[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, poza tą nauczycielką i terapeutką, do której
musiałam chodzić, gdy byłam w ośrodku. I tobą.
- Musisz mu powiedzieć.
- Nie mogę. - Clara znów zaczęła płakać. - Wiem, że to głupie, ale to mogłoby
wszystko zmienić. Jeżeli będzie wiedział o mnie za dużo, będzie miał nade mną władzę...
Nie umiem ci tego wytłumaczyć.
Miriam wzięła Clarę za rękę.
- Chodz, idziemy do mnie i zadzwonimy do pracy, że zatrułyśmy się czymś i się
spóznimy. A potem zrobię ci kawę i coś do zjedzenia i spokojnie o tym porozmawiamy,
dobrze?
- Nie mogę - jęknęła rozpaczliwie Clara. - Muszę przygotować materiał do pro-
gramu, który i tak jest już spózniony.
- Trudno. - Miriam nie zamierzała się poddać. - Ty jesteś znacznie ważniejsza niż
jakikolwiek program telewizyjny.
Clara uśmiechnęła się słabo.
- Masz rację - przyznała. - Brzmi to dramatycznie, ale to prawda.
Dwie godziny pózniej, gdy wylały już morze łez, Clara zgodziła się opowiedzieć
Brianowi o swojej smutnej przeszłości.
- Ale co, jeżeli on stwierdził, że już mnie nie chce? - zapytała Clara, gdy poprawia-
ły makijaże, szykując się do wyjścia. - Byłam dla niego naprawdę okropna. Mógł zdecy-
dować, że nie chce już zgrywać się na miłego gościa i wysłuchiwać takiej wariatki.
R
L
T
- Na pewno tak nie pomyślał, a ty nie jesteś żadną wariatką - powiedziała stanow-
czo Miriam, modląc się w duchu, żeby wiara, jaką pokładała w niezłomność Briana, nie
okazała się pomyłką.
- Nie miałabym do niego pretensji. - Clara zapatrzyła się ponuro w lustro. - Ten
związek i tak nie miał zbyt wielkich szans. Tak bardzo się różnimy. On wyrósł w nor-
malnym domu. Jego matka jest naprawdę kochana i ma złote serce. Zmierć ojca była dla
niego olbrzymim ciosem. On nie będzie w stanie mnie zrozumieć.
- Myślę, że go nie doceniasz. To ma realne szanse i gdzieś w głębi serca dobrze o
tym wiesz. Stąd twoje przerażenie.
Clara uniosła jedną brew.
- No dobrze, mądra kobieto, niech ci będzie, przyznaję się do porażki.
- Wcale nie jestem mądra, daleko mi do tego. Uwierz mi, Claro, ja jestem tak samo
pogubiona jak ty, tylko nie mam ku temu równie dobrych powodów.
Mimo tych wszystkich potwornych rzeczy, o których opowiedziała jej Clara, wy-
chodząc z domu, Miriam wcale nie myślała o swojej przyjaciółce. Jej myśli krążyły wo-
kół Jaya. Pewnie dlatego nie zauważyła młodego człowieka w okularach, który stał przed
domem. Dopiero gdy go minęła, usłyszała głos Clary.
- Brian? Co ty tu robisz?
- Nie przyszłaś do pracy, a ktoś powiedział, że zle się czujesz.
- Już wszystko dobrze.
- Płakałaś.
- Tak.
Miriam pomyślała, że to idealny moment, żeby zniknąć.
Poszła czym prędzej do metra. Gdy wsiadła do pociągu, pogrążyła się w rozmyśla-
niach. Kiedyś codziennie budziła się koło Jaya, otwierała oczy i pierwsze, co widziała,
były jego czarne włosy na poduszce. Przy kolacji opowiadali sobie o pracy, a potem wtu-
lali się w siebie. Serce waliło jej tak mocno, że bała się, że zaraz wyskoczy jej z piersi.
Może to ona popełniła błąd? Może on przez cały czas mówił prawdę?
Zdała sobie sprawę, że zaraz się rozpłacze. Nie rozumiała, co się z nią działo. To
na pewno przez historię Clary. Nigdy nie przypuszczała, że ta dziewczyna może mieć
R
L
T
taką smutną przeszłość. Zawsze była taka radosna, taka dowcipna i beztroska. Miała na-
dzieję, że Brian stanie na wysokości zadania. Zresztą w jego spojrzeniu, gdy tak stał
przed domem zapatrzony w Clarę, było wszystko, o czym kobieta może marzyć. I przy-
szedł do niej mimo tego, co mu wczoraj powiedziała. Wyraznie miał dość wytrwałości,
żeby pomóc Clarze zmierzyć się z jej lękami. Dadzą sobie radę.
