Jestem twoją żoną!
- Wariatka! - Zmiech Huberta przypominał chichot
nastolatka. - Jesteś za stara, mam dopiero czternaście lat, więc
jakim cudem wzięliśmy ślub? - Popatrzył na Alyssę błagalnie.
- Proszę zabrać stąd tę kobietę. W życiu jej nie widziałem.
- To ja, Giselle! - zawołała żona. - Popatrz na mnie!
Pacjent odwrócił się do ściany, a Alyssa ujęła jego żonę za
ramię.
- To jeden ze skutków wstrząsu mózgu - tłumaczyła
łagodnie. - Czasem zdarza się, że ranny cofa się świadomością
do dzieciństwa, ale zwykle nie trwa to długo. Mam nadzieję,
że jego stan się poprawi, ale trudno przewidzieć kiedy. Proszę
nam podać dane personalne męża, przeniesiemy go na oddział,
a pani niech lepiej pójdzie do domu. W tej chwili pani
obecność jest dla niego zbyt stresująca.
Giselle uspokoiła się powoli i wreszcie mogła podać
niezbędne dane męża. Hubert był prawnikiem i właśnie wracał
z biura. Zadzwonił do żony, że spózni się godzinę, bo
przedłużyła się rozmowa z ważnym klientem. Giselle miała do
jego powrotu zabawiać gości, których zaprosili na kolację.
Kiedy policjant znalazł w jego portfelu domowy numer
telefonu i zawiadomił ją o wypadku, Giselle zostawiła gości i,
pojechała prosto do kliniki.
- Mogę go jutro rano odwiedzić? - spytała płaczliwym
tonem.
- Tak będzie lepiej - przytaknęła Alyssa. - Poproszę, żeby
męża zbadał neurolog i wtedy będę mogła pani więcej
powiedzieć o jego stanie.
Giselle pochyliła się na Hubertem, żeby go pocałować, ale
mężczyzna gwałtownie zaprotestował.
- Daj mi spokój, okropna babo! Pani doktor! Proszę ją
stąd zabrać!
- Oczywiście, Giselle już wychodzi. - Alyssa ujęła dłoń
rannego.
Współczuła żonie, która wybiegła z gabinetu ze łzami w
oczach. Tymczasem pacjent chwycił kurczowo rękę lekarki.
- Mogę się zobaczyć z rodzicami? - błagał dziecinnym
tonem. - Jeśli zostanę w szpitalu, muszą mi napisać
usprawiedliwienie. W czasie ferii zimowych chciałem
wyjechać na szkolny obóz narciarski. Wyzdrowieję do tego
czasu?
- Zobaczymy - odparł Pierre, stając za Alyssa, i dodał
półgłosem: - Widzę, że masz kłopoty. Już wezwałem naszego
neurologa, zjawi się póznym wieczorem. Być może
poszkodowany rano odzyska pamięć i wystarczy tylko
kilkudniowa obserwacja.
- A jeśli pamięć mu nie wróci?
- Wtedy będziemy mieli problem. Zapewnimy mu
najlepszą opiekę, a nasi specjaliści są naprawdę dobrzy. -
Wziął do ręki lusterko i zwrócił się do pacjenta. - Hubercie,
chciałbyś się uczesać?
Chory popatrzył na własne odbicie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)