[ Pobierz całość w formacie PDF ]liczyć. Wiem też, że obudziłaś mnie do życia, sprawiłaś, że
się śmieje...
- W tym jestem najlepsza - przerwała mu. - Zamierzam
nawet napisać komedię.
- Nie to miałem na myśli i doskonale o tym wiesz.
Sebastian zatrzymał się i ukucnął, by Matty nie musiała
ciągle zadzierać głowy. To było bardzo miłe...
Delikatnie pogładził ją po policzku.
- Nie... - powiedziała. - Proszę...
- Nie? Lepiej ci nie mówić, że masz w sobie prawdzi
we ciepło, którym opromieniasz wszystkich wokół siebie?
Mam nie mówić, że sprawiasz, że czuję się...
- Jak? - pytanie samo wymknęło się jej z ust, zanim
zdążyła pomyśleć. Nie miała żadnego prawa wiedzieć, co
on czuje, ani w ogóle wywoływać w nim jakichkolwiek
uczuć.
Sebastian pokręcił głową i uśmiechnął się.
- Po p:ostu czujÄ™. JesteÅ› wyjÄ…tkowa i dlatego nie pozwolÄ™
ci, byś z siebie drwiła.
Matty wydawało się, że poradzi sobie z tą sytuacją, że
będzie uniała kontrolować swoje uczucia. W końcu Seba
stian prędzej czy pózniej wyjedzie. Ona musi skoncentro-
Liz Fielding
126
wać się na Blanche, Coronet i swojej przyszłości. Wszystko
inne to tylko złudzenie. Kiedy jednak dotknął jej policzka,
wiedziała, że się oszukuje. Będzie cierpieć. To zostało prze
sądzone już wtedy, gdy zobaczyła go po raz pierwszy, kie
dy na weselu Fran wpatrywał się w kieliszek szampana. Ale
Matty nie miała zamiaru go zranić.
- Wcale nie jestem wyjÄ…tkowa, Sebastian. Jestem zwy
czajną kobietą, która ma problem z nogami. Nie rób ze
mnie jakiejś świętej. Oboje wiemy, że tak nie jest. - Nie
dała mu czasu na odpowiedz. Wjechała szybko na ścież
kę, prowadzącą w stronę pracowni. - Chodz, skończmy to
jak najszybciej. Muszę wracać do domu i zająć się wreszcie
fakturami - zawołała.
Sebastian nie sprzeczał się z nią. Razem z Joshem spa
kowali sprzęt i ułożyli na tylnym siedzeniu bentleya. Umó
wili się, że tego dnia, kiedy Sebastian spotka się z klientem,
Danny będzie czekał w biurze na wypadek, gdyby pojawiły
siÄ™ jakieÅ› problemy.
Matty w tym czasie odświeżyła się w łazience i wyjecha
Å‚a z domu w towarzystwie Bei.
- Gotowa do drogi? - spytał Sebastian.
- Oczywiście.
Naumyślnie zostawił ją, by sama wsiadła do samochodu,
i podszedł do Josha.
- Bardzo dziękuję, że poświęciłeś mi tyle czasu i energii
- powiedział, ściskając rękę szwagra.
- Przecież jesteśmy rodziną. A rozgrzebywanie starych
rodzinnych sekretów nikomu nie jest potrzebne. No i jeśli
to wypali, wszyscy zarobimy sporo pieniędzy.
Alfabet uczuć
127
- Miejmy nadzieję, że uda nam się z Matty to wszystko
dostarczyć.
Matty siedziała już w samochodzie i układała wokół sie
bie poduszki.
- Odwiedz nas jeszcze kiedyś, Matty - powiedziała Bea.
- Sebastian, powinieneś przywiezć Matty w przyszłym ty
godniu na festyn. Jeśli nie będzie chciał, przyjedz sama. Po
znasz resztÄ™ naszej rodziny.
- A więc Beę pomnożoną trzy razy - ostrzegł Sebastian.
- Plus moja matka.
- Dziękuję za zaproszenie - Matty zignorowała jego sło
wa. - Jeśli będę miała czas, z przyjemnością przyjadę.
- Nie musisz być taka taktowna - powiedział, gdy wje
chali na drogÄ™.
- To było szczere.
- NaprawdÄ™?
- Nie martw się. Znajdę sobie jakieś zajęcie na przyszły
weekend - zapewniła go ze wzrokiem utkwionym w szybę.
Do licha... Pomyślała, że on nie chciał, by poznała bli
żej jego rodzinę. A to nieprawda. Wykręcał się od lunchu,
bo chciał spędzić z nią więcej czasu sam na sam.
- Czy nie powinniśmy skręcić w drugą stronę? - spytała
Matty, widząc, że jadą na południe.
- Tak, gdybyśmy mieli jechać do Londynu. Wspomina
łem przecież, że zaplanowałem wcześniej coś o wiele cie-
kawszego niż rodzinny lunch.
Matty uśmiechnęła się.
- O Boże, po raz kolejny twoje plany związane z lun
chem nie wypaliły. Może to jakiś znak? Może powinieneś
się poddać?
