[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sąsiadów. Bardziej prawdopodobne, że przywieziono go samochodem.
 To było też niebezpieczne. Ludzie zwracają uwagę na samochód.
 Nikt nie zauważył niczego. Zgadzam się jednak, że morderca nie mógł tego prze-
widzieć. Przechodnie mogliby zauważyć samochód zatrzymujący się koło numeru 19.
 Ciekaw jestem, czy zwrócili uwagę. Wszyscy używają samochodów. Chyba żeby to
był luksusowy wóz, coś nadzwyczajnego, ale to niewielka możliwość&
 Oprócz tego była to pora lunchu. Zauważyłeś, Colin, że wszystko wraca do panny
Pebmarsh? To naciągana historia, twierdzenie, że zdrowy mężczyzna może zostać za-
sztyletowany przez niewidomą kobietę, ale jeżeli został uśpiony&
 Innymi słowy  przyszedł tam, żeby zostać zabitym , jak to ujęła nasza pani
Hemming. Przybył na spotkanie bez żadnych podejrzeń, został poczęstowany sherry
albo koktajlem, fikołek zadziałał i panna Pebmarsh zabrała się do dzieła. Potem umyła
kieliszek, ułożyła ciało na podłodze, wrzuciła nóż do ogrodu sąsiadki i wyszła drobnym
kroczkiem.
 Telefonując po drodze do Biura Cavendish.
 Po co to zrobiła? Dlaczego zamówiła specjalnie Sheilę Webb?
 Chciałbym to wiedzieć  Hardcastle spojrzał na mnie.  Czy ona sama nie wie?
Ta dziewczyna?
101
 Twierdzi, że nie.
 Twierdzi, że nie  powtórzył bezbarwnie Dick.  Pytam, co ty myślisz o tym?
Nie odpowiadałem przez chwilę. Co myślę? Musiałem właśnie w tej chwili zdecydo-
wać się, co robić. Prawda w końcu wyszłaby na jaw. Jeśli Sheila jest taka, za jaką ją uwa-
żam, nie zrobię jej krzywdy.
Szorstkim mchem wyjąłem z kieszeni pocztówkę i podałem mu przez stół.
 Sheila dostała to pocztą.
Hardcastle rzucił okiem na kartę. Była to seryjna pocztówka przedstawiająca bu-
dowle Londynu. Na tej był Główny Sąd Kryminalny. Hardcastle odwrócił ją. Po prawej
stronie napisano ładnymi, drukowanymi literami adres. Panna Sheila Webb, Palmerston
Road 14, Crowdean, Sussex. Po lewej napisano, także drukowanym pismem słowo
PAMITAJ! i poniżej tego 4.13.
 Ona mówi, że nie wie, co to znaczy. Wierzę jej.
Hardcastle skinął głową.
 Zatrzymam to. Może wydostaniemy z tej kartki coś więcej.
 Mam nadzieję, że tak.
Zapanowała między nami atmosfera skrępowania. %7łeby ją rozładować, powiedzia-
łem:
 Masz tu mnóstwo makulatury.
 Jak zwykle. A większość z tego nie ma żadnej wartości. Ten człowiek nie figuruje
w rejestrze skazanych, w archiwum nie ma jego odcisków palców. Prawie cały ten ma-
teriał pochodzi od ludzi, którzy utrzymują, że go rozpoznali.
Czytał:
 Szanowny panie, zdjęcie w gazecie przedstawia prawie na pewno mężczyznę, który
przed paru dniami wsiadał do pociągu w Willesden Junction. Mamrotał coś do siebie,
wyglądał na podnieconego i szalonego i kiedy zobaczyłem go, pomyślałem, że musi być
z nim coś nie w porządku&
Szanowny Panie, myślę, że ten człowiek przypomina bardzo kuzyna mego męża,
Johna. On wyjechał do Południowej Afryki, ale możliwe, że wrócił. Kiedy wyjeżdżał
miał wąsy, lecz naturalnie mógł je zgolić&
Szanowny Panie, widziałem tego człowieka z gazety wczoraj wieczór w metro.
Pomyślałem, że jest jakiś niewyrazny& 
 I, rzecz jasna, te wszystkie kobiety, które rozpoznały mężów. Wydają się nie wie-
dzieć, jak wyglądają ich mężowie! I pełne nadziei matki, przyznające się do synów, któ-
rych nie widziały od dwudziestu lat.
 A tu jest lista osób zaginionych. Prawdopodobnie nie pomoże nam.  George
Barlow, lat 65, znikł z domu. %7łona uważa, że musiał stracić pamięć . I notatka poniżej.
 Był winien dużą sumę pieniędzy. Widziano go z rudą wdową. Prawie na pewno pry-
102
snął .
 Następny:  Profesor Hargraves miał w ostatni piątek wygłosić odczyt. Nie przyje-
chał, ani nie przysłał depeszy lub paru słów wyjaśnienia .
Hardcastle zdawał się nie brać profesora poważnie.
 Pomyślał, że wykład odbył się tydzień wcześniej, albo ma być tydzień pózniej.
Wydawało mu się, że powiedział gospodyni, dokąd jedzie, ale nie zrobił tego. Mamy
mnóstwo takich spraw.
Na biurku inspektora zadzwonił telefon. Podniósł słuchawkę.
 Tak?& Co?& Kto ją znalazł? Podała nazwisko?& Rozumiem. Zajmij się tym.
 Odłożył słuchawkę. Zwrócił do mnie zmienioną twarz. Była surowa, prawie mściwa.
 W budce telefonicznej przy Wilbraham Crescent znaleziono martwą dziewczynę.
 Martwą?  wytrzeszczyłem na niego oczy.  Co się stało?
 Uduszona. Własnym szalikiem! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)