[ Pobierz całość w formacie PDF ]

człowiekiem. Od dziecka uczył się w twardej i krwawej szkole. Miał stalowe muskuły i mózg
taktyka. To połączenie tworzyło z niego wspaniałego wojownika Kiedy dodało się do tego
odwagę, której mu nigdy nie brakowało, i szał podobny do tygrysiego, który czasami go
opanowywał, Kuli stawał się człowiekiem mogącym dokonać niesamowitych czynów.
Tak więc widząc nadchodzącą powoli zagładę i czując straszliwą bezsilność, Kuli
zdecydował się na desperackie działanie, którego potrzebował. Puścił róg monstrum,
odchylając jednocześnie ciało najdalej, jak mógł, a potem chwycił jedno z ramion swego
przeciwnika.
Człowiek-rekin natychmiast zaatakował. Jego róg przeorał udo Kulla, i na szczęście
dla Atlantydy, zaklinował się w cię\kim pasie. Kiedy monstrum próbowało uwolnić się, król
z całych swych sił zacisnął dłoń na trzymanej przez siebie ręce przeciwnika Jego palce
zmia\d\yły ciało i nieludzkie kości tak, jakby był to tylko zgniły owoc.
Paszcza człowieka-rekina rozwarła się cicho z bólu. Monstrum uderzyło znowu. Kuli
zdołał uniknąć ataku, ale stracił jednocześnie równowagę. Upadli obaj wywołując jadeitową
falę. Kuli zdołał wyrwać ramię, w którym trzymał miecz, z osłabionego uścisku. Uderzył ku
górze rozcinając monstrum na pół.
Cała walka zajęła jedynie chwilę. Kuli, kiedy wypływał na powierzchnię z głową o
cię\arze, wydawałoby się, wgniatającym szyję w ramiona, był pewien i\ trwało to całe
godziny. Zauwa\ył, \e dno jeziora zbli\a się szybko do niego, to wyspa - zrozumiał. Wtedy
woda wokół niego o\yła i poczuł, jak zostaje spętany od ramion do pięt gigantycznymi
splotami, których nawet jego stalowe muskuły nie były w stanie przerwać. Tracił
przytomność czuł, jak unosi się z niesamowitą prędkością, słyszał dzwięk jakby wielu
dzwonów - wtedy nagle wynurzył się z wody i jego torturowane płuca wielkimi łykami piły
powietrze. Ogarnięty ciemnością czuł, jak obraca się wokół własnej osi. Zdołał wziąć jedynie
jeden, głęboki wdech, a potem znów znalazł się pod wodą.
Ponownie zaświeciło światło. Widział pod sobą falujący, ognisty mech. Trzymał go w
uścisku potę\ny wą\, który parokrotnie obwinął się wokół jego ciała i ciągnął go teraz w
kierunku, o którym coś bli\szego mógł powiedzieć jedynie Yalka.
Kuli nie próbował się wyrwać, rezerwując swe siły na pózniej. Mo\e wą\ nie będzie
go trzymał pod wodą tak długo, a\ zabraknie mu powietrza. Będzie miał wtedy szansę
walczyć z nim w jego siedzibie, czy w innym miejscu, do którego go ciągnął. W
rzeczywistości ramiona Kulla były tak mocno przyciśnięte do jego ciała, \e nie mógł
poruszyć nimi ani odrobinę.
Wą\ płynął przez niebieską głębinę z niesamowitą prędkością. Był to największy
okaz, jaki dotąd widział król. Jego długie na sześćdziesiąt metrów ciało pokrywały jadeitowo-
złote łuski, o wspaniałych, \ywych kolorach. Kiedy odwrócił się, Kuli zobaczył, i\ jego oczy
są niczym ognisty lód, jeśli coś takiego istnieje. Nawet w tej strasznej sytuacji, wyobraznia
króla wytworzyła niesamowity obraz: wielki, zielono-złoty kształt lecący poprzez płonące
topazem jezioro, a wokół niego cienie wywołane poruszeniem fal.
Znów pojawiło się błyszczące dno, ostro wznoszące się ku górze tworząc na
powierzchni wyspę bądz te\ sięgając brzegu. Nagle przed nimi pojawiła się jaskinia. Wą\
wpłynął do środka. Wewnątrz nie było ju\ świecącego mchu i Kuli znalazł się w niczym nie
rozświetlonej ciemności. Zdawało mu się, \e trwał w tej pozycji niesamowicie długo. Potem
wą\ znów zanurkował.
Znalezli się w zasięgu światła, ale takiego, jakiego Kuli nigdy wcześniej nie widział.
Luminescencyjny odblask pokrywał ciemną i nieruchomą powierzchnię wody. Król
zorientował się, i\ teraz znajduje się na dnie Zakazanego Jeziora, w Zaczarowanym Kraju. To
światło nie przypominało \adnego z tych, które widział i na powierzchni. To było czarne
światło, ciemniejsze ni\ sama ciemność. Rozświetlało ono złe wody, więc Kuli widział ich
mroczną powierzchnię i swoje odbicie. Nagle poczuł, \e ciało wę\a powoli puszcza go i
odpływa.
Popłynął szybko do przodu, po pewnym czasie wynurzył się i zobaczył wielkie
miasto. Wiele poziomów czarnego kamienia wznosiło się w górę i kończyło ponurymi
szczytami, ginącymi w czarnym świetle, o innym ni\ poprzednio odcieniu. Potę\ne,
kwadratowe budynki z bloków skalnych przypominających bazalt, wznosiły się ponad
Kullem. Pomiędzy nimi wyrastały gigantyczne kolumny. Powoli wyszedł z wody, krocząc po [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)