[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzieja na przyszłość.
Dla niej te pocałunki także były wyjątkowe. Przy nim wyzbyła się niepewności i
wstydu i czuła się godna miłości.
Zachar pieścił i całował jej ciało przez cienki jedwab stworzony przez jego ojca.
Usiadła mu okrakiem na kolanach i zaczęli się kochać. Było inaczej niż poprzednio, gdyż
teraz wiedziała, że Zachar darzy ją miłością. Jej ciało uczyło się przy nim, czym jest
R
L
T
prawdziwa namiętność. To, czego teraz doświadczała, było gwałtowne, intensywne i
niewiarygodnie piękne - tak jak życie.
- Wyjdz za mnie - powiedział, ponieważ pragnął już zawsze mieć ją przy sobie.
Pocałował Lavinię i poprosił ponownie: - Wyjdz za mnie.
- Pod jednym warunkiem - odrzekła i wyszeptała mu go do ucha.
Zgodziłby się na wszystko, tylko nie na to!
Zamknął oczy. To było niemożliwe - ale jak mógłby czegokolwiek jej odmówić,
zwłaszcza że wciąż byli spleceni w miłosnym uścisku. Otworzył oczy, spojrzał na nią i
pojął, że ona traktuje swój  warunek" całkiem serio.
Zgodził się więc z ociąganiem. Tylko jeśli uczyni to dla niej, ta chwila zmieni się
w wieczność i ich miłość przetrwa.
Ale wszyscy będą musieli zaczekać do ślubu, żeby się o tym dowiedzieć.
R
L
T
EPILOG
Lavinia nie miała ani odrobiny wstydu.
Była narzeczoną z piekła rodem i nie dbała, czy ktoś się o tym dowie.
W dzieciństwie zasypiając, marzyła o tym dniu. Starając się nie słyszeć hałasów
dobiegających z sąsiedniej sypialni matki, wyobrażała sobie swego wytęsknionego księ-
cia i ślub, który po prostu musiał być idealny.
 Idealny" - oznajmiła kolejno wszystkim członkom rodziny Kolovskych.
Jeśli nie będą mogli temu sprostać, nie chciała ich widzieć na ślubnej ceremonii. I
dotyczyło to także Zachara.
Bracia, a także Ross, mąż Anniki, mieli nosić identyczne krawaty z jedwabiu firmy
Kolovsky. Annika i Nina włożą pantofle z tego samego jedwabiu.
- To przesada! - zrzędziła Katina. - Tu potrzeba subtelności. Pozwól nam zdecy-
dować, skoro najlepiej się na tym znamy.
- To mój ślub - rzekła z uporem Lavinia.
I miała rację.
Suknię ślubną, która aż do tej pory czekała na pannę młodą z rodziny Kolovskych,
wyjęto z gabloty wystawowej i dopasowano do Lavinii. Uznała ją za najwspanialszą
suknię na świecie.
Wreszcie nadszedł dzień ślubu.
Lavinia stojąc przed drzwiami kościoła, dotknęła klejnotów wszytych jeszcze przez
Iwana w rąbek sukni. W uszach miała kolczyki z opali od Niny. I włożyła zegarek matki
- jedyny przedmiot, którego Fleur nie chciała oddać do lombardu, gdyż otrzymała go w
prezencie od ulubionego klienta. Lavinia zawsze sekretnie żywiła nadzieję, że ten męż-
czyzna mógł być jej ojcem. Dziś, w tym szczególnym dniu, była tego wręcz pewna.
- Oddychaj głęboko - poradziła jej Hannah, pracownica Armii Zbawienia i wierna
towarzyszka Lavinii z okresu młodości.
- Czy są wszyscy? - spytała Lavinia błagalnym tonem, ponieważ chciała, aby w jej
ślubie uczestniczyła cała rodzina Kolovskych.
R
L
T
Kochała każdego zdeprawowanego, rozpustnego i nawróconego członka tej rodzi-
ny. Bez ich obecności ten dzień nie byłby idealny.
- Jest Levander - oznajmiła Hannah, zaglądając do kościoła.
Aatwo go było dostrzec, gdyż Zachar wybrał go na swego drużbę - dwaj chłopcy z
rosyjskiego sierocińca, którzy odnalezli szczęście dzięki miłości.
- Ja też już jestem - zakomunikowała Annika, druhna Lavinii. - I widziałam, jak
wchodzili Aleksi i Josef.
- Stoją razem z Niną? - upewniła się Lavinia.
- Tak - odrzekła Annika. - Przestań się już zamartwiać.
I Lavinia rzeczywiście się uspokoiła.
