[ Pobierz całość w formacie PDF ]

po napięciu jej zbyt szczupłego ciała.
- Dziękuję - powiedziała Abby. - To bardzo miło z twojej strony.
W ciemnych oczach dziewczyny pojawił się błysk zaskoczenia. Uśmiechnęła się
nieśmiało i odwróciła do drzwi.
Zanim Abby zdążyła się zorientować, Dante stanął przed dziewczyną. Abby już
otwierała usta, żeby zaprotestować. Ostatnie, czego potrzebowali, to histeria.
Co dziwne, młoda kobieta nie zaczęła krzyczeć. Nawet nie pisnęła.
Jej twarz zwiotczała, a oczy się zaszkliły, jakby ktoś uderzył ją w głowę.
- Nie chcesz zostać? - Dante szeptał tak cicho, że Abby ledwie go słyszała.
- Ja... mam dużo do zrobienia... muszę... - zaczęła się jąkać dziewczyna.
Dante wskazał jej najbliższy fotel.
175
- Usiądz.
Usiadła sztywno.
Abby wstrzymała oddech i podeszła bliżej.
- Co jej zrobiłeś?
Kucnął przed fotelem, nie odrywając wzroku od wiedzmy.
- Jest jeszcze bardzo młoda, nie nauczono jej, jak się bronić przed zauroczeniem.
- Co to znaczy?
- Ze w tej chwili jest w mojej mocy.
Abby przyglądała się dziewczynie, która sprawiała wrażenie zagubionej w swoim
katatonicznym stanie. Zimny dreszcz przeszedł jej po plecach.
- Niech to...
- Mówiłem ci, że potrafię to zrobić.
Przełknęła ślinę.
- Wiedzieć, że potrafisz, i widzieć jak to robisz, to dwie zupełnie różne rzeczy.
- Boisz się.
Dopiero po chwili pokręciła głową. Wyczuła prawdę wypisaną w jego sercu.
- Nie.
- To dobrze. - Uśmiechnął się. - Ciebie nigdy bym nie zauroczył, kochanie. Nie chcę
bezrozumnej zabawki, chcę ciebie. Nieważne jak uparta i jak irytująca potrafisz być
czasami.
Abby nie potrafiła powstrzymać uśmiechu.
- Zawsze mówisz same miłe rzeczy.
Dante powoli się odwrócił do dziewczyny siedzącej nieruchomo w fotelu.
- Jak masz na imię? - spytał. Jego głos był cichy i łagodny. Złocisty dzwięk, który
wydawał się lśnić w powietrzu.
Dziewczyna się pochyliła, wyraznie pragnąc zadowolić mężczyznę, który z taką
łatwością wziął ją w niewolę.
- Kristy.
- Jak długo jesteś z wiedzmami?
- Niedługo. - Zmarszczyła brwi, jakby się obawiała, że może rozczarować wampira.
- Kilka tygodni.
Dante nie odrywał od niej wzroku.
- Słyszałaś o Feniksie?
- Oczywiście. To powód naszego istnienia. Jest zbawieniem dla nas wszystkich.
Dante uniósł brwi.
- Zbawieniem?
Na młodej twarzy pojawił się gorączkowy rumieniec.
- Wraz z ukochaną boginią położymy kres ciemności. Zwiatło będzie jaśniało na
wieki.
Abby przysunęła się bliżej. Nie rozumiała, o czym mówi młoda wiedzma. Wieczne
światło? Pokonanie ciemności? Bla, bla, bla.
Ale wyczuła nagłe napięcie Dantego. I to wystarczyło, by ją zaalarmować.
Ignorując Abby, Dante pochylił się ku dziewczynie tak, że niemal zetknęli się
176
nosami.
- Jak położycie kres ciemności?
- Jest zaklęcie. Zaklęcie zniszczy świat demonów na zawsze.
- Musi być bardzo potężne.
- Tak. - Tamta zadrżała. - Tylko najbardziej utalentowane wiedzmy mogą odprawić
ten rytuał. On zabił... ostatnią, która spróbowała.
- Kto próbował ostatni, Kristy? - Palce Dantego zacisnęły się na poręczach fotela. -
To Selena próbowała rzucić zaklęcie?
-Ja...
- I to właśnie ją zabiło? - W jego głosie zabrzmiało napięcie.
Abby wstrzymała oddech. Przed oczami stanął jej obraz martwej Seleny, a zaraz
potem ksiąg z zaklęciami, które znalezli w jej domu.
Niech to szlag! A ona otworzyła sejf i je wyjęła. Boże! Nawet próbowała ich użyć.
A teraz zniknęły. Jeśli wydarzy się coś złego, to będzie jej wina.
Wyraz cierpienia przemknął przez twarz dziewczyny.
- Ja... ja nie mogę powiedzieć jej imienia. Zdradziła schronienie i została ukarana
tak, jak na to zasłużyła. Mistrzyni zabroniła nam o niej mówić.
- śśś... Już wszystko dobrze - uspokoił ją Dante. -Czy Edra zamierza wypróbować
to zaklęcie?
Na twarzy dziewczyny odmalowała się ulga. Nareszcie pytanie, na które może
odpowiedzieć.
- Tak. Użyje Feniksa, żeby wałczyć z Mrocznym Panem i pozbyć się demonów.
Napięcie na twarzy Dantego stało się niemal bolesne.
- Których?
- Wszystkich. - Wiedzma uśmiechnęła się z radością, co przyprawiało Abby o
mdłości. - W końcu świat będzie czysty.
Abby zmarszczyła brwi i potarła ramiona, gdy przetoczyła się przez nią fala furii
Dantego.
- Niech to szlag - szepnął.
Wiedzma sztywno wstała z fotela. Jej usta wykrzywił grymas bólu.
- Ona mnie wzywa. Muszę już iść.
Dante podniósł się i ujął w dłonie jej twarz.
- Czy jest coś jeszcze, co chciałabyś mi powiedzieć?
Nawet Abby zadrżała, gdy jego moc wypełniła pokój.
- Krew jest zatruta srebrem - szepnęła wiedzma. Abby wstrzymała oddech, ale
Dante tylko skinął głową. Dokładnie tego się spodziewał.
- Pójdziesz do Edry. Nie będziesz pamiętała rozmowy ze mną. Przyniosłaś tacę do
pokoju i wyszłaś. Rozumiesz? - szepnął.
- Przyniosłam tacę i wyszłam - powtórzyła.
- Doskonale. - Dante cofnął się o krok. - Idz już. Wiedzma sztywnym krokiem
wyszła z pokoju. Abby pokręciła głową i uniosła rękę.
Wielkie nieba, tyle pytań wymagających odpowiedzi. Chciała się dowiedzieć, co się
dzieje.
177
- Zaczekaj...
Dante chwycił ją za ramię i nie pozwolił pobiec za odchodzącą dziewczyną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)