[ Pobierz całość w formacie PDF ]robienia rzeczy po swojemu, a Aidan utkwił w swoich średniowiecznych
poglądach. - Jakich średniowiecznych? - Joshua dopytywał. - Spytaj
Aidana. Jest dobry w odpowiedziach. - odpowiedziała z urazą.
- Odnosi się do średniowiecznych czasów rycerzy i dam, Joshua.
Alexandria myśli, że zachowuje się jak wielki rycerz. Byli oni ludzmi,
którzy służyli ojczyznie z honorem i zawsze ocalać i zawsze ratowali i
dbali o uczciwość dziewczyn. - Aidan wypił do dna zawartość trzeciego
kieliszka z rubinowym płynem. - Trafny opis, i wielki komplement.
Dziękuję ci, Alexandrio. Stefan odchrząknął, a Marie szybko odwróciła
się w stronę okna. Alexandria zauważyła lekki uśmiech kryjący się na
jej twarzy.
- To nie jedyne określenie, którego mogłabym użyć, ale na razie,
zostańmy przy średniowieczu.
Aidan ukłonił się formalnie do pasa, jego złote oczy były ciepłe.
Mogła utopić się w tych oczach. Dotknął delikatnie jej policzka, kciukiem
przejechał po jej skórze w krótkiej pieszczocie.
- Usiądz, cara mia, zanim upadniesz. Alexandria westchnęła i
zrobiła, co kazał, głównie, dlatego, że jej nogi uginały się pod nią. Była
pewna, że to nie ma nic wspólnego z posiadaniem blisko takiego
atrakcyjnego, muskularnego mężczyzny, i że to wszystko wynika z
niedawnego spotkania z wampirem. %7ładen zwykły człowiek nie mógł
sprawić, żeby jej kolana stawały się jak z waty. Aidan usiadł obok niej
na kanapie, ponieważ Stefan zajął jego skórzany fotel. Udo Aidana
dotknęło jej uda, wywołując w niej drżenie. Poczuła gorący oddech na
swoim uchu.
- Niestety, nie jestem zwykłym mężczyzną. - Przestań czytać mi w
myślach, ty& koszmarze z gry Thomasa Ivana. - To była najgorsza
zniewaga, która przyszła jej na myśl, ale on tylko zaśmiał się łagodnie, w
jej umyśle, nie w jej uchu. To było jawne uwodzenie, które wywoływało w
niej gorąco.. - Jest bardzo pózno, Josh. - Aby się ratować skierowała
swoją uwagę na brata. To była jedyna myśl, która przyszła jej do głowy.
Czas do łóżka. Aidan pochylił się jeszcze bardziej, jego usta dotykały jej
ucha.
- Tchórz. - Oh, Alex, Nie chcę iść do łóżka. Nie widziałem cię przez
kilka dni. - Joshua narzekał. - Minęła północ, młody człowieku. Zostanę
z tobą póki nie zaśniesz i przeczytam ci jakąś historyjkę. - obiecała.
Aidan drgnął, gładki ruch mięśni, nic więcej, ale poczuła ciężar jego
dezaprobaty.
- Nie dzisiaj Alexandrio. Ty też potrzebujesz odpoczynku. Marie może
położyć chłopca spać. Maria gorączkowo spojrzała na Aidana. Wyczuła
już niechęć Alxsandrii do siebie i wiedziała, że wynikało to z wrażenia, że
podważa stanowisko Alexandrii do Joshuy. Aidan zrobił to w najgorszy
sposób, dyktatorski. Jak zawsze, po prostu ignorował to, co nie chciał
widzieć. Nie miał zamiaru pozwolić, Alexandria robiła coś, co mogło być
dla niej krzywdzące. Aidan narzucał swoją wolą we wszystkim co robił.
- Sądzę, że nie masz prawa mówić mi, co mogę a czego nie z moim
bratem. Od lat kładę go do łóżka, i zamierzam nadal to robić. Jestem
pewna, że Marie nie będzie miała nic przeciwko. - Spojrzała z wyrzutem
na Marie. Marie uśmiechnęła się do niej.
- Oczywiście, że nie. Aidan wziął pięść Alexandrii, łagodnie
wyprostował jej palce, i splótł je ze swoimi mocno, tak że wiedziała, że
lepiej się mu nie wyrywać.
- To ja tu mam obiekcje, piccola, niw Marie. Jego głos był
wystarczająco łagodny by roztopić serce z kamienia. Jestem
odpowiedzialny za twoje zdrowie. Jesteś jeszcze słaba i potrzebujesz
wypoczynku. Jutro albo następnej nocy będziesz czas na to żebyś wróciła
do swoich obowiązków. Obrócił się by spojrzeć na Joshue. Miałbyś coś
przeciwko, żeby Marie położyła cię dziś spać do łóżka? - Sam mogę
pójść spać. przechwalał się Joshua. - Ale lubię historie Alexandrii.
Zawsze opowiada mi jedną zaraz po tym jak przeczyta coś z książki. Jej
historie są zawsze lepsze od książki. - Nie jak jej ciasteczka? - spytał
Aidan. Joshua mądrze nie odpowiedział. - Umiem piec. - Aleksandria
czuła, że musi obronić swoje krajowe umiejętności przed Marie. - Nikt
nie odgrzewa jedzenia w mikrofalówce jak Alexandria, - Aidan jej
dokuczał. - A żebyś wiedział - powiedziała pogardliwie. Aromat z
butelki po winie zawędrował do niej, kusząc, powodując skurcze żołądka
tak intensywne, że nie była w stanie powstrzymać odruchu żeby po nią
sięgnąć. - Zostawić ją w spokoju, Aidanie - upomniała go Marie. Nigdy
nie słyszała, żeby komuś dokuczał wcześniej, i było to dla niej coś
nowego, zadziwiającego. Ale stąpali po cienkim lodzie, a Aidan musiał
trzymać się Alexandrii by przeżyć. Wszyscy musieli być ostrożni, musieli
uważać, żeby jej nie odstraszyć. Przewrotnie, Alexandria nie chciałaby
Marie stawała w jej obronie. Nie chciała lubić tej starszej kobiety. Nie
zamierzała polubić któregokolwiek z nich. Absolutnie tego nie chciała. I
dlaczego musiała tak reagować na ciało Aidana obok niej, na siłę w jego
palcach? Nie musiała się już go bać. Co więcej mógł jej zrobić? Była już
chodzącą śmiercią, prawda? Zamierzała się mu przeciwstawić. Uniósł
jej dłonie do swych ust, szepcąc Nie, nie zrobisz tego. I to głópie zdanie.
'Chodząca śmierć.' Skąd ty wytrzasnęłaś taką bzdurę? Jego usta otarły
się o jej skórę, powodując iskrzenie na jej zakończeniach nerwowych. -
Pozwól mi zgadnąć. Thomas Ivan.. - Może nie użył tego określenia.
Nie pamiętam. - Pan Ivan to ten dżentelmen, który był tu zobaczyć się z
panną Houton? - Marie zapytała ostrożnie. - Mów je Alexandria, Marie.
Nie bądz taka formalna, nie jesteś żadną służącą. Jesteś moją rodziną i
przyjacielem. - Ma rację. - Alexandria odpowiedziała po tym jak ścisnął
jej palce. - Chciałabym żebyśmy zostały przyjaciółmi. powiedziała
Maria. To sprawiło, że Alexandria poczuła się mała i drobna. Po tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl