[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Więc tak wygląda koda Bena" - zdziwiła się nieco Beatrycze.
310
JÅ›> Gambit
(o
tsJ
Ale dlaczego Profesor zdradził go Zakharowi?
Dlaczego mu pomagał?
-
Teraz muszę cię jednak zasmucić, Zakharze - podjął Profesor. - Po całej tej
robocie, którą wykonałeś, wciąż brakuje ci jednej rzeczy. Ben Laąuedem
uporządkował książki w swym zbiorze w taki sposób, żeby dopasować litery i
znaczenia. Prawdziwym kodem, Zakharze, jest PORZDEK KSI%7łEK. To właśnie
powiedziałby ci księgarz Bogliolo - prawdziwy kolekcjoner nie ogranicza się do
kupowania i katalogowania książek... on je porządkuje. Według własnych kryteriów.
Jest stwórcą swej biblioteki. Nadaje jej sens, który tylko dla niego jest ważny.
Zestawia książki w sposób jemu tylko właściwy. Tworzy powiązania między swymi
tomami. Dlatego śmieszy mnie ta twoja kolekcja. Bo masz wszystkie książki. Ale nie znasz ich
porzÄ…dku.
Zakhar z wściekłości wyrzucił nad głowę obie pięści. - Mylisz się! Mam listę
Giobatty! Katalog, który sam król nakazał mu sporządzić!
-
Tak. To prawda. I znowu mówimy o fałszywym zamiłowaniu do książek.
Pierwszą rzeczą, którą zrobił Giobatta, gdy wszedł do biblioteki Bena, było
załamanie rąk nad bałaganem. Jego zdaniem książki nie miały żadnego
systematycznego rozmieszczenia. Giobatta był mistrzem katalogowania, prowadził
studia nad naukową metodą porządkowania książek. Jakby istniał jakiś właściwy i
niewłaściwy sposób na stworzenie własnego księ-
311
- °> J RozdziaÅ‚ 28 v_
gozbioru... A zatem, wiesz od czego zaczął? Od zmiany porządku książek w
bibliotece Bena!
-
KAAMIESZ! - warknÄ…Å‚ Zakhar.
-
Nie. Posiadasz doskonały katalog książek Bena. I książki. Ale brak ci tego, co
niepowtarzalne... niedoskonałego kodu, którym posłużył się Ben, żeby ukryć swój
słownik.
-ALEJA... MOG...!
-
O tak! Możesz wypróbować wszystkie warianty uporządkowania książek.
Możesz odczytać inicjały z siedmiu książek, z trzydziestu jeden albo z
sześćdziesięciu siedmiu i kombinować, jak się ułożą pierwsze wyrazy siódmych stron, żeby
odgadnąć znaczenie. Możesz wypowiedzieć miliony słów i sprawdzić, czy mają
jakiś efekt. Praca ta zajmie ci resztę twych dni bez żadnej gwarancji sukcesu.
-Profesor uśmiechnął się zagadkowo. - Tak więc, podsumowując, drogi Zakharze,
zgromadziłeś dwieście pięćdziesiąt dziewięć starych książek, solidnie je przepłacając.
I masz przed sobÄ… jeszcze kupÄ™ roboty.
Pięść Zakhara zwaliła się na Profesora niczym maczuga.
Pozostali dwaj mężczyzni rzucili się na śniadego olbrzyma, który strącił ich z siebie, niczym mrówki.
Potem otworzył usta, żeby wydać okrzyk.
W tej samej chwili Beatrycze wcisnęła sobie do uszu zatyczki i Rama zrobił to samo.
Padli na ziemię, dodatkowo osłaniając uszy rękami.
312
JÅ›> Gambit dt®
Beatrycze usłyszała brzęczenie własnych myśli i łomot serca. A potem krzyk
Zakhara.
Mocniej przycisnęła dłonie do uszu, ale kilka dzwięków przeniknęło do jej głowy i natychmiast
wprowadziło ją w stan otępienia.
Poczuła senność. Senność, która zalewała jej ramiona i serce.
Zamrugała powiekami. Nie wolno jej spać.
Spojrzała na Zakhara. Dwaj mężczyzni od Szachownicy leżeli na ziemi obok
Profesora, który zastygł bez ruchu.
A Rama?
Rama też leżał, kilka kroków od niej.
Beatrycze próbowała się podnieść, ale bez rezultatu.
Uklękła i zaraz osunęła się z powrotem na trawę. Wyprostowała nogi. Jej ciało
toczyło walkę ze snem.
Byle nie zasnąć.
Podpełzła w trawie do Ramy.
Otworzył oczy.
Nie spał! Brawo, Rama! Dzielny chłopak!
Przyłożył sobie palec do ust, dając jej znak, żeby była cicho.
Tak. Racja. Musieli udawać uśpionych.
Beatrycze usłyszała zbliżające się kroki Zakhara.
Wściekłe kroki.
Zamknęła oczy.
