[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mu, że jeśli mnie zawiedzie w środę, to go zabiję, bo w czwartek ma mnie odwiedzić żona i muszę
jak najlepiej wyglądać.
Miah się śmieje, kłania się i wychodzi. Zabiję go. Powiedziałem to bezmyślnie do człowieka
skazanego za morderstwo. Miah jest nieduży i drobny, mężczyzna, którego zamordował, miał
posturę boksera wagi ciężkiej. W dziwnym świecie żyję.
Fletch, Tony i ja kontynuujemy pracę nad tekstem, a gdy kończymy, Fletch wstaje i podaje
mi rękę na znak, że umowa zawarta.
8.00 wieczorem
Przez następne dwie godziny przepisuję słowa Fletcha, uzupełniając tekst tylko w wypadku,
jeżeli podał mi konkretne szczegóły, tło albo nazwiska. Kiedy zapisuję ostatnie zdanie, przepełnia
mnie jeszcze większy gniew niż wczorajszego wieczoru, gdy Fletch czytał mi swoje wyznanie.
10.00 wieczorem
Leżę, nie śpiąc, na wąskim, twardym więziennym materacu, z głową wspartą na jeszcze
cieńszej, twardszej więziennej poduszce i myślę o tym, jak przyzwoici, normalni ludzie zareagują
na opowieść Fletcha. Bo każdy z nas może powiedzieć: dzięki Ci Boże, że to nie ja.
Oto słowa więznia zwanego Fletchem (morderstwo, wyrok dożywocia, minimalny wymiar
kary dwadzieścia dwa lata).
Nazywam się ...*. Mam trzydzieści osiem lat i odsiaduję karę dożywotniego więzienia za
morderstwo, którego nie popełniłem, czego żałuję.
[* Przedłożyłem wydawcy pełny oryginalny tekst Fletcha: nazwiska i nazwy miejscowości
zostały z konieczności opuszczone w ostatecznej wersji.]
Całe moje życie było od początku spieprzone. Urodziłem się w Morriston w Walii i chociaż
kochałem moją rodzinę, to tylko z sześcioma osobami w życiu łączyły mnie prawdziwe więzi, to
znaczy prawdziwe w moim pojęciu. Takie więzi, że człowiekowi chce się wracać do do-mu i żal mu
wychodzić rano do pracy.
Poznałem moją żonę, kiedy miałem osiemnaście lat, i jeszcze dziś gotów byłbym dla niej
umrzeć. Byliśmy razem dwadzieścia lat, choć każde z nas miało w tym czasie kochanków. Z tych
sześciu związków, jakie miałem w życiu, dwa były z mężczyznami, i tu zaczynają się komplikacje.
Ponieważ w dzieciństwie przez lata wykorzystywano mnie seksualnie, nigdy naprawdę seks, czy to
z mężczyzną, czy z kobietą, nie sprawiał mi przyjemności.
Nawet dziś nie znoszę kontaktu seksualnego i przyznaję, że to był po-wód rozpadu moich
związków. Zawsze dobrze się spisywałem seksualnie, ale nic ponadto i, prawdę mówiąc, był to
obowiązek, niedający mi żadnej satysfakcji.
Nie mogłem się zdobyć, żeby wyznać mojej żonie prawdę o swojej przeszłości, mimo razem
przeżytych dwudziestu lat. Aatwo powiedzieć, że byłeś molestowany, i zrzucić winę na kogoś
innego. Aatwo mówić, że nie można było nic na to poradzić, i praktycznie niemożliwe, aby tego
dowieść.
To prawda, że nie miałem pojęcia, że to, czego doświadczam, nie jest normą. Czyż nie
każde dziecko przez to przechodzi? Moje dzieciństwo skończyło się w wieku dziewięciu lat, kiedy
wysłano mnie do domu dziecka.
Z dnia na dzień stałem się zabawką w rękach tych, którzy byli powołani, żeby się mną
opiekować, tych, którzy sprawowali władzę. Załatwili nawet nakaz sądowy, żeby nie można było
mnie przenieść gdzie indziej i żeby móc nadal mnie wykorzystywać. W latach siedemdziesiątych
kara cielesna była powszechnie stosowana w domach dziecka. Dla części personelu to był po prostu
sposób na sprawianie sobie frajdy. Najpierw bili małych chłopców trzciną, aż ci krzyczeli z bólu, a
potem ich pieprzyli do utraty przytomności. Dziewięciu mężczyzn, którzy jako dzieci przebywali w
tym domu, może to potwierdzić; dwóch ma żony i dzieci, dwóch jest gejami, pięciu siedzi w
więzieniu.
Dwóch z tych pięciu odsiaduje dożywotni wyrok za morderstwo. Po jakimś czasie
wykorzystywanie seksualne staje się forną miłości i czułości, bo jeśli nie chciałeś, żeby cię bito
trzciną albo pasem, pod-dajesz się i prędko godzisz się, żeby cię gwałcono. Jako dwunastoletni
chłopak wiedziałem więcej o perwersji i przemocy, niż ktokolwiek z was czytał albo oglądał w
kinie, a co dopiero doświadczył. Zanim skończyłem dwanaście lat, byłem wykorzystywany
seksualnie przez personel mojego domu dziecka w..., lokalnych pracowników opieki społecznej,
opiekunów i kuratora sądowego. Wszystkie te profesje przyciągają pedofilów i chociaż stanowią
oni mniejszość (20 procent), wiedzą o sobie i nawiązują kontakty oraz, co najbardziej przerażające,
wzajemnie się ochraniają.
Znałem dzieciaka, który w wieku czternastu lat był na tyle wygadany, że poskarżył się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)