|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słońce mocno przygrzewało. Teraz było tam ciemno i trochę za zimno. Jenna narzuciła ręcznik na ramiona i ciasno się nim owinęła. R L - Dlaczego w hotelach zawsze ustawiają klimatyzację tak, że w pokojach wieje chłodem? - zapytała, szczękając zębami. - Jest na to sposób. Otworzyła szeroko oczy. Mack wiedział, co sobie pomyślała... nie bez racji, ale tylko częściowo. Postanowił udowodnić, że ma dobre intencje, i zaczął manipulować po- krętłem termostatu klimatyzatora. - Za kilka minut będzie ciepło. Gdy się odwrócił, stała za nim i nadal trzęsła się z zimna, więc pod wpływem natu- ralnego odruchu wziął ją w ramiona. Jakie przyjemne uczucie. Zawsze tak było. Wilgot- ne, jedwabiste włosy dotykały jego policzka. Czuł zapach chlorowanej wody, który do tej pory uważał za nieprzyjemny, ale teraz zmienił zdanie. Jenna wzdrygnęła się z zimna i mocniej do niego przylgnęła, więc jeszcze ciaśniej otoczył ją ramionami. Przyjemnie było obejmować jej szczupłą postać okrytą miękkim ręcznikiem i czekać cierpliwie, aż dreszcze ustaną. Nie przyszło mu do głowy, żeby wy- korzystać sposobność i zaciągnąć ją do łóżka. Nie czuł takiej potrzeby, bo miał pewność, że swego rodzaju wzajemne uwiedzenie jakby mimochodem dokonało się, gdy odpo- czywali przy basenie w promieniach kalifornijskiego słońca, wygrzewając się na koloro- wych leżakach. Jenna znów do niego należała; nie musiał się spieszyć. Drżenie ustało, więc cofnął się i przesunął dłońmi po jej ramionach, czując pod palcami grubą tkaninę ręcznika. - Rozgrzałaś się? Przytaknęła. Gdy uniosła twarz, spojrzał na jej usta i pochylił głowę, ale zawahał się, chociaż wiedział, że oboje marzą o pocałunku. - Mack... - wypowiedziała jego imię cicho, tęsknie i czule, więc dotknął wargami jej ust. Były zimne, ale szybko się rozgrzały. Tak samo jak dawniej. Przez te wszystkie lata pamiętał słodycz jej pocałunków - cudownych, takich, jakich zawsze pragnął. Wsunął dłonie pod ręcznik, żeby jej dotknąć. Skórę miała wilgotną, zimną i gładką niczym jedwab. Westchnęła i pocałowała go mocniej. Długo stali przytuleni między kli- matyzatorem a lustrem w pozłacanej ramie, nie przerywając pocałunku. Mack odsunął się pierwszy. Zrobił to niechętnie, z ociąganiem. Ujął w dłonie jej twarz, a potem wsunął R L palce w mokrą czuprynę i obserwował, jak wolno unosi powieki. Popatrzyła na niego rozmarzonym wzrokiem, jakby nagle zapomniała o zmartwieniach, więc znów ją poca- łował. - Nie będzie już oddzielnych sypialni? - spytał, ledwie odrywając wargi od jej ust, więc każde słowo było jak delikatny całus. Poczuł, że uśmiechnęła się, nim odpowiedziała. - Chyba nie musisz pytać. - Owszem, ale chciałem usłyszeć od ciebie tę obietnicę. - To ci sprawi przyjemność? - Całowała go raz po raz. - Chcesz, żebym powiedzia- ła to na głos? - Byłbym w siódmym niebie. - A więc zgoda - odparła. - Nie będziemy spać osobno. Gdy całował jej szyję, wzdychała tak rozkosznie, że oboje mieli wrażenie, jakby w pokoju zrobiło się nagle gorąco. Wsunął palce w jej włosy i przechylił ją do tyłu, żeby odsłonić dekolt. Jego wargi przesuwały się coraz niżej, dotykając wystających obojczy- ków. Czubkiem języka przesunął po skórze i poczuł jej cudowną słodycz. Zsunął z ramion Jenny wilgotny ręcznik, a ciężka tkanina opadła na dywan u ich stóp. Teraz mógł całować piersi, pełne i jędrne. Gdy opuścił cienkie ramiączka, po- spiesznie sięgnęła do zapięcia na plecach i przez chwilę manipulowała przy nim, aż po- zbyła się góry białego kostiumu. Objął dłońmi piersi - lekko wilgotne, pokryte gęsią skórką - wtulił w nie twarz i odetchnął głęboko, wspominając, jak dobrze było im razem, ilekroć brał ją w ramiona. Błądził wtedy dłońmi po gładkiej skórze, pieścił, zasypywał pocałunkami. Był całkiem pewny, że Jenna do niego należy i nigdy jej nie straci, że na zawsze z nim zostanie, że nie ma mowy o rozstaniu. Gdy objął wargami sutek, przysunęła się bliżej i obiema rękami przyciągnęła jego głowę, jęcząc cicho i niecierpliwie. Tak długo czekał, żeby znów usłyszeć ten cudowny dzwięk. Zadrżała, gdy przesunął rękoma po jej brzuchu i dotknął białej elastycznej ta- śmy. Uznał to za zachętę i zapomniał o wahaniu. Chętnie mu pomogła i wkrótce stała przed nim całkiem naga. R L Wolno narysował krąg wokół jej pępka. Jęknęła znowu i przylgnęła do niego bio- drami, więc przesunął dłoń niżej i odważył się na śmielszą pieszczotę. Wtuliła się w nie- go, gdy pieścił ją czule. Była uległa i całkiem oszołomiona rozkoszą. - Mack... - westchnęła, gdy ukląkł przed nią. Oparła dłonie na jego ramionach. Gdy spojrzała na niego pociemniałymi oczyma, zrenice miała rozszerzone, a usta czerwone i spuchnięte od jego pocałunków. Mokre włosy skręcone w złociste pierścionki opadły na twarz. Wolno uniosła ręce, żeby je od- garnąć, i lekko zachwiała się na nogach, gdy wsuwała za uszy niesforne kosmyki. Pełne,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl
|