[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszech stron zarośniętym przymierzał się jednak do strzału, łatwo można by dowieść, że
najpewniej chybiłby celu. Nie podoba mi się ta strzała. Oto dowiedliśmy właśnie, że na
przestrzeni tak niewielkiej nie da się użyć łuku, a przecież strzała była tam! Jeśli
słusznym jest to, cośmy rzekli do tej pory, mogła się tam znalezć w jednym tylko celu: by
winą za zbrodnię obciążyć Engelarda. I tak zapewne było. Jednakowoż, intuicja
podpowiada mi, że być może człowiek, który przyniósł tam strzałę, inne jeszcze znalazł
dla niej zastosowanie...
- Zabił nią mego ojca! - dokończyła Sioned z ciemnym błyskiem w oku.
- Może wszystkie te przypuszczenia brzmią jak wymysły szaleńca. Ale... Spójrz, gdzie
grot przebił pierś i gdzie wyszedł z ciała. potem zaś przypatrz się plamom krwi i powiedz,
czemu są na plecach koszuli, a nie masz ich z przodu, chód rany są z obu stron jednakie?
Wspomnij także, cośmy mówili o wilgoci na odzieniu Rhi-siarta: było mokre z ty!u, chód
on sam leżał twarzą ku górze. Wczoraj, gdym klęczą! przy nim, odkryłem, że pod ciałem
twego ojca trawa była wilgotna, lecz tuż obok - zupełnie niemal sucha. Pamiętam to
dobrze, iż tego właśnie przedpołudnia spadł silny deszcz, a nie trwało i pół godziny, jak
minął bez śladu. Mniemani tedy, że nim zaczęło padać, ojciec twój leżał twarzą do ziemi i
w owym czasie nie żył już. Jakże inaczej wytłurnaczyd można dziwną suchość trawy,
jeśli nie tak, że własnym przykrył ją ciałem?
- Pózniej zaś, jako rzekłeś - Sioned mówiła to powoli i cicho, lecz wyraznie - ktoś
schwycił go za ramię i przewrócił na plecy. Tak też pozostał, niczym człek pogrążony we
śnie. Zaiste, głęboki to był sen!
- Otóż, moim zdaniem, tak właśnie wyglądało całe to zdarzenie!
- Lecz jedno jest dla mnie niejasna. Wszak strzała przebiła pierś mego ojca? Jakże zatem
stad się mogło, że padł on twarzą do ziemi?
- Tę sprawę wyjaśnid nam trzeba. I jedno jeszcze: czemu rany Rhisiarta jedynie z tyłu
krwawiły, z przodu zaś nie znajdziesz ni plamki? Wiemy z całą pewnością, iż tajemniczy
człek, który odwrócił ciało zabitego, zrobid to musiał między wpół do dwunastej, wtedy
bowiem spadły pierwsze krople, a dwunastą, gdy znów zaświeciło słońce. Sioned, moje
dziecko, czy mógłbym, z całym należnym zmarłemu szacunkiem, obejrzeć z bliska ciało
twego ojca?
- Użyć wszelkich możliwych sposobów, by odnalezć zabójcę i pomścić śmierć
szlachetnego - otóż najpiękniejsza droga okazania szacunku temu, który odszedł -
brzmiała odpowiedz dziewczyny. - Jeśli więc może to pomóc w czymkolwiek, proszę,
zbadaj wszystko dokładnie, ja zaś służyć ci będę pomocą. Lecz poza nami niech nikt nie
waży się go tknąć! Ty i ja mamy przynajmniej pewność - dodała z bladym uśmiechem -
że ciało Rhisiarta nie zacznie krwawić pod nassymi dłońmi, by wskazać mordercę.
Cadfael, trzymający już w rękach płótno przykrywające zwłoki i gotów zrzucić je na
podłogę, zatrzymał się nagle, jak gdyby ostatnie słowa dziewczyny przywiodły mu na
myśl wspaniałą jakąś ideę.
- Prawda to! - wykrzyknął. - Niewielu znam ludzi, którzy stary ten przesad za fałsz mają.
Lecz rzeknij mi, czy tutejsi ludzie wierzą w to?
- Czyżby w Anglii było inaczej? Zali ty sam znak ten zwiesz niemądrym zabobonem? -
Była wyraznie zdumiona. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma, niczym dziecko
nie mogące pojąć trudnej jakiejś kwestii.
- Współbracia moi w Panu... cóż, wyznam, że wszyscy oni  lub też większość z nich -
wierzą, iż sposób ten najpewniej wska-zad może mordercę. Zaś ja sam... Córko,
widziałem w życiu zbyt wielu ludzi zabitych i po wielokrod potem dotykanych przez tych
ludzi, którzy pozbawili ich życia, nigdy zaś nie zdarzyło się, by na ciele którejkolwiek z
ofiar pojawiły się plamy świeżej krwi, chyba że nie byli jeszcze martwi. Jednakowoż, czy
wątpię w to, czyli za prawdę uważam, opinia moja nie jest w tej chwili istotną. Ważne
natomiast, by człek, który zabił Rhisiarta, pewien był, iż sposób ten nieomylnie dowieść
może jego winy. Dziecko moje, zbyt wiele już przyszło ci wycierpieć. Pozwól, że sam
obejrzę ciało twego ojca.
Jednakowoż, kiedy Cadfael ściągnął płótno, Sioned nie odwróciła wzroku. Przewidziała
zapewne, iż mnich będzie musiał dokładniej jeszcze zbadad zmarłego, gdyż zdjąwszy zeń
mokre odzienie, pozostawiła go nagim. Obmywszy zakrwawione miejsca, ułożyła go z
rękoma skrzyżowanymi na opalonej piersi. Poniżej żeber widad było wyraznie otwartą, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)