[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miejsce młodego Faviana zajął jego sobowtór  & ani nawet Nemediańczyk  ponownie rozległ
się chóralny pomruk zgody, ponieważ akcent mówcy potwierdzał jego słowa.  Staję przed wami
jako wojownik. Gdy na mej drodze pojawia się ohydne, bezwzględne zło, nie mam wątpliwości, jak
powinienem postąpić. Moim obowiązkiem jest z nim walczyć!  Conan zawiesił głos, czekając, aż
słuchacze życzliwymi pomrukami przytakną jego słowom.  Przez minione dnie maszerowałem z
wami ramię w ramię. Wiem tak jak wy, że stoimy w obliczu bezgranicznego, nienasyconego zła,
taka jest bowiem natura wyznawców węży  pomruki żołnierzy stały się bardziej zapalczywe,
przerywały je przenikliwe wołania aprobaty. Conan wykrzyczał jeszcze jedno zdanie:  Moim
obowiązkiem jako człowieka i wojownika jest zgnieść pod butem łeb gada!
Na tym skończył przemowę, zeskoczył z wozu i pomógł zsiąść Evadne. Wspólnie przeszli między
rozentuzjazmowanymi szturchającymi się i potrząsającymi pięściami żołnierzami. Skądś rozległo
się skandowanie:  Favian! Favian! , by po chwili utonąć wśród dysput, czy mówca rzeczywiście
nosi to imię.
Nie wiadomo, czy mowa Conana przypadła słuchaczom do gustu z powodu zawartych w niej
żywych emocji, czy też krótkości. Niewątpliwie za panujący zgiełk odpowiadała przynajmniej w
części perspektywa przedbitewnego toastu. Z rozstawionych wokół obozu silnie strzeżonych
beczek rozdano w błyskawicznym tempie kubki wina. Barbarzyńca wychylił swoją porcję i usiadł w
kręgu blasku, nie zważając na pełne niechęci i wyrachowania spojrzenia oraz szepty Sigmarka i
Ottysława. Evadne w milczeniu przysiadła obok Cymmerianina. Conan rozmyślał nad ostatnimi
wydarzeniami. Po ominięciu ruin zamku Edram i pierwszym noclegu na splądrowanych ziemiach,
po kolejnym dniu marszu dotarto do strefy zupełnego spustoszenia. Popioły chat i szop były
jeszcze ciepłe, w powietrzu unosił się cuchnący, coraz gęstszy dym. Przed zmierzchem zwiadowcy
donieśli o wypatrzeniu wroga. Nie natrafiono na uchodzców, lecz od razu na posuwającą się przez
pola hordę pieszych szaleńców z prymitywnym orężem i pochodniami. W nocy łuny pożarów
rozświetlały na czerwono spody chmur na południu i wschodzie.
Conan coraz mniej liczył na znalezienie Ludii lub okazji, by przesłać jej wiadomość. Zamiast tego
nabierał nieprzepartej pewności, że między obozowiskiem a położonymi wiele mil na północ
bagnami Varakiel, nie ma ani jednej istoty, godnej nazwy człowieka. Do tej pory nie znaleziono ani
jednego trupa., Na cmentarzysku przylegającym do zrujnowanej wioski Kleck rozkopano nawet
świeże groby. Pochowane w nich ciała zniknęły wraz z pozostałymi mieszkańcami wsi.
Znalezienie zbezczeszczonych mogił sprawiło, że wśród żołnierzy odezwały się przesądne obawy.
Najbardziej lękano się żmij, których wyjątkowo dużo pełzało po tych płaskich, podmokłych
okolicach. Dezercji było jednak zaskakująco mało. W miarę zagłębiania się we wrogie terytorium,
ich liczba spadała coraz bardziej. %7łołnierze zdradzali ochotę do walki  nawet większą, niż ich
dowódcy.
Zbrojna ekspedycja czekała na świt, by stanąć do walki z nieznanym przeciwnikiem. Pewni
zwycięstwa, dwaj baronowie przygotowali jedynie ogólny plan bitwy: wymarsz o brzasku i atak na
nieprzyjaciela frontem oraz ze skrzydeł. Ottysław i Sigmark uważali, że słabe uzbrojenie i brak
zbroi u czcicieli węży gwarantują pewne zwycięstwo. Conan nie był w stanie wymyśleć lepszego
planu, wiedział jednak, że utrzymanie szyku i dostatecznie szybkie przemieszczanie się
nemediańskich wojsk między rozproszonymi nieprzyjaciółmi powinno istotnie zapewnić
zwycięstwo. Dyscyplina dawała paruset żołnierzom możliwość pokonania nawet dziesięciu tysięcy
wrogów.
Cymmerianin do pózna w nocy dumał nad burzliwymi wydarzeniami w Dinander i niezwykłym
obrotem koła fortuny, dzięki któremu zyskał obecną pozycję. Powtarzał sobie, że może jeszcze
uciec. Nie było to nic trudnego.
Cymmerianin wiedział jednak, że zostanie. Powiedział żołnierzom prawdę: postanowił stanąć do
walki z absolutnym złem. Czuł że musi je pokonać. %7ływił też resztki nadziei, że zdoła odnalezć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)