Choć bardzo się starała, ponure myśli wciąż krążyły jej po głowie. Gdy Clara opo-
wiadała o sobie i swoich lękach, Miriam wiedziała, że te problemy dotyczą nie tylko jej
przyjaciółki. Bardzo się z Clarą różniły, ale w jakimś sensie były też do siebie niepokoją-
co podobne. Clara wybrała dość barwny styl życia, wchodząc w związki z mężczyznami,
w których nie mogłaby się zakochać, ale którzy stanowili jakiś rodzaj wyzwania, a potem
porzucała ich, gdy tylko się w niej zakochiwali. Miriam z kolei podświadomie wybierała
takich mężczyzn, którzy potrzebowali jej dużo bardziej niż ona ich, głównie dlatego, że
nie była w stanie uwierzyć, że inaczej by jej nie zostawili. Ale obie wersje sprowadzały
się do potrzeby kontroli. A potem poznała Jaya.
Pociąg zatrzymał się na stacji i bardzo ją to ucieszyło. Nie chciała już dłużej my-
śleć.
Ale nawet na krótkim dystansie ze stacji znów zatonęła w myślach. Wcześniej
chyba nie wierzyła w miłość. Dawno temu stwierdziła, że to tylko prymitywny magne-
tyzm w stylu ja - Tarzan, ty - Jane. Wystarczyło tego unikać i mogła być pewna, że nie
wpadnie w sieć, w którą zaplątała się jej matka. Dlatego pewnie podświadomie wybierała
sobie te kulawe kaczęta.
Po raz pierwszy przyznała się przed sobą, że oprócz radości i zdumienia, że spotka-
ła kogoś takiego jak Jay, że się pobrali, że byli tak bardzo szczęśliwi, w głębi duszy zaw-
sze odczuwała też lęk. Jay powiedział, że musieli się rozstać, bo ona była przekonana, że
on jest taki sam jak jej ojciec. Twierdził, że nie chciała wierzyć w nic innego, bo to
uczyniłoby ją bezbronną. W tych słowach było ziarno prawdy. Gdy zdarzyło się najgor-
sze, gdy zobaczyła go z Belindą, a jej świat zawalił się z hukiem, poczuła też pewną
ulgę. Teraz zrozumiała, że po prostu mogła wreszcie przestać czekać.
Zmusiła się, żeby wejść po schodach do budynku i pojechała windą do biura Thor-
pe & Sons. Weszła do swojego pokoju prowadzącego do gabinetu szefa i usiadła przy
R
L
T
biurku. Jednak nawet nie włączyła komputera. Zagapiła się w przestrzeń. Przypomniała
sobie, że od tygodni odkładała rozmowę z siostrą Jaya.
Problem polegał na tym, że bardzo polubiła Jayne, nawet ją pokochała. Ale to była
kolejna nić w tej lepkiej pajęczynie, jaką snuł Jay.
Czy naprawdę jestem aż tak pogubiona? Nagle zaczęła sobie uświadamiać, jak
wiele lęków od dawna zbierało się w jej głowie. Ale - Miriam przymknęła oczy, zagląda-
jąc w głąb siebie - to wcale nie znaczyło, że Jay nie miał romansu z Belindą, prawda?
Kręciła się niespokojnie. Ta niepewność była nie do zniesienia. A co, jeżeli to ona
się pomyliła? Jeżeli rzeczywiście zobaczyła Belindę, jak próbowała uwieść Jaya, a on od
początku mówił prawdę? Sama myśl o tym była przerażająca. To by znaczyło, że to
przez nią przeżyli najgorszy rok w ich życiu i to zupełnie bez powodu. Co gorsza, jeżeli
do niego wróci, znów będzie żyć w niepokoju. W każdej minucie będzie się zastanawiać,
co będzie, jeżeli Jay w końcu się nią znudzi i naprawdę będzie mieć romans z tą czy z
inną Belindą. Jay miał rację. Ona tylko czekała, aż ją zawiedzie.
Miriam cicho jęknęła. Nie ufała mu. Przez te dziesięć miesięcy oprócz bólu, żalu i
osamotnienia czuła też coś jeszcze - spokój, wewnętrzną akceptację. Nie była pewna, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)