[ Pobierz całość w formacie PDF ]spokojnie czekają na decyzję Rady, ale ten stan nie będzie trwał długo.
- Aaa... szantaż, czy tak? - Gneiss odwrócił się. Than zacisnął pięści, a
w jego oczach rozbłysły ogniki gniewu. - Wpuśćcie ich albo trzeba będzie
stawić im czoło na polu bitwy? - Pochylił głowę i spojrzał w dolinę. -
Wkrótce hale pokryją się śniegiem, śnieg zaś zbroczy się ludzką krwią,
Hornfelu. Rada nie da się zastraszyć.
- Podjąłeś już więc decyzję w tej sprawie? - Hornfel dobierał słowa
bardzo starannie. - Czy podzielasz zdanie Realgara i Rance'a?
- Mam własne zdanie - warknął Gneiss. Wiatr igrał ze splotami
brązowej, poznaczonej pasmami srebra brody. Odwróciwszy się plecami
do muru, doliny i pomysłu, że tak blisko Thorbardinu mogliby osiedlić się
ludzie, than obserwował pełniących służbę wartowników. Zacięty wyraz
twarzy Gneissa nie pozwalał Hornfelowi na odczytanie jego myśli - tych
myśli, o których twierdził, że nie zostały mu podsunięte przez Realgara.
- Powiedz mi więc, Gneiss, jakie jest twe zdanie. Zgaduję już zbyt
długo i żaden z moich domysłów nie trafia w sedno.
- Myślę o tym, że moi ludzie będą umierali na ziemi leżącej z dala od
gór, gdzie przyszli na świat. - Gneiss, nie odrywając wzroku od
wartowników, potrząsnął głową. - Myślę o tym, że mają ginąć w wojnie,
która wcale ich nie obchodzi.
Stary argument! Hornfel od dawna miał go już dość i nie potrafił
przeciwstawić mu rozumowania lepszego niż to, które przedstawiał już na
niezliczonych spotkaniach Rady. Nie odezwał się jednak, dopóki nie
opanował gniewu.
- Gneiss, teraz musi to nas obchodzić. U naszych wrót zebrało się
ośmiuset ludzi. Przed chwilą chciałeś zalać te łąki ich krwią. Gneiss, oni
nie są naszymi wrogami. Naszym wrogiem jest Verminaard, który wyparł
elfy z Qualinesti i spaceruje teraz po umocnieniach Pax Tharkas.
Verminaard zniewolił tych ośmiuset ludzi i to samo pragnie zrobić z nami.
Kiedy opanuje Góry Kharolis, zdobędzie kontrolę nad północą i
południem. Jeśli mniemasz, że zamierza tego dokonać, nie podbiwszy
pierwej Thorbardinu, tedy nie jesteś takim strategiem, za jakiego cię
uważałem.
Gneiss trzymał zaciśnięte pięści przy sobie i było to miarą szacunku,
jaki żywił dla Hornfela.
- Twarde są twe słowa, thanie - odezwał się zimno.
- Owszem, są twarde. Gneiss, czasy są ciężkie. Jeśli nie podejmiemy
szybko decyzji, zrobi to za nas Verminaard. Nie sądzę, byśmy chcieli
pogodzić się z jego wyborem.
- Nie przystoi ci humor spod szubienicy. - Gneiss uśmiechnął się
niewesoło.
- Wolałbyś samą szubienicę?
- Na szubienicy giną zdrajcy. - Daewar obrzucił go ostrym spojrzeniem.
- Ty zaś, oczywiście, uważasz, że Realgar, gdy zdobędzie władzę w
Thorbardinie, potraktuje nas lepiej, prawda?
- Realgar podobny do Verminaarda? Ciężkie to oskarżenie.
- Tylko podejrzenie, przyjacielu. - Hornfel wzruszył ramionami.
Gneiss powiódł wzrokiem po górach i leżących niżej halach, potem zaś
z miną człeka, który dopiero teraz pojął to, czego nie mógł zrozumieć
wcześniej, przeniósł wzrok na niebo. Gdy ponownie popatrzył na
Hornfela, w jego oczach pojawił się gniew i... podziw.
- Podobno pojawił się Królewski Miecz.
- Nie inaczej. - Hornfel przytaknął ruchem głowy.
- I ty to mówisz? Hornfel, takiego oręża nie kuje się ot, tak, po prostu!
Na Reorxa! Nie da się wejść sobie spacerkiem do pierwszej lepszej kuzni i
zamówić sobie Królewski Miecz!
- Wiem. - Hornfel uśmiechnął się ze znużeniem. - Isarn zamierzał
wykuć tylko swe najlepsze ostrze, dzieło życia. Tamtej nocy jednak sam
Reorx prowadził jego dłoń i stary mistrz wykuł Miecz Królewski.
Słyszałeś te plotki, musiałeś je słyszeć. Oręż został skradziony.
- Dlaczegóż więc...
- Wiem, gdzie się znajduje. Wie też Realgar. - Hornfel pokrótce
opowiedział Gneissowi historię kradzieży i odnalezienia miecza. - Realgar
pragnie tego miecza równie mocno jak ja. Chroń nas, Reorksie, żywię
nadzieję, że derro nie jest bliższy zdobycia tej broni niż ja sam. Jest czy
nie jest Realgar podobny do Verminaarda, nie wolno go jednak
lekceważyć.
- Trzeba go powstrzymać. - Dłoń Gneissa dotknęła zwisającego u boku
thana sztyletu.
- Nie, chyba że chcesz, by w Thorbardinie wybuchły bratobójcze walki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl