[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ostrzegam cię.
- Ty mnie ostrzegasz? - Wolną ręką sięgnął po pojemnik z mąką
i spojrzał na Kathleen z politowaniem. - Moja droga, nie prowokuj
mnie, żebym zmienił o tobie zdanie. Wiem przecież, że dobry Bóg nie
poskąpił ci zdrowego rozsądku. A teraz się nie ruszaj. Chcę ci zrobić
okład.
- Nie potrzebuję twoich okładów. Zresztą, co ty wiesz o
medycynie...
- Więcej niż ty, u licha. Jak myślisz, kto opatruje rozbite głowy
marynarzom, którzy wracają z nocnej hulanki w Baltimore?
- Prędzej zaufałabym twojemu majtkowi, Billy'e-mu... - burknęła
pod nosem, ale przestała stawiać opór, bowiem zauważyła, że okład z
mąki natychmiast przyniósł jej ulgę. Nawet gdyby Rogan skruszył jej
teraz ramię w uścisku, prawdopodobnie nie zwróciłaby na to
najmniejszej uwagi. W tej chwili do jej świadomości docierała jedynie
jego obezwładniająca siła i czułość. Bliskość jego ciała sprawiała, że
czuła się, jakby nie stąpała po ziemi.
94
Anula
ous
l
a
and
c
s
Zapomniawszy o przyczynie niedawnej złości, rzuciła
bezmyślnie:
- Hetty... Ona nie jest stuknięta. Sprawia wrażenie dziwaczki, bo
ma specyficzny styl bycia i ubierania się.
- A co powiesz o jej ogolonej głowie?
- No wiesz... W końcu miała ku temu wyrazny powód. A włosy
przecież i tak jej odrosną.
Rogan odszedł od żony kilka kroków, żeby lepiej przyjrzeć się
jej twarzy. Chciał się w niej doszukać słabości i niepewności. Ona
tymczasem dumnie zadarła głowę, ukrywając zmieszanie z powodu
swoich nagich stóp, potarganych włosów i prostej koszuli nocnej.
Przysięgła sobie, że już nigdy nie da się przyłapać w takim stroju, Nie
mogła znieść takiego upokorzenia. Nawet za cenę spania w pełnym
rynsztunku,
- No nic. Proszę cię tylko, żebyś była czujna. Muszę się już
zbierać. Jesteś pewna, że dasz sobie ze wszystkim radę?
- Naturalnie.
Rogan jeszcze przez chwilę spoglądał uważnie na żonę, a potem
skinął głową.
- Dobrze. W takim razie to wszystko, co miałem ci do
powiedzenia. Gdybyś podczas mojej nieobecności czegoś
potrzebowała, zgłoś się do Amosa.
Tymczasem Kathleen nagle zapragnęła zatrzymać przy sobie
Rogana choć na chwilę dłużej. Przed samą sobą usprawiedliwiała się,
że chce mu jedynie udowodnić, jak bardzo mylny ma o niej osąd.
95
Anula
ous
l
a
and
c
s
Wtem zdało się jej, że to nie Hetty, ale jej właśnie pomieszało się w
głowie.
- Możesz być spokojny, Rogan. Dopilnuję, żeby Hetty Czuła
się dobrze. Zrobię to dla ciebie.
Rawson sięgnął po czapkę, którą poprzednio powiesił na
haczyku przy tylnych drzwiach.
- Wiem, że zaopiekujesz się nią należycie, Kathleen.
Zanim zdążyła Wymyślić jakikolwiek pretekst, żeby go
zatrzymać, Rogan już zniknął za drzwiami.
Tym razem postanowiła nie wychodzić na ganek i nie machać
mu na pożegnanie. W tym mężczyznie było coś, co nie pozwoliło
odpocząć jej myślom. Nie potrafiła jednak sprecyzować, co tak
naprawdę ją fascynuje w Roganie. Przecież w porównaniu z
Callumem nie można było nawet powiedzieć, że jest przystojny: Nie
ubierał się z wyszukanym smakiem czy ekstrawagancją. Wręcz
przeciwnie - Rogan nosił się jak zatwardziały tradycjonalista.
Na dworze zapiał kogut. Kathleen ocknęła się z zamyślenia.
Chwyciła czajnik z gotującą wodą i poszła do łazienki szykować się
na następny pracowity dzień.
Od kiedy  Witch" opuścił Pamlico i skierował, się do Albemar
Rogan nie mógł się uwolnić od myślenia o Kathleen. Jako żywo
zachował w pamięci jej obraz, kiedy opuszczał dom. Miała wówczas
na sobie workowatą bawełnianą koszulę, która zakrywała ją od stóp
do głów. Włosy spływały jej bezładnie po plecach, a oczy - te
olbrzymie szare oczy ocienione jedwabistymi rzęsami - zionęły
96
Anula
ous
l
a
and
c
s
ognistym gniewem tylko dlatego, że śmiał zająć się jej raną. Rogan
zapamiętał też wypieki na twarzy Kathleen, najlepszy dowód, że nie
wyspała się poprzedniej nocy.
 Nie zmuszaj mnie, żebym ci zrobiła krzywdę, Rogan". Czy tak
właśnie powiedziała ta drobna istota? Uśmiechnął się do siebie.
Przywołał na pamięć obraz, kiedy Kathleen zastygła w bezruchu i
zadarła czujnie głowę jak łania, która zwęszyła niebezpieczeństwo.
Bóg jeden wiedział, że Rogan nie miał najmniejszego zamiaru
jej skrzywdzić.
Zastanawiał się, czy Kingsley podobnie się z nią droczył i czy w
ten sposób chciał uśpić jej czujność. Doszedł do wniosku, że jedynie
wewnętrzne uprzedzenie Kathleen wobec mężczyzn mogło być
przyczyną jej buntu i zadziorności.
Zacisnął pięści. Z tego, co mówił mu Josiah wynikało, że
Kathleen nie miała wyboru. Musiała znosić upokorzenia Mortona.
Teraz pewnie się broni. Biedactwo, i w dodatku nie takie znowu
brzydkie. Nie można było powiedzieć, że Kathleen jest przeciętnej
urody dziewczyną. Określenie pastora było obelgą dla tej zwiewnej
osóbki o jakże misternie rzezbionych ustach i oczach barwy rzęsistego
deszczu, tak przecież wyrazistych, rozmarzonych i zalęknionych
jednocześnie...
Niech to wszyscy diabli! Być może Kathleen nie była klasyczną
pięknością, ale też nie sposób było powiedzieć, że jest kobietą o
przeciętnej urodzie.
97
Anula
ous
l
a
and
c
s [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)