[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ta młoda kobieta szuka sobie męża.
- A czy to ma jakieś znaczenie?
- Czy ma jakieś znaczenie? Oczywiście.
- Czy tak nie byłoby lepiej?
Ciotka spojrzała na nią ze zdumieniem.
- To znaczy, lepiej dla George a. Może i dobrze ją oceniasz. Chyba go lubi. I byłaby dla
niego świetną żoną. Opiekowałaby się George em.
Pani Drakę prychnela, a na jej życzliwej, przypominającej owcxą twarzy pojawiło się
uczucie bliskie oburzenia.
- Gcorge ma doskonałą opiekę. Czego jeszcze mógłby chcieć? Wyśmienite posiłki,
naprawione ubranie. Miło mu mieć koło siebie atrakcyjną młodą dziewczynę, taką jak ty, a kiedy
pewnego dnia wyjdziesz za mąż, spodziewam się, że nadal będę potrafiła dopilnować, by czuł się
wygodnie i zatroszczyć się o jego zdrowie. Równie dobrze albo nawet lepiej niż ta dziewczyna
z biura. Co ona wie o prowadzeniu domu? Liczby, księgi rachunkowe, stenografia i
maszynopisanie - na co to może przydać się w domu?
Iris uśmiechnęła się i potrząsnęła głową, ale nie sprzeczała się. Myślała o gładkich,
aksamitnie czarnych włosach Ruih, jej czystej cerze i figurze tak dobrze podkreślonej surowymi,
szytymi na miarę strojami, które Rulh lubiła. Biedna ciotka, skupiona na wygodzie i prowadzeniu
domu. Wszelkie myśli o miłości były tak od niej odległe, że prawdopodobnie zapomniała, co to w
ogóle znaczy. O ile kiedykolwiek wiedziała - pomyślała Iris, przypomniawszy sobie wuja.
Lucilla Drakę była przyrodnią siostrą Hectora Marłeś, pochodziła z pierwszego
małżeństwa ojca. Po śmierci matki opiekowała się dużo młodszym bratem. Prowadziła ojcu dom i
w końcu wiodła żywot samotnej starej panny. Zbliżała się do czterdziestki, kiedy poznała
wielebnego Caleba Drake a, który miał wówczas ponad pięćdziesiąt lat. Krótko była mężatką -
zaledwie dwa lata. Została wdową z niemowlęciem. Macierzyństwo, które nadeszło pózno i
nieoczekiwanie, było najwspa-
nialszym doświadczeniem w jej życiu. Syn okazał się zródłem niepokoju, smutku i
bezustannych wydatków -lecz nigdy jej nie rozczarował. Pani Drakę mc dopatrywała się żadnych
wad w Yictorze prócz jednej, wynikającej z życzliwości - jedynej słabości jego charakteru. Yictor
za bardzo ufał ludziom - zbyt łatwo pozwalał sprowadzać się na złą drogę nieodpowiednim
znajomym, ponieważ sam im wierzył. Yictora oszukiwano. Yictora nabierano. Był zabawką
podłych mężczyzn, którzy wykorzystywali jego niewinność. Miła, niezbyt mądra, owcza twarz
Lucilli twardniała z uporem, kiedy krytykowano Yictora. Znała swojego syna. Był pełnym życia,
kochanym chłopcem, co wykorzystywali jego tak zwani przyjaciele. Sama wiedziała najlepiej, jak
bardzo Yictor nie lubi prosić jej o pieniądze. Lecz kiedy biedak znajdował się kłopotach, co innego
mógł zrobić? Nie miał nikogo prócz niej.
Przyznawała, że zaproszenie George a, by zamieszkała w jego domu i zaopiekowała się
Iris, nadeszło jak dar Opatrzności, i to w chwili, kiedy naprawdę była zdesperowana i biedna.
Zeszły rok przyniósł jej szczęście i poczucie komfortu. %7ładen człowiek nie potrafiłby patrzeć
życzliwie, jak tego wszystkiego pozbawia go jakaś młoda parweniuszka, uosobienie nowoczesnej
wydajności i odpowiedzialności, która i tak - jak przekonywała samą siebie Lucilla - poślubiłaby
George a wyłącznie dla pieniędzy. Oczywiście, że o to jej chodziło! Wygodny dom i bogaty,
pobłażliwy mąż. Nikt nie wytłumaczyłby ciotce Lucilli, która miała swoje lata, że jakakolwiek
młoda kobieta naprawdę lubi zarabiać na swoje utrzymanie! Dziewczyny nie zmieniły się - wolały
zmusić mężczyznę, by zapewnił im wygodę. Ta Ruth Lessing była mądra, krok po kroku
zdobywała pozycje osoby zaufanej, pomagającej George owi umeblować
dom, niezastąpionej - lecz, dzięki Bogu, przynajmniej jedna osoba wiedziała, do czego
Ruth naprawdę dąży! Lucilla Drakę kilkakrotnie pokiwała głową, aż zadrżał jej podbródek, uniosła
w górę brwi z wyrazem najwyższej ludzkiej mądrości i porzuciła ten temat dla innego, równie
przyjemnego i prawdopodobnie bardziej naglącego.
- Nic mogę się zdecydować, co zrobić z kocami, kochanie. Widzisz, nie mogę ustalić z
George em, czy nie wrócimy tu już aż do przyszłej wiosny, czy też on będzie przyjeżdżał na
weekend. Nie chce mi powiedzieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)