[ Pobierz całość w formacie PDF ]części wypływają z naszego ego, które uważamy za swoje ja", czyli jazń".
Najważniejszym zadaniem ja" jest podtrzymywać swe wpływy i, jeśli to możliwe,
rozszerzać i umacniać poczucie swej indywidualnej tożsamości. Funkcję tę może wypełniać
przez posiadanie przedmiotów, ludzi, uczuć, idei i manipulowanie nimi. Prawdziwa zmiana
zagroziłaby autokracji ja", które musiałoby zrzec się znacznej części swych wpływów.
Indywidualność nas cieszy i słusznie jest wysławiana. Z drugiej jednak strony, na
obecnym etapie dualistycznego postrzegania budzi w nas ona poczucie odrębności, oddzie-
lenia. Jest to dość bolesne - gdyż czujemy się oderwani, niepełni i niedoskonali - i
przerażające, ponieważ jesteśmy śmiertelni i podatni na zranienia; boimy się utraty swej
indywidualności na rzecz sił zewnętrznych (nie-ja), przybierających postać innych ludzi,
Boga, szaleństwa, chaosu, śmierci.
Wszystkie nasze działania uznać można za próby przerzucania mostu nad tą
otchłanią odrębności, którą sami stworzyliśmy Odczuwamy silną potrzwbę towarzystwa
innych ludzi; poprzez zespolenie seksualne tworzymy przez chwilę jedną całość ze swym
partnerem. Chcemy zbliżyć się do Boga, do natury, do prawdy, do szczęścia, do bezpie-
czeństwa. Im bardziej jednak analizujemy życie i staramy się przypasowywać je do
sztywnych zasad i pojęć, tym więcej tworzymy cząstek i rozdzielających je przepastnych
granic. Dlatego też oddzielamy wewnętrzne od zewnętrznego, umysł od ciała, mężczyznę
od kobiety, człowieka od Boga, dobro od zła, czarne od białego, Wschód od Zachodu,
młodość od starości, bogactwo od biedy, teraz (niezadowalające) od wtedy (idealne). I bez
końca marzymy o pokonaniu tych podziałów.
Cały czas kierowani jesteśmy wierzeniami i pragnieniami wypływającymi z
naszego ja", a jednak tak mało o nim wiemy. Sporo wiemy o jego powiązaniach i
relacjach (ja coś posiadam; ja czegoś doświadczyłem; ja jestem czyimś dzieckiem itp.),
ale prawie nic o samym ja". Ponieważ cały czas staramy się ulepszać" otoczenie, nasza
uwaga skierowana jest przede wszystkim na zewnątrz. Każda najmniejsza przerwa w
naszej aktywności natychmiast jest zapełniona, dzięki czemu nie musimy się przyznawać
do wewnętrznej pustki.
Niewiedza ta tworzy w naszej świadomości całkiem pokazną ślepą plamkę, która
oddziaływuje na wszystko, co robimy, czy zaliczać to będziemy do sfery spraw osobis-
tych, zdrowia, relacji, polityki, gospodarki, duchowości czy czegokolwiek innego. I
dlatego właśnie, jeśli nie pojmiemy, co naprawdę nami kieruje i kim naprawdę jesteśmy,
nie możemy znalezć spełnienia A większość z nas nie rozumie, ponieważ nigdy nie
przyszło nam do głowy, że aby pojąć, wystarczy wejrzeć w siebie.
Jedną z najtrudniejszych, a jednocześnie najistotniejszych rzeczy do zrozumienia
jest fakt, iż nie możemy rozwiązać podstawowych konfliktów na drodze systema-
tycznego ulepszania, na drodze tak zwanego postępu. Jeśli uważam siebie za kogoś
oddzielonego od innej osoby, mogę się do niej zbliżyć, ale nie mogę się nią stać. Mogę
więc być na tyle sprytny, bezwzględny albo po prostu mieć szczęście", by zgromadzić
fortunę i zbliżyć się do stanu bezpieczeństwa finansowego, ale nigdy nie będę
całkowicie bezpieczny. Zawsze pozostanie coś jeszcze do zdobycia, zawsze istnieć
będzie jakieś zagrożenie: nieznane, nieprzewidywalne, śmierć. W tym dwubiegunowym
schemacie świata, nawet Bóg nie zakończył jeszcze swych porachunków z Diabłem.
Egocentryczne działanie najpierw ja" jest bez wątpienia powodem tych
wszystkich podziałów, konfliktów i nadużyć, jakie widzimy i jakich przez cały czas
doświadczamy. Duchowni, filozofowie, politycy i obserwatorzy zachowań społecznych
wciąż nam to powtarzają i nawołują do natychmiastowej zmiany.
Największym problemem jest jednak to, jak tę zmianę przeprowadzić. W jaki
sposób ja" może zrzec się swych wpływów, skoro sprawowanie władzy to jego główne
zadanie, a ono samo wtajemniczone jest w każdy nasz plan zmierzający do pozbawienia
go tej władzy? Dlatego też, mimo że ja" intelektualnie uznaje redukcję ego" czy
eliminację ego" za konieczną, obraca ją najczęściej w kolejny plan, kolejną poprawkę
planu, kolejną podróż z teraz do wtedy. Kiedy ja" uzbrojone jest w duchowość", jego
siła staje się jeszcze większa, jeszcze bardziej wyrafinowana. Być może czynić będzie
postępy", ale nigdy nie osiągnie celu.
Właściwie nie istnieje nic takiego, co ja" mogłoby zrobić; może ono jedynie
porzucić wszelkie działanie - nie robić nic, poddać się. Takie całkowite oddanie się jest
zalecane przez wiele systemów wyznaniowych. W chrześcijaństwie uwolnienie od ego
osiąga się poprzez łaskę boską", w buddyzmie jest rezultatem wglądu" w naturalną
wszelkim zjawiskom pustkę. Dr D. T. Suzuki, jeden z największych światowych
autorytetów w dziedzinie medytacji Zen, twierdzi, że: W naukach buddyjskich istnieje
silny nurt podkreślający daremność wszelkich intelektualnych prób poznania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl