[ Pobierz całość w formacie PDF ]

usta.
Wpadła do domu, przekręciła w zamku klucz, ale nadal nie czuła się bezpieczna. Pobiegła więc na
górę, do swojej sypialni, i tu również zamknęła drzwi na zasuwkę. Padła na łóżko, wtuliła twarz
w poduszkę i rozpłakała się.
Tak jak jeszcze wczoraj mogła mieć podejrzenia, że z Gosią dzieje się coś złego, tak teraz miała
pewność.
Nie wierzyła w ani jedno słowo tego sukinsyna, w ani jedno! Jutro poprosi Jakuba, by wracał jak
najszybciej, i we dwoje ruszą Małgosi na pomoc. Nie może tylko pisnąć ani słowa o tym, co tamten
bydlak jej zrobił, bo Jakub chyba by go zabił. A na pewno stłukł do nieprzytomności. I znając takich
bydlaków jak Mateusz Wielicki, poszedłby siedzieć za pobicie  niewinnego człowieka ...
Nie mogła zasnąć aż do świtu. Bała się, że gdy tylko zmruży oczy, tamten stanie nad nią z czymś
ciężkim czy ostrym i zrobi jej krzywdę. Czekała na brzęk tłuczonej szyby, szczęk zamka
u wejściowych drzwi, przez calutką noc strach podnosił jej włoski na karku i dławił gardło. Z komórką
w ręku i Kulką przy sobie jakoś dotrwała ranka. Robotników z Wrocławia, którzy jak co dzień zjawili
się w pracy, powitała niczym zbawców. A gdy jeszcze do drzwi zapukała nowa sąsiadka, Kamila
poczuła, że może znów da się w Sasance spokojnie żyć...
 Dzień dobry!  Niemal rzuciła się Julii Stern na szyję.  Proszę, zapraszam do środka, chociaż
wszędzie wre remont...
Kobieta, nieco zaskoczona, ale mile zaskoczona tak entuzjastycznym przyjęciem, weszła do holu
i zaczęła rozglądać się z przejęciem.
 Lubię takie stare domy z duszą  rzekła ku zadowoleniu właścicielki.  Trochę żałuję, że mój
dom jest gotowy, bo chętnie sama bym nad nim popracowała, ale mąż nie uznaje remontów. On musi
mieć wszystko na już.
 Przyznam, że sama mam tego rozgardiaszu, hałasu i kurzu serdecznie dosyć, ale...  Kamila
podeszła do schodów i jak wiele razy wcześniej pogładziła dębową poręcz.  I tak kocham moją
Sasankę. Kiedy się państwo wprowadzacie?
 Ja właściwie już dzisiaj.  Julia uśmiechnęła się nieco zmieszana. Swoją nieśmiałością, jakimś
takim  przepraszam, że żyję , przypominała Kamili ją samą sprzed kilku miesięcy, nim Jakub
z Aukaszem odmienili ją i jej życie. Przypominała też Gosię Bielską, która...
Gosia. Może nowa sąsiadka pomoże Kamili w krucjacie na rzecz uwolnienia Małgorzaty z rąk
byłego męża? Dziewczyna rzuciła kobiecie, podziwiającej kryształowy żyrandol, szybkie, ale uważne
spojrzenie. Julia wyglądała na łagodną i spokojną, ale kto wie, co tak naprawdę w niej drzemie?
 Mąż dopełnia formalności, ale że córka od poniedziałku musi iść do szkoły już tutaj,
w Milanówku, spakowałam nasze rzeczy i dziś powinny dotrzeć. Dom nie wymaga remontu, odkurzyć
i posprzątać mogę przecież sama, choć Tymoteusz koniecznie chce zatrudnić pomoc domową
i kucharkę...  W tym momencie ucięła, znów zmieszana. Nie chciała kłuć nowych sąsiadów w oczy
bogactwem. Kamila nie wyglądała na taką, która zatrudniałaby sztab ludzi do pomocy w domu. Może
nie zechce się z nią, Julią, przyjaznić, uznając nową sąsiadkę za snobkę? A na sympatii otoczenia
bardzo Julii Stern zależało...
 Jeżeli przydałaby się pani w czymkolwiek moja pomoc, proszę po prostu powiedzieć  odezwała
się Kamila. Zupełnie nie interesował jej stan majątkowy innych ludzi. Miała swoją Sasankę, którą
jakimś cudem obdarował ją dobry los (czy raczej dobry Jakub), i to naprawdę wystarczyło jej do
szczęścia. Dodawało też pewności siebie.  Przyznam, że wiążę z panią duże nadzieje  dodała, nagle
równie nieśmiała co jej gość.  Z Janką zdążyłyśmy się zaprzyjaznić i bardzo mi jej brakuje.
Trzymałyśmy się tutaj we trzy. Może znów będzie z nas mocna trójka?
Julii rozbłysły oczy. Ona sama też przecież o tym marzyła! Piętnaście lat temu żyła spokojnie
w małym nadmorskim miasteczku otoczona przyjaciółmi i liczną rodziną. W niewielkim, ale pełnym
ciepła domu rodzinnym nie miała ani chwili spokoju, bo ciągle ktoś przychodził i wychodził. Albo do
niej, albo do którejś z sióstr czy któregoś z braci, do taty czy mamy. Zawsze było się komu zwierzyć,
wypłakać smutki i rozczarowania pierwszych miłości... Co sprawiło, że czar prysł? Coś, co powinno
zadziałać wręcz przeciwnie  dodać życiu barw: wybory Miss Polonia.
Cała rodzina namawiała Julię, rzeczywiście prawdziwą piękność, do udziału w tym konkursie.
Odkąd skończyła osiemnaście lat, co i rusz ktoś chciał ją oglądać w koronie zwyciężczyni. Wreszcie,
w dniu dwudziestych pierwszych urodzin, uległa namowom i zgłosiła się do organizatorów.
Oczywiście, nie biorąc tego na serio i nie licząc na nic więcej niż na dobrą zabawę. Ale los miał co do
pięknej rudowłosej, zielonookiej Julii poważniejsze plany. Konkursu nie wygrała, za to wpadła w oko
producentowi programu. Tymoteuszowi Sternowi.
Długo zabiegał o jej względy  starszy od niej i niezbyt przystojny, apodyktyczny i wymagający,
nie był wymarzonym księciem na białym koniu. Potrafił jednak zdobywać to, na czym mu zależało,
a na pięknej młodej żonie, inteligentnej i na dodatek dobrze wykształconej, której wszyscy będą mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)