[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zareagowałeś.- O Boże, to prawda.
Bastian rozparł się na kanapie, głaszcząc jej ramię.  Tak. Jedna kropla krwi, a poczułem się jak nowostworzony
wampir. To było niesamowite. Nie doświadczyłem tego od czasu, kiedy dostosowałem się do moich mocy. I to
była tylko jedna kropla. Karmienie musi dać niezwykłą moc& dobrze& nie mogę sobie tego wyobrazić.-
Ale chcesz. Zamknęła oczy na chwilę.  Dlaczego? Dlaczego moja krew?- Odsunęła od niego głaskane ramię.
- Nikt nie wie, co czyni krew Kanału taką silną. Tak, jak nikt nie wie, skąd pierwszy wampir wziął moc.-
Za dużo. Jej głowa pływała przy próbie strawienia tego wszystkiego. Azy przebiły jej powieki, wyciekły. O nie,
Copper nie płakała, kiedy takie rzeczy się zdarzyły.
Dostała szału.  Do diabła.- Trzasnęła ręką poduszkę. Powinno to być coś twardego, żeby bolało.
Wsunął dłonie w jej ramiona, przytrzymując ją.  To dużo do przyjęcia. Wiem.-
- Nie! Nie wiesz. Trzy dni temu dowiedziałam się, że wampiry istnieją. Moja siostra miała jednego jako
chłopaka. Została złapana przez innego, szalonego. Teraz Crim jest wampirem. A moja krew jest całkiem jak Fox
Knox dla wampirów. Wypiją ją, i staną się jak Arnold Schwarzenegger.-
Głaskał jej ramiona. Rozgrzewał ją.  To nie jest zbyt wiele dla ciebie. Możesz zaakceptować to.- Jej skóra
spalała się i śpiewała pod jego dotykiem.
- Bastian nie, ja& nie mogę poradzić sobie z tym wszystkim.- Potrząsnęła głową na boki, podkreślając to, co
mówiła.
- Poradzisz sobie.- Wyszeptał. Następnie pochylił się i pocałował ją w czoło.  Poradziłaś sobie z mamą. Jej
chorobą i śmiercią. I pogodzisz się z tym, co teraz wiesz.-
Nie mogła się ruszyć, jak jego usta zsunęły się, by uchwycić jej. Zlizgał się jak jedwab po jedwabiu.
86
Tak dużo, do zaakceptowania. Tyle bólu, krzywdy. Widziała dzisiaj umierającą kobietę. I widziała umierającą i
powracającą siostrę. Bycie z Bastianem odsuwało to od niej. Odrzuciła wszystkie swoje strachy. Otworzyła usta
dla jego pocałunku. Przyjęła jego komfort. Potrzebę pozostania przy zdrowych zmysłach.
Jej głowa płynęła. Jego usta sięgały głębiej, językiem zwiedzał każdy szczegół jej ust, zanim prześlizgnął się, by
delektować się jej wargami.
Jęknęła. Nigdy nie czuła takiego gorąca albo takiej potrzeby wewnątrz siebie. To ogrzewało ją od środka na
zewnątrz. Pozbywało się chłodu, który opanował ją podczas tej paskudnej nocy.
Owinęła ramiona wokół niego, oddając pocałunek. Głaskała jego muskularne barki i ramiona.
Oderwał się od jej ust.  To był długi dzień. Powinienem pozwolić ci spać.-
- Powinieneś. Ale nie chcesz.-
Bastian przełknął, jego jabłko Adama podskoczyło.  Nie chcę?- Potrząsnęła głową, rękoma chwyciła rąbek
bluzki.  Nie.- I ściągnęła ją przez głowę.
Jego oddech zabrzmiał jak jeden głośny świst.
Copper sięgnęła za siebie i rozpięła biustonosz, pozwalając, żeby zsunął się po ramionach.
- Copper& Ja& - Przełknął, nie odrywając oczu od jej obnażonych piersi.  Cholera, co ja chciałem powiedzieć?-
- Nic nie chciałeś powiedzieć. Miałeś mnie dotknąć. Dotknij ich.- Wypięła klatkę piersiową.
- Nie powinniśmy tego robić.-
- Potrzebuję tego.- Jej głos opadł.  Potrzebuję być z tobą. Dzisiejszej nocy. Proszę.-
Wyciągnął ręce i złapał jej piersi.  Takie wspaniałe. Takie piękne.- Kciukiem pogłaskał jej sutka. To było jak
iskra, rozpaliło w jej ciele dużą kulę ognia. Jego usta odnalazły jej, z całej siły napierając, ich języki naśladowały
wzajemne ruchy.
Bastian ścisnął jej piersi, kołysał je w dłoniach. Pociągnął jedną w górę, a usta zanurzył w dół, ciągnąć za sobą
pocałunki wzdłuż jej szyi i dekoltu. W tylu miejscach chciała poczuć jego język. Szczypał i lizał jej skórę, zanim
dotarł do piersi. Doprowadził ją do szaleńczej potrzeby.
Zmarszczył usta nad jej brodawką i zassał ją. Czuła każde liznięcie i zmianę kierunku jego języka. Szczypnął ją
lekko między silnymi zębami.
Copper szarpnęła się, zdyszana.
- Boli?- Satynowym językiem potarł sutka, napinając go bardziej.
- Nie. Och proszę, nie przerywaj. Dotykaj mnie.-
Ustawił się przy jej drugiej piersi, lizał sutek naokoło i wciągał głębiej w usta za każdym razem. Chwyciła się jego
ramion i pleców.
- Powinniśmy przenieść to do mojego pokoju.- Wstał lekko, biorąc ją w ramiona.
Dlaczego wampiry nie mogą się teleportować?
87
Skorzystała z okazji i całowała jego szyję i okrągłą brodę, badając jego skórę. Smakował wiśniami i śmietaną.
Pachniał drzewem sandałowym. Prowadził ją bardziej dziko.
Dotarli na szczyt schodów. Zsunął ją w dół swojego ciała, każda z ich części dotykała się. Oboje jęknęli.
- Bogowie, nie powinienem tego robić.- Zakołysał się przeciw niej.
Ponownie zawładnęła jego ustami, pocierała swoje centrum przeciw jego erekcji. Zsunęła rękę w dół i rozpięła
pasek spodni.
Szarpnął biodrami. Wsunęła rękę i znalazła jego koguta. %7ładnej bielizny. To zwiększyło wilgoć jej cipki. Całą noc
będzie komandosem. Prawdopodobnie całą noc będą razem.
Jego kogut spoczywał ciężko w jej dłoni. Zcisnęła go. Podniósł całe ciało z głośnym  Ahhh .
Palcem odnalazła jego wierzchołek i pogłaskała. Wilgotny. Pogładziła go dookoła i przycisnęła otwór na czubku.
- Kochanie, ach dobrze!.- Cofnął się o krok i opuścił jeansy. Miała rację. Ogromny.
Główka jego fiuta świeciła przez kolejną wyciekłą kroplę.
Złapała go przy końcu, owinęła dłonią jak pierścień i przesuwała w górę i w dół. Jednym palcem głaskała czubek.
Przesunął się, by dać jej jeszcze lepszy dostęp, wchodził w jej rękę.
Złapała jego piłki, pieściła skórę między nimi.  Myślałam, że idziemy do twojego pokoju.-
Wyskoczył z jej uścisku. Miał ciężki oddech, głos pełen napięcia. To napełniło ją zadowoleniem, wiedza, że ma
taką władzę nad jego ciałem. Ponieważ Bóg wiedział, że on wpływał na nią jak nikt inny.
- Idziemy. I położę cię tu na ziemi, jak będziesz taka pewna jeszcze raz.-
- Wiesz co? Jestem pewna.
- Och dobrze.- Przewróciła w dłoni jego jądra. Jego oczy błyszczały przeszklone.
- Pokój. Teraz.- Każde słowo wymawiał bardziej gardłowo.
Złapał jej ręce i przyciągnął bliżej siebie. Piersi Copper muskały jego klatkę piersiową. Zdjął koszulę i odrzucił. Jej
nagie piersi pieściły go. Ostry dotyk jego włosów drażnił jej stuki, co sprawiło że jej cipka jeszcze bardziej
zwilgotniała.
- Pokój.-
- Idę.- Wyciągnął ją naprzeciw siebie i zamknął na niej wargi. Oboje byli bez tchu i dyszeli.
- Nie, nie idziesz.- Szepnęła w jego usta, ale nie pozwoliła mu odpowiedzieć. Lekko przygryzła jego górną wargę.
Bastian zsunął ręce z jej ramion, wzdłuż kręgosłupa i ścisnął pośladki.
Znikanie ubrań, to byłaby wielka zdolność dla wampirów. Miała na sobie zbyt wiele.
Copper sięgnęła w dół i rozpięła spodnie. Zdjęła je razem z bielizną.
- Copper& jesteśmy w& korytarzu& - Jego oczy spojrzały na środek jej miednicy. Soki spływały po jej udach.
Zaczął mówić po włosku, szybciej niż była w stanie coś zrozumieć. Znała kilka słów, ale to wykraczało poza jej
wiedzę.
88 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)