[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kątem oka dostrzegła, że Kristian poruszył się niespokojnie. Co myślał?
Czy był na nią zły za to, że powiedziała prawdę? Porozmawia z nim o tym
pózniej i spróbuje mu wytłumaczyć, dlaczego to zrobiła.
45
Pani domu wkrótce przyszła do siebie i zaczęła zdrapywać z talerzyka
resztki tortu.
- A jeżeli nie przez Jensa, to... przez kogo zaszłaś, jeśli
wolno spytać?
- Przez mojego ojca - powiedział Kristian głośno i wyraznie. - Wziął
Elizabeth siłą. Nie ją jedną, zresztą. Mój ojciec taki już był.
Gospodyni nagle zaczęła się krztusić. Elizabeth chwyciła męża za rękę.
Chciała mu podziękować za odwagę, którą się wykazał, ale musiała to
odłożyć na pózniej.
Lensman zakaszlał.
- Taaaak... Może się napijemy?
Wszyscy kiwnęli głowami i wznieśli kieliszki, które zabrali ze sobą od
obiadu. Karafka była wciąż do połowy pełna, bo służące kilka razy
dolewały do niej wina. Elizabeth drżała ręka, kiedy odstawiała kieliszek
na stolik, ale łyk wina dobrze jej zrobił.
- Jak już mówiłem wcześniej - odezwał się gospodarz, najwyrazniej
zadowolony, że może zmienić temat - wiem już, kto się wtedy spalił.
Elizabeth nadal trzymała męża za rękę i nie bardzo mogła się skupić na
rozmowie. Wciąż słyszała łomot swojego serca. Nie mogła wyjść ze
zdumienia, że Kristian zdradził tajemnicę, i to na dokładkę przed żoną
lensmana! Teraz to już pójdzie piorunem - jutro będzie o tym wiedziała
cała wieś! Czy zrobił to dla niej, żeby ocalić jej dobre imię?
- To Mikkel był tym nieszczęśnikiem - dobiegły ją
słowa lensmana.
- Co? - Aż podskoczyła. - Ale przecież widziano go już po pożarze -
zaprotestowała. Spojrzała na Kristiana: wydawał się równie
zdezorientowany jak ona.
- To nie tak, niestety. - Gospodarz pokręcił głową. -Ten, co go niby
widział, przyszedł potem i powiedział, że nie jest tego pewien. Wysłałem
więc ludzi do szałasu, w którym mieszkał Mikkel, żeby sprawdzili. Od
dawna nikt w nim nie był.
51
- Ale to o niczym nie świadczy - zauważył Kristian. - Mógł się
wyprowadzić.
Lensman znów pokręcił głową.
- W popiele na pogorzelisku znalezliśmy kościane guziki Mikkela i
resztki pochwy od jego noża. Był na \ niej. taki piękny wzór, jego dzieło.
- I znalezliście to dopiero teraz? - Elizabeth spojrzała na niego
podejrzliwie.
- Nie, znalazłem prawie od razu, ale zatrzymałem to dla siebie. No i
okazało się, że jeden chłop widział, jak Mikkel tam właśnie się chowa. To
było w tę noc, kiedy chatka spłonęła.
- W noc świętojańską - dodała cicho Elizabeth.
- Zgadza się. Aatwo taką datę zapamiętać.
- Biedny Mikkel... - westchnęła.
- A czemu ten chłop od razu nie powiedział, że go tam widział? - dociekał
Kristian.
- Bo wyjechał i wrócił dopiero tydzień temu. Spotkałem się z nim i
rozmowa zeszła na pożar. I wtedy to wyszło. Więc na podstawie tego
wszystkiego możemy teraz stwierdzić, że tamtej nocy spalił się Mikkel.
Elizabeth była wyczerpana tym, co usłyszała, i tym, co sama wyznała.
Nagle zatęskniła do domu, do Dal-srud. Zatęskniła za zapachem małego
Williama, za kuchnią, w której mogłaby usiąść w szarej codziennej sukni
i drewniakach i posłuchać sprzeczek Helenę i Marii czy żartów Larsa.
Oblizała wargi i wstała.
- Musicie mi wybaczyć, ale muszę już wracać - powiedziała, wygładzając
spódnicę. - Jak wiecie, w domu czeka na mnie maleństwo, które ma swoje
wymagania.
- Naturalnie. - Lensman również wstał, a po nim po- | zostali.
Pożegnali się, dziękując za poczęstunek. Elizabeth rozmyśliła się i nie
zapytała o przepis, nie chcąc przedłużać wizyty. Zaprosiła jedynie
gospodarzy na obiad do Dalsrud. Wątpiła, czy znajdą na to czas, ale
wypadało tak postąpić. Oczekiwano od niej uprzejmości, była więc
uprzejma.
52
W drodze powrotnej niewiele rozmawiali. Nils ostrożnie napomknął, że
mieli szczęście z pogodą, ale nikt nie podjął tematu. Mieli za dużo do
przemyślenia.
Kiedy dotarli do domu, było już po obiedzie. W kuchni pachniało kawą,
na stole stał talerz z sucharkami. Signe miała przed sobą kubek mleka, w
którym je moczyła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)