Wyczuła jego obecność obok siebie. Czubek jego stopy przewrócił ją na plecy
niczym szmacianÄ… lalkÄ™.
313
Gambit
Beatrycze usłyszała brzęczenie własnych myśli i łomot serca. A potem krzyk
Zakhara.
Mocniej przycisnęła dłonie do uszu, ale kilka dzwięków przeniknęło do jej głowy i natychmiast
wprowadziło ją w stan otępienia.
Poczuła senność. Senność, która zalewała jej ramiona i serce.
Zamrugała powiekami. Nie wolno jej spać.
Spojrzała na Zakhara. Dwaj mężczyzni od Szachownicy leżeli na ziemi obok
Profesora, który zastygł bez ruchu.
A Rama?
Rama też leżał, kilka kroków od niej.
Beatrycze próbowała się podnieść, ale bez rezultatu.
Uklękła i zaraz osunęła się z powrotem na trawę. Wyprostowała nogi. Jej ciało
toczyło walkę ze snem.
Byle nie zasnąć.
Podpełzła w trawie do Ramy.
Otworzył oczy.
Nie spał! Brawo, Rama! Dzielny chłopak!
Przyłożył sobie palec do ust, dając jej znak, żeby była cicho.
Tak. Racja. Musieli udawać uśpionych.
Beatrycze usłyszała zbliżające się kroki Zakhara.
Wściekłe kroki.
Zamknęła oczy.
Wyczuła jego obecność obok siebie. Czubek jego stopy przewrócił ją na plecy
niczym szmacianÄ… lalkÄ™.
313
Rozdział 28
Poddała się temu bezwładnie, udając, że śpi. Zakhar przeturlał ją w trawie. Coś
powiedział. Potem przeskoczył nad nią.  Nie otwieraj oczu."
 Nie otwieraj."
Porozbijał wszystko, co było wewnątrz.
 Leż, nie ruszaj się."
Pózniej wyszedł i skierował się ku betonowym zbiornikom gazometrów.
Beatrycze odczekała jeszcze chwilę, nim zdecydowała się uchylić powieki.
Przerażenie odpędziło sen. Była teraz rozbudzona.
Leżący obok niej Rama także otworzył oczy.
Widzieli sylwetkę Zakhara, czarną w ciemności. Obchodził dokoła betonową nieckę, w której
wcześniej zniknął %7łelazna Maska.
Gdy był wystarczająco daleko, dziewczyna i chłopak usiedli i wyjęli zatyczki z uszu.
-
W porzÄ…dku? - szepnÄ…Å‚ Rama.
-
Tak. A ty?
-
Wiejemy... teraz!
Beatrycze spojrzała na cztery ciała wyciągnięte w trawie.
-
A oni?
Naraz usłyszała szelest.
Jakaś postać, zwinna i szybka przemknęła obok niczym kot.
Wszedł do ceglanego domku.
314
Beatrycze poczuła zimny podmuch, który zawsze towarzyszył Audrey
Potem lekki, ale wyrazny zapach ostrych perfum.
Sekretarka Zakhara pochyliła się nad parą i powiedziała:
- Prędko, pomóżcie mi. Nie mamy dużo czasu. -1 nie czekając na odpowiedz,
przyskoczyła do ciał czterech mężczyzn. Chwyciła Profesora pod pachy i zaczęła
ciągnąć.
315
ROZDZIAA 29
SZACH
 Gdzie się podziała Audrey?" - zastanawiał się Zakhar, kończąc obchód betonowego zbiornika.
Ciemność nie pozwalała mu widzieć daleko. Wieże gazometrów piętrzyły
się nad nim groznie, przesłaniając nieliczne błyski nocnych świateł.
 Dalej" - polecił sobie. -  Muszę tylko zabrać książki i wynosić się stąd."
Był wściekły z powodu tego, co się wydarzyło.
Wściekły i zaniepokojony.
To miała być noc jego triumfu, a zarazem ostatecznej klęski Szachownicy i jej
kilkusetletnich wysiłków mają-
317
cych utrzymać w sekrecie istnienie słownika Bena Hebrajczyka.
Zamiast tego stała się nocą zwątpienia.
Najbardziej dręczącego ze zwątpień.
Zakhar czuł, jak czerw tego zwątpienia drąży go od środka.
- To tylko przez zawiść - powiedział do siebie. Te głupie królewskie sługusy były zazdrosne,
ponieważ jemu udało się tam, gdzie wszyscy inni ponieśli porażkę.
Gdzie oni sami ponieśli porażkę.
Gdy Zakhar okrążał betonowy zbiornik, przypomniał sobie, jak to wszystko się
zaczęło. Pierwsze spotkania, już w dojrzałym wieku, z Paulem, kiedy go pytał,
dlaczego nie zabrał się do szukania książek, by odbudować bibliotekę. W odpowiedzi słyszał zawsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtÄ…d nie uciekÅ‚)