Kevin odmówił poddania się testowi DNA, którego zażądał adwokat Lavinii. Za-
tem nawet nie był ojcem Rachaeli! Obecnie dziewczynka oswajała się ze swoją nową
rodziną. Ostatnio na poważnej twarzyczce Rachaeli coraz częściej gościł uśmiech. Dziś
czule opiekowała się nią Nina.
- Wyglądasz cudownie - rzekła Annika do Lavinii, nieco zaskoczona własnymi
życzliwymi słowami. Właściwie powinna odczuwać zazdrość, gdyż Lavinia bardzo zbli-
żyła się do jej matki. Ale jak mogła być zazdrosna o tę dziewczynę, która scaliła ich roz-
bitą rodzinę? - Jesteś cudowna - dodała, co jak na nią było bardzo wylewne, i nawet uca-
łowała pannę młodą.
Idąc główną nawą do ołtarza, Lavinia wiedziała, że to najwspanialsza chwila w jej
życiu. A jednak miała ochotę pobiec, gdyż nie mogła się już doczekać, kiedy będzie
wracać tędy z Zacharem.
Na jej widok uśmiechnął się z całego serca, gdyż w przeciwieństwie do swojego
rodzeństwa znał prawdę. Jego sekretna dziewica szła ku niemu. Aż dotąd nigdy nie za-
znał radości. Lecz teraz nie czuł już w duszy urazy ani goryczy. Każdy moment jego
przeszłego życia był wart tej chwili, gdyż bez cierpienia Zachar nie doceniłby swego
obecnego szczęścia.
Tak, znał prawdę o Lavinii, a ona znała prawdę o nim. Poznała historię każdej bli-
zny, a jednak niezłomnie go kochała.
Dlatego uczyniłby dla niej wszystko.
R
L
T
- Wyglądasz pięknie - rzekł, gdy dołączyła do niego.
- Wiem! - odparła rozpromieniona i pocałowała go. - Ty też.
Potem dużo mówiono i trochę śpiewano, lecz Lavinia w gruncie rzeczy tego nie
słyszała, ponieważ zbliżali się do najważniejszej części ceremonii. Serce waliło jej moc-
no, a ręce drżały.
Zachar ujął je w swoje dłonie, gdy miał złożyć ślubną przysięgę. Przypomniał so-
bie, co szepnęła mu do ucha tamtej nocy, kiedy poprosił ją, by za niego wyszła.
Po raz pierwszy widział łzy swojej oszałamiająco pięknej, szczęśliwej żony, być
może najtwardszej kobiety, jaką znał. Lavinia płakała, ponieważ wiedziała, jakie to dla
niego trudne, ale była absolutnie pewna, że Zachar to zrobi.
I rzeczywiście zrobił.
- Ja, Zachar Riminic Kolovsky... - rozpoczął.
Usłyszała, jak przez zebrany w kościele tłum przebiegło westchnienie. Odwróciła
się i zobaczyła Ninę, która trzymając za rękę Rachaelę uśmiechała się i płakała jedno-
cześnie, oraz dumnie stojących braci i siostry.
Czuła, że kocha Zachara jeszcze mocniej, gdy lekko się jąkając, wypowiadała swą
ślubną przysięgę.
To było cudowne przyjęcie.
Przed bramą czatowali reporterzy, a w górze wisiał telewizyjny helikopter, lecz
nikt z gości nie zwracał na to uwagi. Panowała wspaniała atmosfera, a Lavinia tańczyła,
jadła i rozmawiała ze wszystkimi.
Wprawdzie Zachar nie zatańczył z Niną, lecz oboje wypili razem drinka, podzi-
wiając Lavinię - jedyne mocne łączące ich ogniwo.
Nie dotarł jeszcze do przebaczenia, ale wkroczył już na drogę ku niemu.
- Chcę już zawsze ją nosić!
Lavinia obracała się przed lustrem w apartamencie dla nowożeńców, nie mogąc
przeboleć tego, że musi zdjąć tę piękną ślubną suknię. Zachar leżał na łóżku i przyglądał
się żonie.
Odwróciła się bokiem i przesunęła dłońmi po swej najnowszej urojonej ciąży, ob-
macując brzuch przez materiał sukni w poszukiwaniu zmian.
R
L
T
Zachar stłumił uśmiech, gdyż Lavinii jeszcze nawet nie opóznił się okres.
- Będziemy mieć dużo dzieci? - spytała.
- Mnóstwo! - odrzekł. - Samych chłopców! - dodał, gdyż musiałby rzucić pracę,
gdyby miał się zajmować małymi Laviniami.
Jego żona uśmiechnęła się na myśl o wielu szarookich, ciemnowłosych chłopczy-
kach i równie wielu dziewczynkach.
- Chcę mieć wielką rodzinę - oświadczyła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)