[ Pobierz całość w formacie PDF ]utrzymać się miała słowiańska organizacja kościelna jako pozostałość z czasów, kiedy
obszary te u schyłku IX stulecia na pewien czas znalazły się w politycznym związku z
państwem wielkomoraw-skim i pod wpływem misji prowadzonej przez Cyryla i
Metodego. Obrządek słowiański nie zdołał się utrzymać na Morawach, natomiast
przetrwać miał rzekomo na północ od łuku Karpat. W czasach Chrobrego dysponować
miał w Polsce własną metropolią, a w Krakowie urzędowali dwaj biskupi: jeden łaciński,
drugi słowiański. Po zaburzeniach z trzydziestych lat XI wieku
171
ziemie wchodzące w skład owej prowincji słowiańskiej przekazano Aronowi z zadaniem
ich latynizacji. W 1075 r. Bolesław Szczodry, zrywając z przyjazną polityką ojca i
pragnąc ekspansji terytorialnej na wschodzie, w ścisłym porozumieniu z Grzegorzem
VII przystąpił rzekomo do odnowienia metropolii słowiańskiej i całej sieci podległych jej
biskupstw, wykrojonych głównie z terytoriów diecezji krakowskiej. Doprowadzić . to
miało do powstania napięcia w stosunkach z biskupem Stani-sławem, który bronił
całości swojej diecezji, a w końcu połączył się przeciw królowi z buntowniczym juniorem
Władysławem Hermanem.
Przedstawiona tutaj w skrócie konstrukcja pełna jest nieporozumień i opiera się na
fałszywych przesłankach. Cała sprawa rzekomego przetrwania na ziemiach południowej
Polski obrządku słowiańskiego, a tym bardziej jego instytucjonalnej organizacji, nie
znajduje potwierdzenia w żadnych zródłach i wywodzi się z całkowicie dowolnie
interpretowanej wzmianki z %7ływota św. Metodego o misji prowadzonej w tzw. państwie
Wiślan po jego podboju przez Swiętopełka morawskiego około 880 r. Nie do przyjęcia
jest również pogląd, jakoby Grzegorz VII był rzecznikiem rozszerza nia na wschodzie
Europy liturgii słowiańskiej. W istocie było wręcz przeciwnie, jak to jasno wynika z jego
stosunku do obrządku słowiańskiego w Czechach, a także z planów rozszerzenia
zasięgu Kościoła łacińskiego na ziemie ruskie, związanych z osobą Izjasława. Do rzędu
oczywistych nieporozumień zaliczyć także trzeba ocenę ruskiej polityki Bolesława II i
jego rzekomych zamysłów podboju na wschodzie z równoczesnym ogarnięciem tych
obszarów słowiańską organizacją kościelną. Dla okresu wczesnopiastowskiego
przypisywanie takich zamiarów któremukolwiek z Piastów jest jawnym anachronizmem.
Odrzucając główne linie wywodów Karoliny Lanoko-
" r»-
M
172
rońskiej (i niektórych innych historyków) stwierdzić równocześnie trzeba, że wśród
powodzi zdań wywołujących ostry sprzeciw autorka wniosła kilka świeżych i twórczych
spostrzeżeń i interpretacji tekstów zródłowych, które muszą być poważnie wzięte pod
uwagę przy ..rozpatrywaniu tła konfliktu./ o^c) Do takich naukowo płodnych pomysłów,
zdaje się należeć koncepcja autorki, iż genezy sporu biskupa z królem szukać trzeba w
dążeniu Bolesława II do uporządkowania organizacji Kościoła polskiego i erygowania
nowych biskupstw. Można przypuszczać, że sam plan odbudowy zniszczonej struktury
kościelnej nie budził zastrzeżeń Stanisława i że współdziałał on ze Szczodrym w
nawiązaniu w tej kwestii kontaktu z papieżem. Biskup krakowski mógł uważać za więcej
niż prawdopodobne, że będzie pierwszym wśród kandydatów na objecie funkcji
metropolity gnieznieńskiego (podobna sytuacja była w tysięcznym roku z biskupem
Ungerem). Rzeczywistość okazała się inna i na stolicy arcybiskupie,! zasiadł kto inny, a
fakt ten musiał napełnić Stanisława uczuciem rozczarowania i rozgoryczenia. Z
faktycznie pełnionej dotychczas roli zwierzchnika Kościoła polskiego, chociaż być może
nie przez wszystkich uznawanego w tym charakterze, miał w przyszłości stać się tylko
jednym z kilku biskupów podporządkowanych metropolicie i mógł to odczuwać jako
obniżenie swojej rangi i znaczenia, bo tak właśnie musiało się stać. Niepo-wołanie go
na stolicę gnieznieńską mógł też interpretować jako swoiste wotum nieufności ze strony
księcia. W tym momencie jesteśmy, jak się wydaje, u prapocząt-ku zmiany wzajemnych
stosunków między Stanisła-wem i Bolesławem.
Książęce plany reorganizacji i rozbudowy struktury kościelnej również nie musiały
wzbudzać entuzjazmu biskupa krakowskiego. Oznaczały one nie tylko pod-
,
173
porządkowanie nowemu metropolicie, ale także godziły w całość podległej mu diecezji.
Biskupstwo krakowskie swoim obszarem przewyższało bardzo znacznie terytoria
pozostałych diecezji, nie wyłączając arcybiskupstwa gnieznieńskiego. W wiekach
pózniejszych należało do największych w Europie. W omawianym czasie, chociaż o
precyzyjnym wyznaczeniu granic między poszczególnymi diecezjami na zjezdzie w
1000 r. i w następnych dziesięcioleciach trudno mówić, biskupowi krakowskiemu
podlegały: ziemia krakowska, sandomierska, lubelska, być może część ziem
mazowieckich i tzw. Grody Czerwieńskie wraz z ziemią przemyską w okresach ich
przynależności do państwa polskiego. Projekt rozbudowy sieci biskupstw oznaczał
konieczność dokonania nowego podziału terytorialnego państwa pod względem
kościelnym, a powstanie każdego nowego biskupstwa musiało prowadzić do rewizji i
uszczuplenia terytoriów dotychczas przynależnych do diecezji krakowskiej.
Nie wiemy, czy zamierzenia Bolesława ograniczały się do erygowania tylko jednego
nowego biskupstwa dla Mazowsza, czy też nosił się z myślą utworzenia jeszcze innych
diecezji, na przykład w Sandomierzu dla kresów wschodnich. Gdyby taka supozycja
wchodziła w grę, to ograniczenie kreacji nowych siedzib biskupich tylko do Płocka
byłoby zapewne rezultatem opozycyjnego stanowiska Stanisława, ponieważ powstanie
diecezji sandomierskiej łączyłoby się ze znacznym okrojeniem granic biskupstwa
krakowskiego. Można więc przypuszczać, że z pobytem i działalnością legatów
papieskich w lecie 1075 r. w Polsce łączyły się dramatyczne dla Stanisława sytuacje i
dyskusje, w których zapewne w najlepszej wierze jak przyjmuje Lanckorońska
walczył on > nienaruszalność i całość swojej diecezji. Ostatecznie utworzono tylko
biskupstwo płockie, któremu podlegać
i
174
175
miało północne, położone na prawym brzegu Wisły Mazowsze, gdy tymczasem jego
południowa, lewobrzeżna część, tzwTpóznlej archidiakonat"Czerski, znalazła się w
granicach diecezji poznańskiej (według niektórych opinii, np. Jerzego Dowiata,
postanowienia z 1075 r. utrwalały tylko stan wcześniejszy).
Jeżeli tak' wyglądał w zarysach scenariusz wydarzeń, to mielibyśmy do czynienia ze
swoistym paradoksem. Bolesław jako rzecznik interesów państwa i protektor całego
Kościoła w swoim dziele odnowy i rozwoju struktur kościelnych napotkał na opór
czołowego księcia Kościoła, który albo nie był zdolny pojąć doniosłości zamierzonego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl