[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak, ale już wówczas wiedziałem, że nie powinniśmy utrzymywać naszego związku. Chciałem cię
tamtej nocy prosić, żebyś wyjechała ze mną, ale kiedy sobie uświadomiłem, jakie miałaś wspaniałe plany
na przyszłość, jak bardzo tego pragnęłaś, nie mogłem. Musiałem ci pozwolić spróbować.
- I dlatego nic nie powiedziałeś? Zamiast pozwolić mi wybrać?
Uśmiechnął się lekko.
- Poznałem cię zbyt dobrze, kochanie. Wiedziałem, co bys wy,brała. Byłaś porywcza i zakochana.
Wyjechałabyś ze mną.
- Oczywiście.
- No i to byłby błąd.
- Nie, do licha - sprzeciwiła się, choć zdała sobie sprawę z jego poświęcenia. - Przynajmniej miałabym
ciebie. Wkrótce potem umarł tata. Niedługo po nim mama. Musiałam zrezygnować z myśli o studiach
medycznych. No więc widzisz, że wszystko było na próżno.
- Ale tamtej nocy nie mogłem tego wiedzieć. Myślałem, że daję ci twoje marzenie. Dopiero gdy tu
wróciłem trzy lata temu, przekonałem się, że twoje plany się nie spełniły. Ale wtedy nienawidziłaś mnie
tak bardzo, że ...
- Dlaczego wróciłeś?
- Już ci powiedziałem, dlaczego. Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Powiedziałem sobie: jeśli jest
szczęśliwa, wyszła za mąż, nie zostanę. Ale nie byłaś. Czułem, że powinienem być tutaj i strzec cię, nawet
gdybyś mnie wykreśliła ze swego życia.
- Ale przedtem nic nie mówiłeś. Dlaczego?
- Bałem się. Mogłem sobie wyobrazić, jak byś
zareagowala, zwłaszcza że praktycznie zmusiłem cię, żebyś mi sprzedała tę ziemię. Nie wiedziałem, j'ak mam do
ciebie podejść. Później dużo wyjeżdżałem. Miałem wiele interesów w innych stanach. Przez te wszystkie lata,
kiedy mnie tu nie było, miałem dużo do czynienia z pracami inżynierskimi. Byłem w Meksyku w czasie
trzęsienia ziemi. Pomagałem w akcjach ratunkowych. Gdy podobne katastrofy zdarzały się w innych krajach,
proszono mnie, żebym przyjechał i pomógł. Zawsze jeździłem. Tak było łatwiej niż być tutaj i wiedzieć, że
patrzysz na mnie jak na zdrajcę.
Lara przyciągnęła kolana do piersi i objęła je ramionami. Spojrzała na Stevena. Zobaczyła w jego oczach
obawę.
- Czy mógłbyś mnie teraz zostawić samą? Muszę pomyśleć.
Na szczęście tym razem się jej nie sprzeciwiał.
Skinął potakując głową i podniósł się.
- Mówiłem poważnie, Laro. Każde słowo. Byłaś kiedyś najważniejsza w moim życiu. I nadal jesteś. Proszę
tylko o szansę, bym mógł ci to udowodnić.
Zanim odgadła, co żamierza zrobić, pochylił się i dotknął wargami' jej ust. Poczuła jakby muśnięcie jedwabiu i
płomień rozpalił jej ciało. Gdy chciał już odejść, zanurzyła mu palce we włosach wijących się na karku. Ich oczy
się spotkały. Było w nich pytanie i odpowiedź. Ich oddechy się zmieszały, znów go przyciągnęła do siebie.
Podobnie jak on nie mogła sobie odmówić tej chwili. Ten niespodziewany pocałunek, podobny do subtelnego
pytania, potwierdził to, co już wcześniej przeczuwała: namiętność nie wygasła, przyczaiła się tylko w
oczekiwaniu na jego powrót.
Kiedy Steven odszedł, położyla głowę na kolanach i dała upust łzom. Tyle straconych lat, czas, który nigdy nie
wróci! To, co powiedział, brzmiało wiarygodnie, ale czy mogła wierzyć człowiekowi, któremu tak łatwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)