[ Pobierz całość w formacie PDF ]raŜać, jak się czuł. Nawet gdyby Natalie mu kiedyś wybaczyła, mało prawdopodobne, Ŝeby
była w stanie zapomnieć. Vivian dwa dni zbierała się na odwagę, Ŝeby pojechać do Natalie.
PrzeŜyła prawdziwy szok, gdy zobaczyła otwarte drzwi, a za progiem dwie spakowane
walizki i Natalie przygotowaną do podróŜy.
- Nat, czy mogłabym z tobą chwilę porozmawiać?
- Mogę poświęcić ci minutę - odpowiedziała Natalie chłodnym, rzeczowym tonem. -
Myślałam, Ŝe nadjechała taksówka. Spieszę się na lotnisko.
- Lecisz dokądś...?
- Do Dallas.
- Po co... do Dallas? - spytała Vivian, kompletnie zaszokowana.
- Do nowej pracy. - Natalie spojrzała na podjeŜdŜającą taksówkę, przeniosła za próg
walizki i zamknęła drzwi na klucz. - Wystawiłam dom na sprzedaŜ. Nie mam zamiaru tu
wracać.
- Och, Natalie... Posłuchaj, ja okłamałam Macka. Myślałam, Ŝe byliście z Whitem
sami na dole... a Whit nie zaprzeczył... Dopiero potem dowiedziałam się, Ŝe Mack był w
domu.
- Mack ci uwierzył.
- Jestem jego siostrą. Nigdy przedtem go nie okłamałam. Nat, muszę ci coś
powiedzieć. Proszę cię, wysłuchaj mnie!
- To pani zamawiała taksówkę na lotnisko? - spytał kierowca.
- Tak. - Natalie zniosła z werandy walizki, nie odpowiedziawszy Vivian nawet
spojrzeniem.
- Nie odjeŜdŜaj! Błagam, Nat, nie odjeŜdŜaj!
- Nic mnie tu juŜ nie trzyma, Vivian, i obie o tym wiemy - powiedziała, czekając, aŜ
kierowca włoŜy walizki do bagaŜnika. - Macie w końcu to, czego chcieliście. Nie jesteś
zadowolona? Nigdy juŜ nie będę twoją wyimaginowaną rywalką.
- Nat, ja nie wiedziałam... - jęknęła Vivian. - To straszne, co ci zrobiłam, ale pozwól
się chociaŜ przeprosić. I nie wiń za to Macka. To wszystko przeze mnie.
- Mackowi na mnie nie zaleŜy. Chyba wiedziałam to od początku. Łudziłam się, ale on
postawił sprawę jasno. Ma Glennę i będzie bardzo szczęśliwy. Ty pewnie teŜ. Straciliście
tylko natrętną sąsiadkę. Zegnaj, Vivian.
Nigdy w Ŝyciu Vivian nie czuła się tak okropnie. Stała przy schodach i patrzyła na
swoją najlepszą przyjaciółkę, opuszczającą miasto z jej powodu.
Musiała oczywiście powiedzieć Mackowi, Ŝe Natalie wyjechała. Wrócił juŜ i siedział
w gabinecie przy komputerze. Podniósł na jej widok głowę i odsunął się od biurka.
- O co chodzi? - spytał beznamiętnym głosem.
- Chciałam cię przeprosić za Natalie...
StęŜały mu rysy i lekko pobladł, ale natychmiast się pozbierał i wbił wzrok w monitor.
- I co, nie poszło najlepiej?
- Ona wyjechała.
- Wyjechała? - Podniósł głowę. - Dokąd?
- Do Dallas.
- Kogo ona, do diabła, zna w Teksasie?
- Dostała tam pracę. Ona... sprzedaje dom. Powiedziała, Ŝe nie wróci.
Przez kilka sekund Mack patrzył na swoją siostrę, jakby nie zrozumiał jej słów. I nagle
krew odpłynęła mu z twarzy. Natalie wyjechała na zawsze. Zranili ją tak bardzo, Ŝe musiała
uciec z miasta. Na pewno nie mogła znieść plotek, po tym, jak publicznie zrobił jej scenę.
- Próbowałam jej wytłumaczyć, przeprosić... - Vivian mówiła coraz bardziej
płaczliwym głosem. - Nawet na mnie nie spojrzała. Wcale jej się nie dziwię. Zniszczyłam jej
Ŝycie, bo byłam samolubna, zarozumiała i obsesyjnie zazdrosna. Teraz, kiedy sobie
przypominam róŜne rzeczy, dochodzę do wniosku, Ŝe nie po raz pierwszy potraktowałam
Natalie w ten sposób. Byłam idiotką, Mack. Przepraszam cię. Nie wiem, co powinnam
zrobić...
Oddychał cięŜko, bawiąc się ołówkiem, próbując wyobrazić sobie Ŝycie bez Natalie.
Nie będzie mógł nawet ukradkiem na nią spojrzeć. Dopiero teraz, kiedy stracił ją na dobre,
zrozumiał, jak rozpaczliwie ją kochał. Ironia losu!
- Mogłabym polecieć do Dallas i spróbować ją przekonać, Ŝeby mnie wysłuchała.
- Nie. Dajmy jej święty spokój, wyrządziliśmy jej wielką krzywdę.
- Ale ty ją kochasz!
Mack odwrócił się do monitora, połoŜył rękę na myszce, i nie powiedział ani słowa
więcej.
Po minucie bolesnego milczenia Vivian wyszła z gabinetu. Kochała swojego brata.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl