[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapomnieć o włamywaczach, splądrowanym mieszkaniu i złośliwym szefie.
 Będziesz musiała powiedzieć Meadowsowi, żeby przyniósł jedzenie
tutaj  powiedział, wychodząc z biura.  Nie życzę sobie, żebyś wychodziła,
przypuszczam, że nasi europejscy klienci mogą dzwonić właśnie teraz po
części, które są im pilnie potrzebne.  Na chwilę zatrzymał się w drzwiach i
rzucił jej ostre spojrzenie przez ramię.  I nie wchodzcie do mojego gabinetu.
Moja sofa nie służy do waszych igraszek.
Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale już zniknął. W bezsilnej złości
chwyciła słownik, leżący na biurku i cisnęła nim w stronę drzwi.
 Nienawidzę cię!  zawołała głosem nabrzmiałym od łez.
 Naprawdę?  usłyszała głos Bena. Chrząknęła lekko i szybko otarła
oczy.
 Przepraszam, to nie było do ciebie. Szef wyszedł  dodała, widząc, że
trzyma w ręku jakieś dokumenty.
 Cóż, spotkam go innym razem. Gotowa na wyjście?
 Nie mogę iść  stwierdziła smutno.  Powiedział, że muszę czekać na
telefon z Europy.
 Szkoda  zmartwił się.  To może coś ci przyniosę?
 Nic nie chcę  pokręciła głową.  Ale dziękuję.
 No, to może pójdziemy na kolację?
 Raczej nie... Popatrzył na nią uważnie.
 Stało się coś złego?
Już miała mu powiedzieć, ale coś w wyrazie jego twarzy powstrzymało
ją. Z trudem zmusiła się do uśmiechu.
 Nie, czemu? Wcale nie.
 To dobrze  uśmiechnął się.  A jak twoja iguana?
65
R
L
T
Nie przypominała sobie, żeby mówiła mu o Normanie, ale może
dowiedział się o nim od Cabe'a.
 W porządku. Miłego obiadu.
Pożegnał się szybko i wyszedł.
Wszyscy dziś zachowują się dziwnie, pomyślała. A kiedy zamknęły się
za nim drzwi, ukryła twarz w dłoniach i wreszcie pozwoliła sobie na chwilę
słabości. To była okropna noc i jeszcze gorszy poranek. Tyle dobrego, że Cabe
już się nie pojawi. Będzie mogła spokojnie skończyć pracę i zbierać siły do
przetrwania nocy.
Przeglądała tabele zamówień, popijała kolejne filiżanki kawy i żałowała,
że nie zabrała żadnego batonika. Umierała z głodu, co zawsze doprowadzało ją
do wściekłości. Tym większej, kiedy wyobrażała sobie, że Cabe właśnie zajada
homara lub coś równie wykwintnego. Miała nadzieję, że ta jego
wypacykowana blondynka udławi się i obleje winem. Aż zagryzła wargi na
wspomnienie namiętnego pocałunku, który miała okazję widzieć. Ciekawe, czy
właśnie teraz całuje Karol w ten sam sposób...
Wstała od biurka i przeszła do jego gabinetu. Stanęła na środku,
wpatrując się w kanapę, na której leżała jeszcze wczoraj i czuła się tak
cudownie. Wystarczyło przymknąć oczy, aby przypomnieć sobie dotyk
twardych ust, ciepło gorącego ciała, poczuć znowu dreszcze, jakie wywoływała
w niej jego bliskość. Nie miała pojęcia, jak to się stało, że tak szybko wszystko
się pokomplikowało. Nie wiedziała, dlaczego bawił się nią. Wiedział, że jest
niedoświadczona, czemu więc całował ją w taki sposób, jakby chciał jej coś
przekazać?
 Nie masz nic do roboty?  usłyszała chłodny głos za plecami.
Odwróciła się szybko i starała przejść do własnego biurka, nie patrząc na
niego.
66
R
L
T
 Sądziłam, że już nie wrócisz  wyjąkała.
Wpatrywał się w nią uważnie, dostrzegając na długich rzęsach ślady łez.
Tak naprawdę nie wierzył, że spędziła tę noc z Benem. Nie teraz, kiedy widział
umęczony wyraz jej oczu i smutne spojrzenia rzucane na kanapę.
Złapał ją za ramię, kiedy przechodziła do siebie, i przytrzymał mocno.
 Gdzie byłaś w nocy, maleńka?  spytał miękko.
Ciepły ton i pieszczotliwy zwrot przełamały jej rezerwę.
 W hotelu  wyznała złamanym głosem.  Z Normanem. Ktoś... ktoś
włamał się do mojego mieszkania.
 O Boże!  Chwycił ją w ramiona i przycisnął mocno do siebie. Jedną
ręką gładził plecy, a drugą przytulał głowę do swojej klatki piersiowej. 
Wszystko będzie dobrze. Zaopiekuję się tobą. Wyłącz na chwilę telefon i
zamknij drzwi, porozmawiamy.
 Nie możemy...  wpatrywała się w niego oczami pełnymi łez.  Ważny
telefon...
 Dzwoniłem już do nich  przerwał, ocierając jej łzy.  Teraz zamknij
drzwi.
Zrobiła, jak kazał, i poszła za nim do gabinetu. Chciała usiąść na krześle,
ale wyciągnął rękę i przyciągnął ją do siebie, a potem rozsiadł się w swoim
wygodnym fotelu i posadził ją sobie na kolanach.
Wpatrywała się w niego zszokowana. Zdaje się, że właśnie nastąpił
kolejny zwrot w ich burzliwych relacjach.
 Opowiedz mi, co się wydarzyło  polecił spokojnie, zapalając
papierosa.
Zebrała myśli i opowiedziała ze szczegółami wszystko, co pamiętała, od
wyjścia z biura aż do momentu, kiedy odstawiła Normana znowu do
mieszkania.
67
R
L
T
 Nawet nie wiem, czego szukali  zakończyła drżącym głosem. 
Mieszkanie jest całe splądrowane, a ja boję się tam wrócić.
 Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie?
 Chciałam  przyznała nieśmiało.  Ale uznałam, że to nie byłoby w
porządku, nie powinnam cię w to wplątywać.
 Czy to może mieć związek z nowymi badaniami Jenny?  zastanawiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)