[ Pobierz całość w formacie PDF ]

takiej możliwości.
W tej samej chwili rozległo się pukanie i do kuchni wszedł Sigvart.
Elise mimowolnie pomyślała z rozbawieniem o pani Jonsen. Jeśli
sąsiadka stoi przy oknie i obserwuje okolicę, z pewnością nie uszło jej
uwagi, że dwóch mężczyzn otworzyło furtkę i przekroczyło próg domu
Elise.
- Witaj, Sigvart. Dziś także przyszedłeś narąbać mi drewna? Prawdziwy
z ciebie anioł! Wejdz, poznaj naszego sprzedawcę, pana Ludviga Liena.
Siedzimy właśnie i dyskutujemy na temat interesów mojego męża.
Mężczyzni przywitali się uprzejmie.
- Siadaj i zjedz coś gorącego! Zmarzłeś na kość.
Znów nastawiła polewkę na ogień i podgrzała, wyjęła głęboki talerz i
łyżkę.
- Mam pewne wątpliwości, czy powinnam przekazać sklep panu Lien na
czas nieobecności Emanuela. To bardzo wspaniałomyślna oferta, a ja od
dawna zamartwiam się tym, że chłopcy pracują ponad siły.
Sigvart pokiwał głową z ożywieniem.
- Powinnaś przyjąć tę propozycję, Elise. Praca zarobkowa dzieci po
szkole jest dla nich dużym obciążeniem, a twoi chłopcy są obciążeni
podwójnie. A przecież muszą jeszcze odrabiać lekcje.
Pan Lien zwrócił się do niego.
- Nie do wiary, że pani Ringstad ma już takie duże dzieci. Wygląda
bardzo młodo.
Elise roześmiała się rozbawiona.
- Najstarsi chłopcy nie są moimi synami, lecz braćmi. Ludvig Lien
poczerwieniał zawstydzony.
- Powinienem się domyślić. Przecież słyszałem, że chłopcy zwracają się
do pani po imieniu.
- To bez znaczenia. Właściwie sama zapominam, że nie jestem ich
matką, bo opiekuję się nimi już od kilku lat. Odkąd mama zachorowała na
suchoty, a ojciec zszedł na złą drogę i w końcu utonął w rzece, przejęłam
nad nimi odpowiedzialność.
Ludvig Lien był wstrząśnięty.
- Pani matka też umarła?
- Nie, miała dużo szczęścia. Umieszczono ją w sanatorium i
wyzdrowiała. Teraz mieszka w Kjelsas razem ze swym drugim mężem i
jego małą córeczką.
- Ale... Dlaczego? - urwał.
- Po powrocie z sanatorium była bardzo słaba i nie miała sił zająć się
Kristianem i Pederem. Evert nie jest z nami spokrewniony, wzięliśmy go
do siebie, kiedy zmarła jego leciwa opiekunka. Wcześniej był pod opieką
pijaka, który trzymał go tylko po to, by wyłudzić zapomogę z gminy.
Matka chłopca zmarła, a ojca nie zna.
- To wspaniałe z pani strony. Pokręciła głową.
- Nic podobnego! Evert jest przyjacielem Pedera, znałam go,
wiedziałam, że to dobre i grzeczne dziecko. To bardzo łebski chłopak.
- Tak, zauważyłem. Mówi, że chce zostać doktorem, żeby pomóc
wszystkim chorym na suchoty.
Uśmiechnęła się i westchnęła.
- Gdyby tylko było mnie na to stać, wsparłabym jego kształcenie, ale nie
wiem, czy to będzie możliwe. Są tacy, którzy łączą studia z pracą, ale
zdaje mi się, że, niestety, Evert nie dałby rady.
Sigvart przysłuchiwał się w milczeniu ich rozmowie i nagle się wtrącił:
- Jeśli przejmie pan sklep, panie Lien, zamierza pan go poprowadzić
sam?
Ludvig Lien pokręcił się niespokojnie.
- Póki co zaproponowałem takie rozwiązanie, żeby pomóc pani
Ringstad, ale jeśli naprawdę zechce mi przekazać ten interes,
pomyślałbym o rozszerzeniu działalności. Może wynająłbym resztę domu,
sprowadził inne towary i pozyskał dodatkowy krąg klientów.
- Prowadził pan już podobną działalność? - zapytał ożywiony Sigvart.
Ludvig Lien spuścił wzrok.
- Nie... To znaczy.. Mój ojciec prowadzi sklep i sporo się od niego
nauczyłem. We wcześniejszych latach często stałem za ladą.
- Pewnie myślał pan o zatrudnieniu kogoś do pomocy? Sam przecież
pan sobie ze wszystkim nie poradzi.
Ludvig Lien pokręcił głową i zwrócił się do Elise:
- Mam nadzieję, że nie uraziłem pani, przedstawiając swoją propozycję.
Ostateczna decyzja jednak i tak należeć będzie do pani męża. To pan
Ringstad otworzył ten sklep i on musi postanowić, czy zechce go nadal
prowadzić, czy się go pozbyć.
Elise przytaknęła.
- Muszę się najpierw dowiedzieć, jak on się czuje. Po jego wyjezdzie
otrzymałam tylko jeden krótki list. O sklepie nie wspomniał nawet
słowem.
Sigvart znów się wtrącił.
- A dlaczego nie chce pan pracować w sklepie ojca, panie Lien?
Elise zerknęła na Sigvarta. Chyba nie uchodzi tak się dopytywać i
drążyć prywatne sprawy człowieka, którego dopiero co się poznało? Czy
Sigvart nie widzi, że pan Lien jest bardzo zakłopotany? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)