Liz Fielding
128
- Nie poddajÄ™ siÄ™ tak Å‚atwo.
- Rzeczywiście - przyznała. - Dlaczego nie powiedziałeś
Bei o swoich planach?
- Nie mogłem. Wiesz, oni zwykle jedzą kanapki. Oby
dwoje są bardzo zajęci. Wierz mi, w zeszłym tygodniu, kie
dy u nich byłem, nie ugościli mnie tak wystawnie.
- Bea gotowała specjalnie dla mnie?
- Chciała cię miło powitać, a przy okazji dać ci niezle
w kość. Byłbym bez serca, gdybym ją zawiódł. - Sebastian
zerknął na Matty. - Dalej będziesz utrzymywać, że powi
nienem być milszy dla moich siostrzyczek?
- Mój błąd - uśmiechnęła się Matty. - Ale mogłeś uprze
dzić, że czeka mnie przesłuchanie.
- Ostrzegałem cię, ale ty mnie nie słuchałaś.
- Rozmawiałeś o mnie z Louise, prawda? W jakiej dzie
dzinie jest profesorem? Fizyka? Biologia?
Sebastian milczał dłuższą chwilę, jakby zastanawiał się
nad odpowiedziÄ….
- Medycyna - odparł w końcu.
Kiedy zjechali z głównej drogi i wjechali w wąską ulicz
kę, przy której stał znak Własność prywatna", Matty już
nawet nie próbowała zwracać mu uwagi. Zaczęła mierzwić
włosy, by zająć czymś ręce. Zastanawiała się, dlaczego Se
bastian rozmawiał o niej ze swoją siostrą, która była profe
sorem medycyny. Czego chciał się dowiedzieć? Co Louise
mu powiedziała?
- Chyba musisz teraz trochę zapuścić włosy - zauwa
żył, gdy znów odruchowo sięgnęła ręką do miejsca, gdzie
wcześniej był niesforny loczek.
Nie odpowiedziała. Po prostu schowała obie ręce pod nogi.
Alfabet uczuć
129
- Czerni je obcięłaś?
Nie zadał wcześniej tego pytania, ale Matty wiedziała, że
prędzej czy pózniej ono padnie.
- Kiedyś miałam naprawdę długie włosy - odrzekła. -
Poświęciłam im dużo czasu. Prostowałam, robiłam sobie
pasemka w różnych kolorach, w zależności od nastroju: ró
żowe, niebieskie, złote, czasami wszystkie trzy kolory na
raz. Mam nawet gdzieś zdjęcia.
Samochód zatrzymał się, a Matty przerwała opowiada
nie. Byli nad małą zatoczką otoczoną jasnymi klifami, nad
którą stał mały kamienny domek.
- Z przyjemnością popatrzę na morze - powiedziała
Matty.
- Nie musisz ograniczać się do patrzenia. Matty, życie
jeszcze się nie skończyło.
- Nie - odparła, przypominając sobie, kiedy ostat
ni raz była na plaży. - Nie skończyło się, ale się zmieni
ło. Na pewno Louise dokładnie ci wszystko wyjaśniła. Co
mogę, i czego nie mogę robić. Na pewno powiedziała ci
o codziennych ćwiczeniach, które muszę wykonywać, by
sprawna mięśnie mogły przejąć pracę tych, które odmówi
ły posłuszeństwa. I o lekach pewnie też. Nie chciałbyś być
przy mnie, gdybym ich nie wzięła.
- Cóż jest takiego niezwykłego w regularnym ćwiczeniu?
Josh jest cukrzykiem. Codziennie musi robić sobie zastrzy
ki z insuliny i nigdy nie rozpacza z tego powodu.
Matty wypuściła z wściekłością powietrze. Jak śmiał su-
gerować, że ona rozpacza?
-I jeśli chcesz wiedzieć - ciągnął spokojnie - nie pro
siłem mojej siostry, żeby opowiedziała mi o twoich prób-
130 Liz Fielding
lemach. Po prostu zapytałem, gdzie sam mogę się czegoś
dowiedzieć, a ona podała mi kilka adresów stron interne
towych.
- Dobra. Raz zatańczyliśmy, kilka razy jedliśmy razem
lunch, a teraz nadszedł czas na numerek? Czy dobrze cię
rozumiem? O to ci chodzi? Czy wózek inwalidzki cię pod
nieca? Nie byłbyś jedyny. Niektórzy faceci uwielbiają bez
radne kobiety...
To, co powiedziała, było okrutne i szokujące. Wszyst
ko jakoś wymknęło się spod kontroli, ale nie chciała być
w tym przepięknym miejscu z nim i udawać, że wszystko
jest w porządku. Bo nie było. Raniła Sebastiana, bo próbo
wała go do siebie zniechęcić.
Jednak on nie wyglądał ani na zszokowanego, ani na
urażonego. Nachylił się, podniósł jej dłoń, pocałował ją
i powiedział:
- To nie wózek inwalidzki. To ty mnie podniecasz,
Matty.
Położył jej rękę na swoim kroczu. O mało nie krzyknę
ła, gdy poczuła, jak jest twardy. Otworzyła usta, żeby coś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl