[ Pobierz całość w formacie PDF ]

akt..." coś spychało w rynsztok...  szaleństwa lub
rozpaczy..."
 Jestem poważnie chory  mruknął do
siebie z naukową przenikliwością. Już teraz jego
krzepka postać, z kieszeniami pełnymi pieniędzy
za tajną służbę dla pewnej ambasady (odziedz-
iczonych po panu Verlocu), maszerowała rynsz-
tokiem jakby wprawiając się do zadań nieuchron-
nej przyszłości. Już teraz pochylał szerokie barki,
głowę zdobną w loki greckiego boga, jakby go-
tował się na przyjęcie rzemiennego jarzma tablicy
reklamowej, którą się nosi na piersiach i na ple-
cach. Jak tamtej nocy sprzed przeszło tygodnia,
towarzysz Ossipon szedł nie patrząc, gdzie stawia
nogi, nie czując zmęczenia, nie czując nic, nie
156/156
widząc i nie słysząc nic.  Niezgłębiona tajemni-
ca..." Szedł nie zwracając niczyjej uwagi...  Ten akt
szaleństwa lub rozpaczy."
I nieprzekupny Profesor szedł także, odwraca-
jąc oczy od nienawistnej rzeszy ludzkiej. Nie miał
przyszłości. Gardził nią. Był siłą. Pieścił w myślach
obrazy ruiny i zniszczenia. Szedł wątły, nieważny,
obdarty, nędzny  i straszny w prostocie swojej
idei, przyzywającej szaleństwo i rozpacz do dzieła
odrodzenia świata. Nikt na niego nie patrzył. Szedł
nie podejrzewany, a śmiertelnie niebezpieczny,
jak zaraza na ulicy pełnej ludzi.
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)