[ Pobierz całość w formacie PDF ]podpiszę w dniu, w którym nastąpi przekazanie domu. Dostaniesz pieniądze z
powrotem...
Przepraszam cię. Spojrzał na zegarek i nacisnął klawisz telefonu.
Spózniam się. Uśmiechnął się, gdy sekretarka otworzyła drzwi. Proszę od-
prowadzić pannę Hayes do windy, dobrze?
47
R
L
T
Odprawił ją bez trudu. Jego zimny wzrok mówił, że nie będzie więcej
żadnych rozmów, a na twarzy malował się niesmak.
Kto mógłby mieć do niego o to pretensje? myślała Emma, jadąc windą
w dół. Jej rodzice jeszcze nie ostygli w grobie, a ona już chce położyć łapę na
ich pieniądzach.
Czuła, jak komórka wibruje w torebce. To na pewno Jake. Przez ułamek
sekundy odczuła ulgę, że nie może mu pomóc. %7łe problem już nie jest jej...
Ale wtedy usłyszała jego głos.
Może Beth zrozumie... Emma przekazała mu złą nowinę. Może już
czas jej powiedzieć prawdę, Jake.
Nie martwię się o to, co powie Beth. Dosłyszała strach w głosie brata.
Boże, co ja narobiłem, Em? Akał tak strasznie, że z trudem mogła go
zrozumieć. Co oni mi zrobią? A jeśli skrzywdzą Beth i dzieci?
W głosie brata słyszała desperację i wiedziała, że musi jak najszybciej do
niego dotrzeć. Recepcjonistka zatrzymała ją w pół kroku.
Pan D'Amilo przyjmie panią za chwilę. Emma na moment zamknęła
oczy ze zdenerwowania.
Już się z nim widziałam. Chciała wrócić do rozmowy z bratem, ale
dziewczyna nalegała.
Wiem o tym. Pan D'Amilo prosi, żeby pani poczekała, aż on rozważy
pani propozycję. Proszę usiąść. Poprosi panią w odpowiednim momencie.
Nie miała pojęcia, w co gra z nią Zarios bo to na pewno jakaś gra!
Bardzo by chciała zignorować rozkaz. Ale Jake nadal był na linii.
Poczekaj, Jake ponownie przyłożyła telefon do ucha. Uspokój się.
Coś wymyślę. Jeszcze raz porozmawiam z Zariosem.
Chcąc, by sprawy dobrze się ułożyły z Mirandą, Zarios odsunął od siebie
wspomnienie o dobrych chwilach spędzonych z Emmą. Powtarzał sobie jej
48
R
L
T
ostatnie słowa jak mantrę za każdym razem, gdy umysł kierował się w
niebezpieczną stronę. Ale o ile udawało mu się nie myśleć o tamtym ranku, o
ich namiętności, o tyle nie potrafił zapomnieć o niej.
A teraz wróciła.
Od momentu gdy się dowiedział, że Emma usiłuje nawiązać z nim
kontakt, Zarios starał się opanować. Jeśli mu powie, że jest w ciąży, będzie
spokojny... Tyle że ona nie jest w ciąży.
Po raz pierwszy w tym tygodniu otworzył jedną z szuflad w biurku i
wyjął z niej małego pluszowego misia. Przypomniał sobie dumę przepełniającą
go, gdy płacił za ten drobiazg, którym chciał się cieszyć razem z Mirandą.
Na samą myśl o niej zacisnął zęby.
Oszczerstwa, insynuacje, które wylano na niego, powinny skłonić go do
wykrzyczenia wszem wobec całej prawdy, zmusić go do walki. Ale w bez-
brzeżnym bólu zniewagi prasy nie robiły na nim wrażenia.
Teraz odczuwał wyłącznie żal, którego nie rozumiał i nie potrafił
wyjaśnić, nawet sam sobie.
Podparł głowę rękoma i usiłował regularnie oddychać. Musi się trzymać,
jak zawsze.
Na dole czeka jedyna kobieta, która prawdopodobnie mogłaby sprawić,
że jego ojciec uwierzy, iż syn się zmienił. Bezczynny dotąd umysł Zariosa
ruszył do akcji. Mógłby nawet mu powiedzieć, że to Emma jest rzeczywistą
przyczyną zerwania z Mirandą.
Wrzucił misia z powrotem do szuflady i zatrzasnął ją. Robię się
sentymentalny, pomyślał z niesmakiem.
Poprawił krawat i polecił recepcjonistce, by przysłała ponownie Emmę.
Koniec końców... jak można nosić żałobę po czymś, co nigdy nie istniało?
49
R
L
T
Minęła piąta, zanim ją przyjął. Dużo za pózno, doszła do wniosku. Bank
jest od dawna zamknięty. Emma pojechała na piętro Zariosa. Jedyna różnica
polegała na tym, że przed gabinetem nie było jego snobistycznej asystentki.
Emma usiadła, niepewna, czego ma się spodziewać po Zariosie, zważywszy na
jego kategoryczną odmowę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl