[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mieszkanie.
- Jakżeż to możliwe?
- Pan sędzia nie zna temu psu. On nie jest pies, to jest cały byk. Raz ja
siedziałem przy kolacji, to drzwi się otwierają i wchodzi, można powiedzieć,
dzikie zwierze, z oczami, z nogami i z wielką mordą. On wszedł i się patrzy. To
my wszyscy pochowaliśmy się, gdzie kto zdążył. A on zjadł naszą kolację i pomimo
że ja wołałem z drugiego pokoju: ,,A psik! a psik!", on się położył na moje
łóżko i spał jak ten hrabia całą
noc.
Co go chciał kto doruszyć, to on pokazał zęby i zaczął ryczyć. To my
zastawiliśmy drzwi kredensem i spaliśmy na dywanie. Ja myślałem, że on się wyśpi
i na drugi dzień pójdzie. Nieprawda, on sobie zaczął żyć u mnie, jak u siebie.
Ja musiałem kupować go mięso, moja żona i dzieci musieli chodzić na palcach,
żeby broń Boże,,Mlimiuś" się nie zdenerwował. My go tak nazywaliśmy przez
delikatność, bo to był wariat nie pies. Jak się go dało mało jeść, to on skakał
w górę i szczekał. Przez te trzy dni, jak on mieszkał u nas, myśmy nie żyli, nie
jedliśmy i nie spaliśmy też.
Raz on wyszedł na ulicę, to my zamknęliśmy drzwi, żeby mu więcej nie wpuścić. To
za godzinę ktoś się drapie.
- Kto się drapie, kto? - się pytam, l jak pan sędzia myśli? -
,,Mlimiuś" się drapał.
On przyszedł z panem Sosińskim. Ten pan też się rzucił, zabrał psa i krzyczał,
że mnie zrobi sprawę, za co, ja nie wiem.
Poszkodowany p. Walerian Sosiński, z zawodu rzeznik, oznajmił sądowi, że kupił
na placu Kercelego psa buldoga, który po trzech dniach przepadł jak kamień w
wodzie. Dopiero wypadkiem przechodząc ulicą Pawią, p. Sosiński spotkał swego
psa, który na widok właściciela począł uciekać i drapać się do mieszkania p.
Fajersztajna. Rzeznik wysnuł stąd wniosek, że p. F. przywabił sobie jego
własność.
Ponieważ świadkowie potwierdzili słowa p. Berka, gdyż cały dom wiedział o tym
niezwykłym najściu, sąd wydał wyrok uniewinniający.
Dlaczego ,,Mlimiuś", którego właściwe imię brzmiało zresztą,.Rozbój", tak sobie
upodobał gościnę u pp. Fajersztajnów, pozostanie tajemnicą psiego serca.
MAA%7łECSTWO GWIAZDY
Panna Cienia Kowalska, urocza kelnerka kawiarni "Pod Zegarem", nazywana przez
gości "Messalką" z racji posiadania pięknego głosu i takiegoż biustu, od
kilkunastu dni chodziła jak przetrącona. Wzdychała tak potężnie, że firanki w
oknach wyglądały jak żagle podczas
orkanu.
Właściciel patrzył na to zgorszony i mówił:
- Panna Cienia, co jest, jak pragnę zdrowia? Dmuchasz pani, że galaretki z
półmiska pozlatali.
- To wszystko z miłości, panie gospodarzu, w hrabiem jednem się zakochałam na
amen.
- W każdem bądz razie możesz się panna Cienia odwracać do
ściany i towaru nie niszczyć. A cóż to za jeden ten ów hrabia?
- Gość. Zna go pan. Ten, co to do wieprzowego marchiewki nie lubi.
- A kartofelki muszą być przysmażani, piwo z fałszem?
- Ten sam. Poznał pan.
- Wybredna cholera, ale na menusie znający się jest, nie można powiedzieć.
- Wiadomo, hrabia... domowe wykształcenie u niego już takie.
- Tylko przypuszczam, że wątpię, żeby się z panną Gienią ochaj-tnął.
- A to dlaczego? U hrabiów teraz taka moda, że się z artystkami żenią.
- Poniekąd czytałem w gazetach, ale nie rozumie okoliczności. Odkąd to panna
Cienia do artystycznej branży się zalicza.
- Jak to, nie wie pan, że goście za Messalkie mnie nazywają?
- Rozumie się. Comberek u panny Gieni odpowiedzialny, pierwsza krzyżowa i
polędwiczka na swojem miejscu, w ogóle kobieta przy kości!
- Nie o to się rozchodzi. Tylko o głos. Zpiewam podobnież jak słowiczek.
- Idzże panna Gienią do ciężkiej wątroby... słowiczek sto kilo żywej wagi. Insza
rzecz zaśpiewać do kuchni: "Raz befsztyk z cybulką", a druga para kaloszy na
drekorację w teatrze wskoczyć i zaiwanić pełną piersią:
,,Ty i twoja gitara
To morowa jest para!"
Tego byś panna Gienią nie potrafiła.
- Jako człowiek nie wychowany, nie możesz pan mieć pojęcia, jak się z hrabiniami
rozmawia.
- Co? Coś panna powiedziała, nie wychowany?! Ach, ty przypalony, na kokosowem
maśle z onegdajszych pasztecików spitraszony klopsie, wont z interesu! Hrabinia
de wołaj, księżna rizoto!
Jak zaznaczyliśmy wyżej, panna Gienią umiała władać swym pięknym i silnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)