[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gołębie, które zabrudziły mur swoimi odchodami. Na arenie było cicho. Mało kto oddawał się
ćwiczeniom; ludzie woleli uganiać się za miedziakami. Rzędy siedzeń pięły się w górę puste i
milczące; trybuny ginęły z oczu na zawrotnej wysokości, gdzie majaczyły zarysy posągów
okalających amfiteatr.
Pojawiła się reszta drużyny: Bjorn pod postacią wiadrogłowego, barczystego wojownika;
D.E., szczupły elf, wojownik z długim stalowym mieczem; Sigrid jako uzdrawiaczka w
zwykłym wełnianym ubraniu. Injeborg była młodą czarodziejką.
- Gracze Osterfjordu, jesteście gotowi? - Głos bibliotekarza rozbrzmiał nad ich głowami i
rozniósł się echem po arenie.
- Poczekaj chwilę, Thorstein! - Erik machnął ręką na towarzyszy, żeby ustawili się
odpowiednio. Wszyscy posiadali łuki, które wyglądały dziwnie w wyposażeniu Sigrid i
Injeborg, lecz elf D.E. był łucznikiem jak się patrzy. - Gotowi.
- Za moment symulacja wiwerny!
W roziskrzonym powietrzu nad piaszczystą areną walk zmaterializowała się drapieżna
srebrzysta jaszczurka ogromnych rozmiarów. Natychmiast poderwała się do lotu, rozrzucając
swoimi łopoczącymi skrzydłami chmury gryzącego piachu. Zaledwie Erik dostrzegł wściekłość
w jej przekrwionych ślepiach i poczuł fale ciepła bijące od cielska, zrozumiał, że coś jest nie tak.
Potwór był zresztą zbyt blisko. Z przerażającym wrzaskiem wiwerna buchnęła ogniem z pyska i
świat stał się czarny.
Zamiast odłączyć się z gry, Erik czekał. W uszach mu dzwoniło. Nie spodziewał się, że
ciemność potrwa długo, i nie pomylił się co do tego.
- Restart! Gotowi? - rozległ się w mroku głos Thorsteina.
- Tak, poprosimy!
Bibliotekarz zachichotał.
- Szybko wam poszło. Nie pamiętam, kiedy ostatnio cała drużyna dostała takie baty. Może
dać wam mniej niebezpieczne stworzenie?
- Dzięki, Thorstein, ale nie. Miało wyjść inaczej.
- No tak. Oczywiście.
Wirujące kolory i dzwięki znów wciągnęły go do Cindelli i amfiteatru.
- Wybaczcie, nie byłem gotowy. Miałem spuszczoną głowę, kiedy się pojawiła
-
oświadczył D.E. drżącym głosem, mocno zawstydzony.
- A ja spudłowałam - dodała Sigrid.
- Nieważne. Jesteście przygotowani tym razem? - zapytał Erik, a kiedy wszyscy
odpowiedzieli twierdząco, zawołał: - Thorstein, prosimy to samo!
- Jak sobie chcecie.
Zanim wiwerna zdążyła kogokolwiek zaatakować, ukłuła ją strzała puszczona przez D.E.
Bestia z łopotem skrzydeł obróciła się w jego stronę. Następnie trafił ją Bjorn. Strzała odbiła się
od kręgosłupa, lecz to wystarczyło, aby skierować jej uwagę na następnego napastnika. Wtedy
Bjorn ugodził ją ponownie. Wiwerna kierowała się to w jedną, to w drugą stronę; czasem już,
już dopadała przeciwnika, gdy łucznik niezdarnie nakładał strzałę na cięciwę, lecz zawsze ją
trafiano, nim zbliżyła się na tyle, aby skutecznie zionąć ogniem. A jeśli obaj łucznicy pudłowali
z dołu, co czasem się zdarzało, strzelała Cindella, ściągając na siebie uwagę wiwerny i dając
pozostałym czas na celne ukąszenie.
Taktyka zdawała egzamin!
A tymczasem wiwerna była coraz bardziej i bardziej poturbowana, zraniona dziesiątkami
strzał. Nie potrafiła już wzbić się w powietrze, więc tylko miotała się z sykiem na boki,
niezdolna do zadania morderczego ciosu. Aż wreszcie legła pokonana.
- Niesamowite! To działa! - D.E. nie posiadał się z radości. Elficki wojownik uniósł ręce w
geście zwycięstwa.
- Super! - Czarodziejka Injeborg pacnęła w plecy Cindellę.
- Czekajcie! - krzyknęła Sigrid. - Patrzcie na ogon! Jeszcze się rusza!
Nim zareagowali, wiwerna rzuciła się na uzdrawiaczkę; udając śmierć, zaburzyła taktykę
ustaloną przez graczy. Chrzęst, z jakim zęby zmiażdżyły okryte skórzanym pancerzem ciało,
przyprawiał o dreszcze.
- Aaa! - D.E. biegł odważnie, wymachując mieczem.
Bestia wykręciła głowę i bluznęła w elfa podobną do lawy śliną, która stopiła go w
mgnieniu oka.
Bjorn i Erik równocześnie dobyli broni i natarli na wiwernę. %7łar bijący od niej wprawiał w
drżenie powietrze. Głośny charkot utrudniał zrozumienie słów Injeborg, która była tuż za nim.
Zwierz mimo odniesionych ran atakował pazurami ze zdumiewającą szybkością. Cindella
była na tyle zwinna, że przetoczyła się pod nimi, lecz Bjorn padł na ziemię, kiedy go dosięgły.
Wiwerna bezlitośnie chwyciła go zębami za ramię. Niewątpliwie zginął, gdy potrząsała nim jak
pies kijem trzymanym w pysku.
Cindella dostrzegła nad swoim ramieniem niebieski błysk i bestia znieruchomiała, ugodzona
zaklęciem.
- Teraz! - krzyknęła Injeborg.
Cindella skoczyła do przodu, wzięła zamach i przeszyła czubkiem rapiera oko wiwerny,
akurat gdy potwór otrząsał się z zaklęcia. Wyglądało to paskudnie, ale od razu padł na ziemię.
Kiedy Erik odłączył się z gry, Thorstein nagrodził go oklaskami.
- Dobra robota, gratuluję wszystkim. %7łeby zabić wiwernę, no, no, trzeba się postarać. Jeśli
upolujecie prawdziwą, staniecie się sławni i bogaci.
- Dzięki, Thorstein - powiedział D.E. z uśmiechem. - Ale następnym razem wolelibyśmy
uniknąć strat.
- Rozumiem, choć walka była ciekawa. Jeszcze nigdy nie widziałem umierającej wiwerny,
więc skąd mogłem wiedzieć, że potrafią tak udawać? - Najwyrazniej bibliotekarz cieszył się, że
miał okazję być świadkiem tak niezwykłego wydarzenia.
Kiedy gracze wyszli na zewnątrz, Thorstein poklepał Erika po ramieniu.
- Przykro mi z powodu Haralda - szepnął, patrząc mu w oczy.
Erik krótko uścisnął podaną mu dłoń.
- Dzięki, Thorstein.
* * *
W drodze powrotnej trwały niekończące się spory. Najczęściej D.E. kłócił się z Bjornem.
Po tej przygodzie brat Injeborg był już pewny, że zginą z jakiejś niespodziewanej przyczyny. W
przypadku starcia ze smokiem istniało po prostu zbyt wiele niewiadomych. Jednak D.E. był
pełen entuzjazmu: walka udowodniła, że taktyka, którą opracowali, mogła dać im sukces. Nawet
Bjorn to przyznał.
Dwaj oponenci milczeli z ponurymi minami, kiedy dotarli do miejsca, gdzie ich dróżki się
rozchodziły. D.E. dopiero pod koniec długiej wędrówki zrezygnował z prób przekonania
Bjorna. Zaszło słońce. Po drugiej stronie doliny widać było maleńkie punkciki światła: okna ich
domów. Tylko farma Erika pogrążyła się w mroku.
- Naprawdę nie rozumiesz? - Po raz ostatni D.E. spróbował przeciągnąć Bjorna na swoją
stronę. - Jeszcze trochę i będziemy najbogatszymi ludzmi na świecie. Nie powiesz mi chyba, że
chcesz do końca życia zastanawiać się, jak by to było, gdybyś jednak spróbował.
- Nie będę się zastanawiał nawet przez chwilę, ponieważ wiem, co by się stało.
Zginęlibyśmy. Wszyscy.
- Powiedzcie mi coś, każdy z was - odezwała się Injeborg. - Czego właściwie oczekujecie
od życia? - Skierowała spojrzenie na Sigrid.
- Chciałabym, żeby przydzielono mi małą farmę, najlepiej gdzieś w okolicy.
- A ty, Bjorn?
- To samo.
- D.E.?
D.E. zaśmiał się, lekko zażenowany, nim powiedział:
- Chciałbym odnosić sukcesy w Epicu jak na przykład Svein Rudobrody.
- A ty, Erik?
- Najchętniej zostałbym bibliotekarzem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)